Z nowego prawa, które zostało już uzgodnione z krajami członkowskimi, wynika, że tylko w wyjątkowych okolicznościach termin płatności będzie mógł być przedłużony do 60 dni od wystawienia faktury. Terminy - obowiązujące zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym - wprowadzono głównie z myślą o małych i średnich firmach, w przypadku których opóźnione płatności za dostarczone towary i usługi zagrażają płynności finansowej, a co za tym idzie - przetrwaniu na rynku.
Sprawozdawczyni, niemiecka socjalistka Barbara Weiler podkreślała, że przedsiębiorstwa nie będą dłużej zmuszane do tego, by pełnić rolę banków dla firm publicznych i wielkich koncernów.
"Opóźnienia w płatnościach handlowych są najczęstszą przyczyną utraty płynności finansowej małych i średnich przedsiębiorstw. Zwiększają koszty prowadzenia działalności gospodarczej, powodując nawet upadek wielu firm, a co za tym idzie utratę wielu miejsc pracy" - powiedziała eurodeputowana PO Małgorzata Handzlik z komisji rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów PE.
Standardowym maksymalnym terminem regulowania płatności będzie 30 dni. Wyjątkowo, w przypadku instytucji publicznych, może być on przedłużony do 60 dni, ale wydłużenie terminu będzie wymagać specjalnego uzasadnienia. Z 60-dniowego terminu regulowania płatności wobec swoich kontrahentów mają korzystać głównie szpitale, których płynność finansowa zależy od długotrwałego czasem zwrotu kosztów leczenia przez kasy chorych czy innego rodzaju instytucje ubezpieczeń zdrowotnych.
Uzgodniona nowelizacja unijnej dyrektywy z 2002 roku zakłada również, że w przypadku opóźnionych płatności mają obowiązywać dodatkowe odsetki w wysokości 8 proc. oraz ryczałtowa opłata w wysokości 40 euro na pokrycie kosztów odzyskania długu.
W pracach nad nowelizacją dyrektywy eurodeputowani wskazywali, że niezapłacone rachunki to domena firm państwowych, a nie prywatnych, a wiele przedsiębiorstw prywatnych startujących w przetargach publicznych godzi się z góry z tym, że okresy zapłaty za wykonane prace sięgają często kilkudziesięciu dni. Szereg badań pokazuje, że spółki wymieniają opóźnienia w otrzymywaniu należności jako jedno z największych zagrożeń dla ich przetrwania. Najbardziej wrażliwe są małe i średnie firmy posiadające niewielką liczbę klientów.
Jednocześnie coraz większa liczba firm działających w UE ma trudności z terminowym regulowaniem zobowiązań. Kryzys gospodarczy jeszcze pogłębił ten problem, dodatkowo utrudniając firmom przezwyciężenie skutków recesji. Zgodnie z danymi Europejskiego Indeksu Płatności średni okres regulowania zobowiązań w 2009 roku wynosił 59 dni (2 dni więcej w porównaniu z rokiem 2008).
Najgorsza sytuacja jest w krajach południowej Europy: np. w Grecji płatności są regulowane średnio po 120 dniach w przypadku transakcji pomiędzy firmami i po 165 dniach w przypadku płatności władz publicznych. Średnia zaległość w Polsce wynosi 18 dni w przypadku umów pomiędzy firmami i 24 w przypadku umów, których stroną są władze publiczne.
Michał Kot(PAP)