Powódka Anna M. domagała się zasądzenia od ubezpieczyciela kwoty 126 tys. złotych tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, renty z tytułu zwiększonych potrzeb oraz skapitalizowanej renty. Wyjaśniła, że w 2013 r. uczestniczyła w wypadku, w którym zginął jej małoletni syn, a ona sama doznała ciężkich obrażeń. Pozwane towarzystwo ubezpieczeniowe oświadczyło, że zadośćuczynienie, której jej wypłacono uwzględnia całokształt doznanych przez Annę M. szkód, a także 50-procentowe przyczynienie się do powstania szkody - podróż z kierowcą, o którym wiedziała, że nie ma uprawnień do kierowania pojazdem.

Nie przyczyniła się do powstania szkody

Między stronami sporna była jedynie wysokość należnego zadośćuczynienia oraz stopień przyczynienia się powódki do powstania szkody. Sąd okręgowy uznał, że odpowiednią sumą tytułem zadośćuczynienia za doznaną przez powódkę krzywdę będzie 150 tys. złotych. Ustalił, że wypadek spowodował partner powódki, który zginął na miejscu zdarzenia, podobnie jak ich wspólny syn. W następstwie wypadku Anna M. została uznana za osobę niezdolną do pracy, przyznano jej świadczenie rehabilitacyjne oraz zaliczono do osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Mimo takich okoliczności sprawy, sąd uznał, że powódka nie wiedziała o tym, że jej partner nie posiadał prawa jazdy. W związku z tym nie uwzględnił zarzutu strony pozwanej przyczynienia się do powstania szkody (art. 362 k.c.).

Czytaj: Ubezpieczyciele wypłacają więcej odszkodowań>>

Do innych wniosków doszedł sąd apelacyjny, po uzupełnienia postępowania dowodowego. Podkreślił, że zakres odpowiedzialności odszkodowawczej sprawcy (jego ubezpieczyciela) ulega stosownemu zmniejszeniu, gdy powstanie lub powiększenie szkody jest wynikiem oddziaływania co najmniej dwóch czynników – zachowania sprawcy oraz zachowania poszkodowanego. Jednocześnie jednak zachowanie poszkodowanego stanowić musi co najmniej normalną, adekwatną przyczynę powstania szkody. Co ważne, najistotniejszym czynnikiem decydującym o zakresie obniżenia odszkodowania jest natężenie winy poszkodowanego oraz sprawcy szkody. Zgromadzony przez sąd I instancji materiał dowodowy nie pozwalał na ustalenie, że powódka wiedziała, iż jej partner kierował autem mimo braku prawa jazdy, a tym samym przyczyniła się do powstania szkody. Zakładała, że skoro często jeździł, to musiał taki dokument posiadać. Z kolei rodzina zmarłego twierdziła, że powódka miała świadomość braku posiadania uprawnień przez swojego konkubenta. Wobec sprzecznych zeznań i niewiarygodności niektórych świadków z uwagi na ich niechęć do powódki - takiej okoliczności jednoznacznie nie dało się wykazać. Dopiero zeznania świadka Barbary K., składane pod przysięgą, pozwoliły przyjąć, że powódka wiedziała o tym fakcie. Wyjaśniła bowiem, że zmarły sprawca wypadku opowiadał jej o kilkukrotnej kontroli policyjnej, przy której, jako pasażer pojazdu, była również obecna Anna M. 

Kierowca bez prawa jazdy wyrządził szkodę

Bezsporny był fakt, że to zmarły partner z własnej winy wyrządził powódce szkodę. Nie zachował zasad bezpieczeństwa poruszając się z nadmierną prędkością, zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie doszło do zderzenia z drugim pojazdem. Z kolei, podróż z kierowcą, o którym wiadomo, że nie posiada uprawnień do prowadzenia pojazdów, spełnia wszystkie przesłanki przyczynienia się do powstania ewentualnej szkody w razie wypadku. Powódka wiedząc o tym, że osoba nieuprawniona do tego prowadzi samochód, dla zachowania swojego bezpieczeństwa nie powinna zatem wsiadać do pojazdu. Skoro jednak zdecydowała się na takie ryzyko, przyczyniła się do powstania szkody w 25 procentach.

Wyrok SA we Wrocławiu z 18.07.2018 r. I ACa 237/18.