Samorządowcy wszystkich kategorii samorządu terytorialnego zrzeszeni w Stowarzyszeniu Tak! Samorządy dla Polski przekonywali w Korycinie o konieczności wsparcia rozwoju obszarów wiejskich. Bez niego problemy wsi i małych miasteczek będą narastać.

- Miasto i wieś to naczynia połączone. Metropolitalny, 300-tysięczny Białystok leży 30 km od Korycina. Rozwój tego miasta leży nam na sercu, bo wielu mieszkańców wsi tam pracuje, jeździmy tam po zakupy, do urzędów, nasze dzieci uczą się tam i studiują, jest to ośrodek kultury. Miasto przyjeżdża do nas, by odetchnąć świeżym powietrzem, po zdrową żywność, aby zażyć rekreacji. Nie ma odrębności w rozwoju miast i wsi. Stąd ta historyczna wręcz konferencja, gdzie prezydenci, wójtowie, marszałkowie - mówimy jednym głosem: obszary wiejskie potrzebują ogromnego wsparcia. Bez niego nie są w stanie same nadrobić gigantycznych zaległości, odziedziczonych po minionych epokach - potrzebują pomocy – przekonywał Mirosław Lech wójt Korycina i gospodarz spotkania.

Czytaj także: Miastem być – wieś z szansą na rozwój, ale obawy są>>
 

Głos ten wsparł prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski, który powiedział, że duże metropolie nie chcą być „samotnymi wyspami rozwoju na pustyni”.  – Nie jest w interesie miasta, aby tylko miasto się rozwijało, nie może się całe województwo koncentrować tylko na jednym mieście. Dlatego chcemy pokazać potrzeby wsi i wskazać drogi wyjścia z trudnej sytuacji – powiedział prezydent Truskolaski i zapewniał, że środki wydane na rozwój wsi będą dobrze zainwestowane i szybko się zwrócą.

 


Ze starymi problemami w nową dekadę

Samorządowcy  podkreślali, że rozpoczynająca się kolejna dekada XXI wieku stawia wyzwania związane z rozwojem. Zwracali uwagę na narastający problem związany z rozwojem obszarów wiejskich, które zajmują ponad 90 proc. powierzchni kraju, gdzie mieszka 40 proc. ludności. Tereny wiejskie wymagają reorientacji trendów gospodarczo-społecznych i oderwania ich od schematycznego powiązania tylko z rolnictwem i gospodarką żywnościową. Wolniejsze tempo rozwoju jest także przyczyną procesów depopulacyjnych, marginalizujących i powodem pauperyzacji mieszkańców peryferyjnych obszarów wiejskich. Celem spotkania w Korycinie było rozpoczęcie dyskusji i zwrócenie uwagi administracji rządowej na potrzebę niwelowania zapóźnień cywilizacyjnych obszarów wiejskich.

W spotkaniu wziął udział również marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik, który przypomniał, że powodzenie gmin zależy od tego, w jaki sposób będą wyrównywane szanse rozwojowe. Województwo mazowieckie, choć jest województwem stołecznym, ma jednocześnie kilkaset gmin wiejskich i miejsko-wiejskich. Prawidłowy rozwój musi być równomierny i w dużych ośrodkach, i tych mniejszych. Strategia rozwoju koniecznie winna wspierać najsłabsze samorządy, o najniższym dochodzie.

- Od lat obserwujemy zjawisko wyludniania się gmin wiejskich i miejsko-wiejskich. Ludzie uciekają do miast. Musimy temu przeciwdziałać. My na Mazowszu wiele pieniędzy przeznaczamy na wsparcie tych gmin i powiatów. To jednak nie wystarczy, przede wszystkim musi być odpowiedni poziom dochodów tych gmin. Dziś ponad 1000 gmin wiejskich ma problem ze zbilansowaniem dochodów i wydatków. Apelujemy więc do rządu o poprawę finansowania tych najmniejszych wspólnot mieszkańców – mówił marszałek Struzik.

Czytaj: Pieniądze są na wagę złota, ale nie burzą przeszkód w budowie dróg>>
 

Fundusz Rozwoju Polskiej Wsi i sposoby jego finansowania

Samorządowcy chcą więc, aby rząd utworzył specjalny Fundusz Rozwoju Polskiej Wsi, który dałby pewne, stałe i stabilne dochody gminom wiejskim. Skąd wziąć pieniądze na utworzenie tego funduszu? Samorządowcy mają nie jeden, ale kilka pomysłów – mógłby być zasilany zwrotem podatku VAT od inwestycji gminnych, z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska oraz funduszy wojewódzkich – tu środki mogłyby być przekazywane na inwestycje związane z szeroko rozumianą ekologią, w tym kanalizacji czy OZE. Rząd mógłby też utworzyć - o co od wielu lat postulują samorządowcy – tzw. subwencję ekologiczną na tych terenach, gdzie znajdują się obszary chronione. Część środków mogłoby pochodzić bezpośrednio z budżetu państwa czy spółek Skarbu Państwa; partycypować mogłyby też Lasy Państwowe, bo jeśli gminy budują np. drogi na ich terenach, to koszt ich wykonania jest dużo wyższy.

Jak podkreślali samorządowcy, mają świadomość, że potrzebne są ogromne pieniądze, aby wyrównać dysproporcje rozwojowe. Same koszty uporządkowania tzw. melioracji podstawowej są szacowane na 70 mld zł, a ogromne są potrzeby dotyczące infrastruktury zdrowotnej, oświatowej, społecznej. Oprócz tego brakuje jeszcze tysięcy kilometrów dróg – nie tylko gminnych, ale też dojazdowych, do kolonii czy przysiółków. Dlatego ich zdaniem właśnie rządowy fundusz byłby dobrym rozwiązaniem, bo tylko stabilne, długoterminowe finansowanie pozwoli rozwinąć zaniedbane tereny wiejskie. Jak mówił wójt Korycina, bez tego wsparcia nie są w stanie nadrobić historycznych zaległości. Dlatego każda słaba gmina wiejska winna otrzymać co roku przynajmniej 1 mln zł.