To wnioski brytyjskiego eksperta ds. rozwoju metropolii, Grega Clarka, występującego w czwartek na konferencji „Od miasta do metropolii”. Konferencję zorganizował w Katowicach Górnośląski Związek Metropolitalny, który skupia 14 śląskich i zagłębiowskich miast.

Jak mówił Clark, na świecie rosną tereny zurbanizowane. Obecnie już ponad 50 proc. światowej populacji mieszka w miastach, a niektóre prognozy wskazują, że wskaźnik ten może sięgnąć 75 proc. już w 2025 r. Ludzie na całym świecie przystosowują się do miejskiego modelu funkcjonowania - wielkie miasta stają się coraz większe, średnie utrzymują swoją wielkość, a małe tracą mieszkańców.

Postępuje proces tworzenia się aglomeracji. Choć średnie miasta nie są konkurencyjne na poziomie międzynarodowym, ich związki mogą już – jak na Górnym Śląsku - integrować kilkumilionowe obszary, a taka skala jest uważana za gwarantującą inwestycje i napływ specjalistów.

Clark wskazał m.in. na szybko rozrastające się policentryczne metropolie azjatyckie, jak Singapur czy Hong-Kong, które stały się już większe niż Toronto, Los Angeles czy Chicago, a jednocześnie mają pole do dalszego rozwoju dzięki świetnie rozwiązanym systemom planowania czy transportu.

Także w Europie granice miast są już zbyt małe, by planować napływ ludności i zarządzać nim. Tworzenie się metropolii opiera się dziś na trzech filarach – metropolitalnych rynkach i przestrzeniach funkcjonalnych (które czasem przekraczają nawet granice państwowe), kreacji marki metropolii oraz ładzie organizacyjnym.

Tradycyjne polityki regionalne nastawione - w kontekście odizolowanych gospodarek narodowych – na pomoc biednym regionom czy określonym sektorom przemysłu, przechodzą na świecie w politykę nowego typu. Jest ona przychylna zintegrowanemu rozwojowi regionów i metropolii; w wielu dziedzinach odwołuje się do mechanizmów biznesowych.

Samo zarządzanie metropolią musi być dziś znacznie bardziej zintegrowane niż w dawnym modelu np. obejmującym oddzielne miasta. Nie powinno koncentrować się na gromadzeniu zasobów, lecz na dostawcach i odbiorcach usług i produktów. Władze – prócz czystości, bezpieczeństwa, jasności przepisów i jakości infrastruktury – powinny wychodzić naprzeciw specjalnym potrzebom odbiorców, np. związanych z kulturą czy tworzeniem klimatu. Potrzebne jest też tworzenie nastroju sukcesu dla biznesu.

Dla sukcesu integracji metropolitalnej ważne jest kreowanie poczucia odrębności i wartości – chodzi o identyfikację i wolę bycia częścią danej metropolii i regionu. Potrzebne jest zrozumienie miejsca zajmowanego w otoczeniu i utrwalenie jego powiązań. Kluczowe z czasem okazuje się też kreowanie kapitału ludzkiego (przykład rozwoju Irlandii).

Problemem w zarządzaniu metropoliami często okazuje się cykliczność zmiany władz co 3-5 lat, podczas gdy realne problemy w skali metropolitalnej rozwiązuje się 10-15 lat. Władze metropolitarne często nie mają też odpowiednich kompetencji ani środków, stąd nieustanna kampania na rzecz ich zdobywania.

Ekspert przestrzegał, że nawet wielkie metropolie nie zawsze są skazane na sukces. Podał przykłady Berlina i Mediolanu. Do Berlina wbrew planom i inwestycjom po zjednoczeniu Niemiec nie przeniosły się np. instytucje finansowe z Frankfurtu czy naukowe z Monachium. Mediolan jeszcze 25 lat temu był trzecią metropolią w Europie. Od tego czasu spadł o wiele miejsc, ponieważ nie zdołano tam rozwiązać problemów związanych m.in. z zatłoczeniem ulic, wykorzystaniem przestrzeni, jakości powietrza czy kapitału ludzkiego.

O konieczności tworzenia silnych metropolii przekonuje Unia Metropolii Polskich. Jak mówił w Katowicach wiceprezydent należącego do niej Gdańska Wiesław Bielawski, metropolie to główne obszary rozwoju Polski i Europy. Mówiąc o barierach rozwoju metropolii w Polsce, Bielawski ocenił, że podstawowe to ignorancja i biurokracja. Za przejaw tej pierwszej uznał m.in. pogląd, że problemy metropolii można rozwiązać na poziomie gmin. Unia Metropolii Polskich proponuje utworzenie w Polsce 12 obszarów metropolitalnych i 21 miejskich.(PAP)

 

mtb/ ls/