W sprawie tej zachodziła kolizja między dobrami osobistymi a zasadą wolności prasy. Znaczenie ma szczególnie pozycja społeczna powoda, który pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej. I jako osoba publiczna musiał się liczyć, że będzie poddany ocenie mediów. Temat miał istotne znaczenie społeczne - podkreślił sędzia SN Władysław Pawlak.

Centralną kwestią było zastosowanie art. 12 prawa prasowego, które mówi, że dziennikarz jest obowiązany:

  • zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło, oraz
  • chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie.

Artykuł ujawnia pośrednią korupcję

 Były wiceminister Romuald Szeremietiew został pomówiony przez "Rzeczpospolitą" o działania korupcyjne (artykuł pt. "Kasjer z Ministerstwa Obrony). Proces cywilny trwa już 10 lat, karny zakończył się wyrokiem uniewinniającym.

Czytaj: SA: korzystanie z monitoringu może naruszać dobra osobiste sąsiadów

Głównym zarzutem dziennikarzy było wpływanie ministra przez swego asystenta na przetargi związane z przemysłem zbrojeniowym i pozyskiwanie korzyści majątkowych. A także wydawanie więcej pieniędzy przez powoda niż zarabiał.

Andrzej Szeremietiew uznał, że dwie publikacje z 2001 r. i z 2004 r. naruszyły jego doba osobiste w postaci czci i dobrego imienia przez przypisanie mu pośrednio korupcji.

 


Sąd Okręgowy oddalił pozew wiceministra. Stwierdził, że w artykułach nie było zarzutów przyjęcia łapówek przez powoda, ale przez jego asystenta. A dziennikarze są zwolnienie z odpowiedzialności, gdyż mieli prawo przytaczać treść zarzutów stawianych powodowi przez prokuratora w akcie oskarżenia.

Czytaj: SA: najpierw uniewinnienie, a dopiero potem proces o ochronę dóbr osobistych

Sąd Apelacyjny w wyroku z 9 grudnia 2016 r. że pozwani dziennikarze Anna Marszałek i Bertold Kittel działali w uzasadnionym społecznie interesie, ale nie dochowali "szczególnej dbałości" przy przedstawianiu zebranych materiałów co do źródeł pochodzenia majątku powoda. Sąd II instancji nakazał wiec przeproszenie powoda.

Zbadać rzetelność dziennikarzy

Kasacje od tego wyroku złożyli pozwani, wydawca i powód. Sąd Najwyższy uchylił wyrok sądu II instancji, gdyż - jak stwierdził sędzia Władysław Pawlak - należy dokładnie jeszcze raz zbadać, czy dziennikarze zachowali dokładność i rzetelność przy zbieraniu materiału prasowego.

SN zwrócił uwagę, że sam powód podał zaniżoną wartość swojej działki, inną niż podaną w akcie notarialnym. Natomiast dziennikarze zawyżyli tę wartość. W wywiadzie powód podał 160 tys. zł, w akcie notarialnym zapisano 267 tys. zł, a dziennikarze napisali, że minister zapłacił 450 tys. zł

Sąd II instancji nie ustalił, jakie były podstawy wyliczenia dziennikarzy i czy mieli możliwość ustalić tę cenę zgodnie z prawdą.

Sygnatura akt I CSK 581/17, wyrok z 27 września 2018 r.