Spór z telewizją toczy się od pięciu lat.  Aleksandra D., właścicielka farmy O. wystąpiła do redaktora naczelnego UWAGA TVN o sprostowanie po emisji w czerwcu 2017 r. reportażu z jej zakładu.

Dziennikarze nie byli świadkami

W reportażu telewizyjnym - "Afera z odświeżaniem jaj" - dziennikarze pokazali z ukrytej kamery jak w zakładzie powódki sprząta się z podłogi jaja z różnych etapów produkcji szufelką do kubła. Jednak materiał filmowy nie pokazuje, że te odpady dołącza się do masy jajecznej. Sugeruje to głos lektora.
Ponadto dziennikarze ujawnili, że pracownicy produkcyjni posługują się fałszywymi książeczkami Sanepidu , które kupują w internecie.

Czytaj: SN: Odmowa sprostowania tylko w wyjątkowych przypadkach>>
 

Żądanie publikacji sprostowania

Powódka zwróciła się do redaktora naczelnego TVN o sprostowanie, ale ten odmówił. Powołała się na art. 31 a) Prawa prasowego, zgodnie z którym na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niebędącej osobą prawną, redaktor naczelny właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym.

Wobec tego wniosła powództwo o sprostowanie, w którym miano napisać, m.in. że nieprawdą jest informacja, że dziennikarze byli świadkami dodawania do masy jajecznej odpadów z podłogi. Dlatego, że nie widzieli tego etapu produkcji.

Sąd Okręgowy w Warszawie 26 lipca 2018 roku częściowo uwzględnił powództwo Aleksandry D. Nakazał publikację sprostowania, które informowałoby widzów, że nieprawdą jest, iż w zakładzie nie uwzględniano uwag Inspekcji Sanitarnej. A także, że dziennikarze nie byli świadkami dodawania nieświeżych jaj do masy jajecznej, sprzedawanej następnie piekarniom.

Sprostowanie według Prawa prasowego jest subiektywnym przedstawieniem własnej wersji wydarzeń, niezależnie od tego, czy jest ono prawdziwe, czy nie - wynika z dotychczasowego orzecznictwa sądów.

 

Monika Nowikowska, Zofia Zawadzka, Joanna Sieńczyło-Chlabicz

Sprawdź  

Zabrakło rzeczowości

Od tego wyroku odwołała się stacja telewizyjna. I Sąd Apelacyjny zmienił wyrok 5 grudnia 2018 r. tak, że oddalił żądanie sprostowania, gdyż uznał, że powódka nadużyła prawa podmiotowego z art. 5 kc. Sąd II instancji wyjaśnił, że uzupełnienie materiału filmowego o sprostowanie osoby zainteresowanej może wprowadzać w błąd odbiorców.

Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że sprostowanie nie spełniało w pewnej części wymogów rzeczowości i odniesienia się do faktów. Z wyjątkiem fragmentu sprostowania dotyczącego fałszowania daty produkcji jaj.

A ponadto powódka po publikacji reportażu wysłała do TVN oświadczenie, które zostało na stronie internetowej TVN opublikowane. Sąd II instancji wskazał tez, że powódka w czasie powstawania reportażu - odmówiła dziennikarzom wyjaśnień co do stawianych jej zarzutów.

Od tego orzeczenia powódka złożyła skargę kasacyjną, w której zarzuciła:

  • naruszenie prawa procesowego - nieważność postepowania
  • błędne zastosowanie art. 5 kc - powódka nie naruszyła swego prawa, gdyż sąd II instancji pominął w ocenie materiału komentarz lektora, który sugeruje nieprawdziwe praktyki stosowane w zakładzie
  • naruszenia Prawa prasowego - art. 31 a), art. 33 pkt. 1 i art. 32 ust. 4.

Ponadto wskazała, że w wyniku publikacji poniosła znaczne szkody, gdyż konsumenci i kontrahenci pozrywali z nią umowy.

SN uchyla wyrok sądu II instancji

Sąd Najwyższy w Izbie Cywilnej uznał zarzut nieważności postępowania za nietrafny, ale nie zgodził się z Sądem Apelacyjnym, że sprostowanie proponowane przez powódkę było nierzeczowe czy nieprawdziwe.

Jak podkreślał w uzasadnieniu sędzia sprawozdawca Paweł Grzegorczyk, utrwalone w orzecznictwie Sądu Najwyższego jest stanowisko, iż przy ocenie, czy prostowana informacja jest nieprawdziwa lub nieścisła decydujące znaczenie ma subiektywny punkt widzenia zainteresowanego, nie zaś obiektywna prawdziwość informacji ustalona w postępowaniu dowodowym.

- Proces o sprostowanie artykułu prasowego nie jest procesem o naruszenie dóbr osobistych. Sąd w postepowaniu dowodowym nie czyni tu ustaleń co do prawdziwości faktów, które są elementem zarówno materiału prasowego, jak i treści sprostowania, które ma być opublikowane - mówił na rozprawie zdalnej sędzia Grzegorczyk. - Z tego wynika również i to, że obowiązek sprostowania informacji nie jest równoznaczny z wycofaniem się z informacji zawartych w materiałach prasowych. Nie przesądza o ich nieprawdziwości. Chodzi tylko o umożliwienie bohaterowi materiału prasowego przedstawienie własnego stanowiska przed tym samym audytorium - dodał.

Powódka nie kwestionowała zdarzeń sfilmowanych ukryta kamerą, lecz - jak ocenił sąd II instancji - próbowała dokonać innej interpretacji niż dziennikarze.

Rzeczowość sprostowania

SN uznał, że stanowisko sądu II instancji pomijało specyfikę materiału filmowego i przez to nie mogło zostać zaakceptowane. - Sprostowanie ma walor rzeczowości nawet wtedy, gdy sposób sformułowania wypowiedzi stosujący technikę sugestii lub niedomówienia teoretycznie może dawać pole do innej interpretacji faktów - stwierdził sędzia sprawozdawca. - Ocenie podlegają łącznie obraz i dźwięk, a więc i komentarz lektora. Jeśli sprostowanie odnosi się do takich faktów, które w ocenie rozsądnego odbiorcy wynikają z zestawienia komentarza i obrazu. A więc Sąd Okręgowy  instancji miał rację, który zauważył, że należało uwzględnić przy badaniu rzeczowości sprostowania twierdzenia nie wprost, które można było wyprowadzić - dodał.

SN uznał, że treść sprostowania mogła być uznana za rzeczową, ale konkretna ocena należy do Sądu Apelacyjnego, dlatego sprawa wróciła do ponownego rozpoznania.

Sygnatura akt I CSKP 126/21, wyrok z 3 grudnia 2012 r.