Na zapłatę nawiązki kierowca ma 2 miesiące od uprawomocnienia się wyroku, sąd zwolnił go od kosztów procesu i warunkowo umorzył postępowanie, wyznaczając okres próby na jeden rok. Uznał także, że do wypadku przyczynili się też inni uczestnicy ruchu drogowego.

Prokuratura chce umorzyć sprawę wypadku z udziałem premier Szydło>>

 

Kierowca nie zachował należytej uwagi

Według ustnych motywów uzasadnienia, kierowca nie obserwował należycie drogi. Nie sprawdził, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy też jest ich więcej. To doprowadziło do zderzenia z autem, w którym jechała ówczesna szefowa rządu. Zaznaczyła zarazem, że samochód ten emitował tylko niebieskie sygnały świetlne.

- Kierowca, który chcąc skręcić w lewo (…) zrezygnował z przysługującego mu pierwszeństwa i ustąpił go pojazdowi emitującemu świetlne sygnały w postaci niebieskich i czerwonych świateł błyskowych, przewidzianych dla pojazdów uprzywilejowanych. Zjechał do prawej krawędzi jezdni i zatrzymał pojazd. Następnie, (…) nie zachowując szczególnej ostrożności, kontynuował ruch wykonując w nieprawidłowy sposób (…) manewr skrętu w lewo (…). Nie zbliżył się bowiem do osi jezdni, jak nakazują przepisy – powiedziała sędzia.

 

 

Sędzia zaznaczyła, że także kierowca BOR złamał przepisy. Zdaniem sądu trzy rządowe auta nie stanowiły kolumny uprzywilejowanej, gdyż używały tylko sygnalizacji błyskowej świetlnej. - Brak było sygnałów dźwiękowych. (…) Połączenie obu sygnalizacji – dźwiękowej i świetlnej, daje status kolumny uprzywilejowanej – wyjaśniła. Tym samym kierowca samochodu, w którym jechała była premier, został obarczony winą za wyprzedzanie na skrzyżowaniu oraz przekroczenie podwójnej ciągłej linii. Sąd postanowił poinformować o tym prokuraturę. Sąd podał zarazem, że samochód, w którym jechała Beata Szydło, poruszał się z prędkością nieprzekraczającą 62 km na godz.

 

Obrońca zapowiada apelację

Mecenas Władysław Pociej, obrońca kierowcy, tuż po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział złożenie apelacji. - W żaden sposób nie można Sebastiana Kościelnika uznać za winnego tego wypadku. (…) Bijemy się o zasadę. Nie może być tak, żeby kierowcy pojazdów nieuprzywilejowanych taranowali inne samochody na drodze (…). W ciągu siedmiu dni wystąpimy z wnioskiem o uzasadnienie. Po jego otrzymaniu wniesiemy apelację do sądu okręgowego w Krakowie – mówił.

 

O komentarz do wyroku dziennikarze poprosili ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Podkreślił on, że nie zna na razie szczegółów, ale sam fakt, że sąd uznał winę kierowcy - jego zdaniem - zaprzecza narracji medialnej, że winni byli funkcjonariusze BOR. - Nie można raczej sądów podejrzewać o życzliwość wobec prokuratury, czy generalnie wobec środowiska, które te sądy bardzo zmieniają, a jednak sąd stanął na stanowisku, że kierowca popełnił błędy i przyczynił się w ten sposób, spowodował wypadek drogowy. Uznał jednak, że okoliczności sprawy przemawiają za warunkowym umorzeniem postępowania i takie rozstrzygnięcie, rozumiem, zapadło  – skomentował sprawę Zbigniew Ziobro.