Oskarżony został prawomocnie skazany m.in. za zgwałcenia swojego małoletniego dziecka. Sąd wymierzył mu karę 7 lat pozbawienia wolności. Po pewnym czasie skazany złożył wniosek o wyłączenie zamieszczenia danych dotyczących jego osoby w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, powołując się na dobro pokrzywdzonego dziecka.

SO wyłączył zamieszczenie danych skazanego w rejestrze publicznym. Jednocześnie sąd nie uwzględnił wniosku skazanego w pozostałym zakresie. Z wydanym rozstrzygnięciem nie zgodził się prokurator. SA uznał zażalenie za niezasadne. W związku z tym utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie.
Podstawą rozstrzygnięcia sądów był art. 9 ust 4 z dnia 13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz. U. 2018.405). W świetle tej regulacji, sąd może orzec o wyłączeniu zamieszczenia danych tej osoby w rejestrze publicznym tylko wtedy, gdy zachodzi wyjątkowy przypadek, uzasadniony wyłącznie dobrem małoletniego pokrzywdzonego.
Sądy obu instancji zgodnie uznały, że zaistniały powody, by uznać wniosek skazanego za uzasadniony. Należało bowiem nie dokonywać zamieszczenia danych skazanego w publicznym rejestrze - ze względu na dobro małoletniej pokrzywdzonej.

Rejestr ograniczony
Sądy przypomniały, że istnienie rejestru sprawców przestępstw o charakterze seksualnym nie jest nowym rozwiązaniem prawnym. Odpowiednie przepisy obowiązują np. we Francji i Wielkiej Brytanii. Obowiązująca w polskim prawie ustawa przewiduje istnienie rejestru z dostępem ograniczonym oraz rejestru z dostępem publicznym. Umieszcza się w nich dane o sprawcach przestępstw na tle seksualnym.

Prawo do uzyskania dostępu do "ograniczonego rejestru" przysługuje m.in. sądom, organom ścigania oraz pracodawcom zatrudniających osoby mające kontakt z dziećmi. Ustawa nakłada na pracodawców obowiązek weryfikowania w tym rejestrze potencjalnych pracowników. Dzięki temu można zapobiegać przestępczości na tle seksualnym. Co znamienne, wpisanie sprawcy przestępstwa o charakterze seksualnym do rejestru "ograniczonego" nie narusza przepisów Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. Europejski Trybunał Praw Człowieka kilkukrotnie analizował ten problem w odniesieniu do skarg osób z innych państw. Trybunał doszedł do wniosku, że tego rodzaju wpis nie stanowi dodatkowej represji karnej. Jednocześnie ingerencja państwa w prawo do życia prywatnego jest w takich przypadkach dopuszczalna. Trybunał podkreślił przy tym, że dostęp do tego rodzaju baz danych powinien mieć charakter limitowany - by tylko niektóre podmioty mogły zapoznawać się z treścią rejestru.

Postępowanie karne>>

Rejestr publiczny
SA zwrócił uwagę, iż zachodzą wątpliwości co do zgodności przepisów polskiej ustawy w tym przedmiocie z przepisami Konstytucji - w zakresie w jakim dotyczą istnienia ogólnodostępnego rejestru publicznego. SA zaznaczył, że w żadnym z państw (poza niektórymi stanami USA) nie wprowadzono w życie regulacji umożliwiających w sposób nielimitowany mieć dostęp do takiego rejestru. Na mocy uchwalonej ustawy, wprowadzono publiczny dostęp do danych personalnych sprawców najpoważniejszych przestępstw popełnionych na tle seksualnym. Taka regulacja głęboko ingeruje w dobra osobiste osób skazanych. Niewątpliwie chodzi o osoby, które dopuściły się czynów szczególnie odrażających i godnych napiętnowania. Jednakże te osoby odbyły już kary lub je odbywają. Upublicznienie ich danych w rejestrze publicznym może wywołać skutki na przyszłość - bez względu na to czy osoby takie w przyszłości będą stanowiły zagrożenie dla porządku prawnego, czy też nie.

Negatywne skutki
SA zwrócił uwagę, że wpisanie osoby skazanej do publicznego rejestru może nieść za sobą także skutki niepożądane społecznie. Może bowiem dojść do stygmatyzacji sprawcy na wiele lat. Taki proces mógłby utrudnić mu przystosowanie się do życia w społeczeństwie po odbyciu kary. Osoba wpisana do publicznego rejestru mogłaby być też narażona na nękanie jej przez osoby postronne lub innych więźniów. Tego rodzaju skutki dotyczyć mogłyby również osób bliskich skazanych. Co więcej, publikacja danych skazanego w ogólnodostępnym rejestrze mogłaby skutkować także i niekiedy wtórną wiktymizacją małoletnich pokrzywdzonych. Doznanie kolejnej (wtórnej) krzywdy przez pokrzywdzonych mogłoby nastąpić ze strony ich bliskich, osób z otoczenia, jak i internetowych komentatorów. SA podkreślił wątpliwości co do zgodności omawianej regulacji z Konstytucją.

Z tej właśnie przyczyny sądy zgodnie uznały, że wniosek skazanego należało uwzględnić w części. Gdyby doszło do podania danych skazanego w rejestrze publicznym, to mogłoby również dojść do wtórnej wiktymizacji małoletniej pokrzywdzonej. Stosując omawianą ustawę, należy bowiem pamiętać o konieczności ochrony interesów osób pokrzywdzonych i szanować ich godność. SA zaznaczył, że obawa wtórnej wiktymizacji pokrzywdzonego nie w każdej sprawie uzasadni wyłączenie publikacji danych sprawcy w publicznym rejestrze. Taka obawa jest jednak realna, gdy informacje podlegające wpisowi do rejestru publicznego pozostają w zbieżności z danymi personalnymi pokrzywdzonego. Wówczas mogłoby dojść do powiązania pokrzywdzonego z danymi sprawcy. Taka sytuacja miała miejsce w rozpoznawanej sprawie. Skazany dopuścił się zgwałceń swojego własnego dziecka. Noszą oni tożsame nazwisko. Ponadto skazany deklaruje, że po opuszczeniu więzienia zatrzyma się w miejscowości, w której mieszka pokrzywdzona. Miejscowość ta podlegałaby wpisowi do rejestru. W omawianym wypadku chodzi o niewielką miejscowość, co mogłoby pozwolić osobom postronnym na zidentyfikowanie ofiary przestępstwa. Z tego względu, sądy przyjęły, że dane skazanego nie powinny być ujawnione w publicznym rejestrze.

Postanowienie SA w Katowicach z dnia 20.02.2018 r., II AKzw 73/18, LEX nr 2461356.

Komentarz Mirosława Wróblewskiego z Biura RPO:
W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich przepisy ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym nie chronią wystarczająco ofiar przestępstw - bliskich sprawców, zwłaszcza dzieci, których dane osobowe znalazły się w rejestrze publicznym. W tym konkretnym przypadku możliwe było - co też uczynił Sąd Apelacyjny w Katowicach - uwzględnienie wniosku skazanego w tej kwestii. Jednak do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich trafiają również sprawy, w których ani skazany ani prezes właściwego sądu z urzędu nie złożyli wniosku o wyłączenie umieszczenia danych sprawcy w rejestrze publicznym w związku z koniecznością ochrony dóbr osoby małoletniej - pokrzywdzonej.

Rzecznik w lutym tego roku zwrócił się do Ministra Sprawiedliwości z wystąpieniem, w którym wskazał na problem związany z wtórną wiktymizacją - wskazuje Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.

Czytaj: RPO: rejestr pedofilów groźny także dla ofiar>>