Z orzecznictwa i przepisów kodeksu cywilnego wynika, że dobrem osobistym człowieka, jest zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, nazwisko, ale także - pseudonim.

Te wartości pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach (art. 23 k.c.). Stosownie do art. 47 Konstytucji, każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym ( wyrok SN, sygn. akt II CSK 40/18).

Właśnie o ochronę przydomku Tiger, jako dobra osobistego, walczy w sądzie znany bokser Dariusz Michalczewski. Wystąpił on o zasądzenie 2 mln zł 400 tys. zł od spółki FoodCare, która po ustaniu umowy licencyjnej przestała płacić bokserowi za promocję napoju energetyzującego pod nazwą Tiger.

Wygrana w I instancji

Po prawie pięciu latach trwania procesu Sąd Okręgowy w Krakowie uznał powództwo twierdząc, że przydomek to dobro osobiste, choć nie jest to pseudonim, ale łączy się z nazwiskiem. Należy do osoby publicznej i rozpoznawalnej, dzięki czemu w ogóle doszło do podpisania umowy. Umowa została podpisana u szczytu sławy Michalczewskiego i swoją rozpoznawalność przeniósł on na płaszczyznę komercyjną.

Sąd w uzasadnieniu podkreślił, że działanie FoodCare było sprzeczne z dobrymi obyczajami, zwłaszcza z zasadą „pacta sunt servanda”, która mówi, że „umów należy dotrzymywać”. Sąd uznał, że spółka nie zachowywała się lojalnie wobec swojego partnera, czyli Dariusza Tiger Michalczewskiego, a używanie oznaczenia Tiger przez FoodCare miało charakter zależny. - Nie można akceptować zachowania pozwanej spółki, która posługiwała się wizerunkiem boksera w kampanii promocyjnej, a następnie po zakończeniu umowy produkuje ten sam napój i twierdzi, że jego nazwa nie ma nic wspólnego z osobą powoda - stwierdził sąd.

Przegrana Tigera

Apelację od tego wyroku złożyła spółka pozwana. I sprawę wygrała w Sądzie Apelacyjnym, gdyż sąd ten uznał, że przydomek to nie dobro osobiste. Zdaniem sądu, umowa nie kreuje dobra osobistego, słowo Tiger nie stanowi wartości o społecznym znaczeniu i oznaczenie to można wykorzystać powszechnie.

Przydomek - według sądu II instancji - nie ma charakteru niematerialnego, charakterystycznego dla dóbr osobistych. Gdy tymczasem pseudonim ma swe źródło w niezbywalnej godności człowieka.  O ile bowiem pseudonim nadawany jest samodzielnie przez daną osobę, to przydomek nadają jej inne osoby. I tak np. przydomek Tiger przypisał po raz pierwszy Michalczewskiemu dziennikarz "Bild Zitung".

Przydomek - jak twierdził sąd II instancji - nie przykrywa nazwiska, ale stawia się je obok, jak np. Krzysztof Diablo Włodarczyk.

Przydomek też łączy się z godnością

Z wyrokiem sądu II instancji nie zgodził się Dariusz Michalczewski. W skardze kasacyjnej jego pełnomocnicy twierdzili, że Sąd Apelacyjny w wyroku z 27 lipca 2018 r. naruszył prawo.

Jak przekonywał pełnomocnik powoda podział na przydomek i pseudonim to rozróżnienie archaiczne. Coraz częściej przydomkiem posługują się osoby publiczne - sportowcy i aktorzy, takie jak np. Cora Jackowska, Krzysztof Diablo Włodarczyk.

- Tiger przypisany został bokserowi, by określić że jest on waleczny - dodała adwokat Daria Wojtczak. - Sąd zbagatelizował fakt, że korzystna umowa powstała z powodu wcześniejszego powstania tych dóbr osobistych - dodała.

W opinii pozwanej spółki, którą reprezentowała adwokat Monika Strus-Wołos, pseudonim stosowany jest w celu ukrycia oficjalnych personaliów, natomiast przydomek stawiany jest obok nazwiska. Może kojarzyć się ze zwierzęciem lub innymi osobami.

- Miłośnik golfa kojarzy słowo Tiger z mistrzem golfa - Tigerem Woodsem, dla innych z serialem amerykańskim Tiger King - podała przykład mec. Strus-Wołos.

Sąd najwyższy rozstrzygnie ten spór 13 października br.