Paweł W. sekretarz urzędu miasta od pewnego czasu aktywnie komentuje na facebooku lokalną politykę. W czasie kampanii wyborczej umieścił na swoim profilu posty oceniające Andrzeja S. radnego rady miasta i kandydata na radnego rady miasta, z listy PSL.  Napisał m.in. że to człowiek starosty, który blokuje rozwój miasta od 3 kadencji, zasłużony w walce z obecnym burmistrzem.

Andrzej S. uznał, że to dyskredytuje go w oczach wyborców. W trybie wyborczym wniósł, aby sąd zakazał Pawłowi W. dalszego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o blokowaniu rozwoju miasta od 3 kadencji oraz sformułowania, że jest zasłużony w walce z obecnym burmistrzem.  Domagał się opublikowania przeprosiny na profilu facebookowym Pawła W. i na swojej stronie internetowej oraz 2 tys. zł na cele społeczne. Uzasadnił, że Paweł W. zatrudniony na stanowisk sekretarza miasta nie powinien angażować się w kampanię wyborczą, a tym bardziej dyskredytować kandydatów na radnych. Jest on bowiem podwładnym burmistrza, który startuje w wyborach (tyle że na wójt gminy), a także zastępcy burmistrza, która walczy o fotel burmistrza. Oboje startują z komitetu wyborczego, który konkuruje o mandaty radnych w mieście z Komitetem Wyborczym PSL. Andrzej S. dodał, że radnym był tylko przez dwie kadencje 1998-2002 i 2014-2018 nie może więc blokować czegokolwiek od trzech kadencji.

 

Wyborca może pozwolić sobie na więcej

Sąd Okręgowy w Zamościu oddalił jego wniosek. Wskazał, że o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym kandydat lub pełnomocnik wyborczy może wnieść, gdy rozpowszechniane, w tym również w prasie, materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej zawierają informacje nieprawdziwe.  W przepisie art. 109 § 1 Kodeksu wyborczego zdefiniowano, że materiałem wyborczym jest każdy pochodzący od komitetu wyborczego upubliczniony i utrwalony przekaz informacyjny mający związek z zarządzonymi wyborami.

Sąd stwierdził, że przy takim rozumieniu "materiału wyborczego", zawartych na profilu społecznościowym postów autorstwa Pawła W. nie można zaliczyć do tej kategorii ustawowej, gdyż pochodzą one od osoby prywatnej - wyborcy, który nie jest związany z żadnym komitetem wyborczym uczestniczącym w tegorocznych wyborach samorządowych i prowadzącym kampanię wyborczą. Postów tych, nie można choćby pośrednio odebrać jako powiązanych z działalnością konkretnego komitetu wyborczego.

Sąd zauważył że tzw. social media mogą stanowić nośnik treści wyborczych. Paweł W. swój pogląd na temat kandydata w wyborach samorządowych wyraził właśnie w tej formie. Jego aktywność związana z zamieszczeniem wpisów na facebooku nosi wprawdzie cechy wypowiedzi odnoszącej się do uczestniczącego w kampanii wyborczej wnioskodawcy, ale nie można jej zakwalifikować, jako działalności podjętej w ramach kampanii wyborczej, czy rozumianej węziej negatywnej agitacji wyborczej.

Czytaj też: Kandydat czy prezydent, czyli informacja czy agitacja>>

Nie każdy post to agitacja wyborcza

Sąd przywołał art. 105 § 1 KW zgodnie z którym agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie do głosowania w określony sposób, w tym szczególnie do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego. Z § 2 wynika, że agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez właściwy organ zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego na zasadach, w formach i miejscach, określonych przepisami kodeksu.

Natomiast w myśl art. 106 § 1 KW agitację wyborczą może prowadzić każdy komitet wyborczy i każdy wyborca, w tym zbierać podpisy popierające zgłoszenia kandydatów po uzyskaniu pisemnej zgody pełnomocnika wyborczego.

Sąd podkreślił, że definicja agitacji wyborczej nie może być oderwana od pojęcia komitetu wyborczego, któremu przysługuje wyłączność na prowadzenie kampanii wyborczej na rzecz kandydatów (art. 84§ 1 KW). Agitacja wyborcza jest natomiast częścią kampanii wyborczej.

Sąd stwierdził więc, że za działania w ramach kompanii wyborczej mogą być uznane czynności podejmowane przez komitet wyborczy bądź przez osobę legitymującą się pisemną zgodą pełnomocnika wyborczego. W przeciwnym razie, gdy pochodzą od osób, którym ustawodawca nie przyznał prawa do tak określonych działań o charakterze wyborczym, brak jest warunków do stosowania Kodeksu Wyborczego, w tym ochrony z art. 111 § 1, który był podstawą prawną wniosku.

Czytaj też: Nowe przepisy utrudniły przebieg wyborów i liczenie głosów>>

Nie wszystko w trybie wyborczym

Sąd ustalił, że Tomasz W. nie jest członkiem partii politycznej, nie kandyduje w wyborach, nie jest też pełnomocnikiem żadnego komitetu wyborczego. Postępowanie sądowe nie wykazało jego powiązania z jakimkolwiek komitetem wyborczym. Sam zaś fakt pełnienia funkcji sekretarza urzędu miasta, w którym obecny burmistrz i jego zastępca kandydują w wyborach z list innego komitetu wyborczego niż wnioskodawca nie jest przesłanką wystarczającą do uznania uczestniczenia w kampanii wyborczej w rozumieniu Kodeksu Wyborczego.

Inkryminowane informacje nie mogą być oceniane w trybie wyborczym, mogą być natomiast oceniane w procesie o ochronę dóbr osobistych.

Postanowienie Sądu Okręgowego w Zamościu z 9 października 2018 r.  sygn. akt INs 132/18

Zobacz też komentarz praktyczny Oznaczenia terenów i budynków objętych zakazem prowadzenia agitacji wyborczej

 

Monika Augustyniak, Leszek Bielecki, Piotr Ruczkowski

Sprawdź  
POLECAMY