Skarga została wniesiona przez bułgarską rodzinę – ojca, matkę i córkę, którzy wyjechali do Włoch z obietnicą zatrudnienia. Po przyjeździe na miejsce rodzina została sterroryzowana, rodziców pobito i grożono im śmiercią, a następnie zmuszono do powrotu do Bułgarii. Ich nastoletnia wówczas córka została we Włoszech. Dziewczyna, trzymana pod stałą kontrolą, zmuszana była do kradzieży, bita, grożono jej śmiercią i wielokrotnie gwałcono. Tydzień później, 24 maja 2003 r., matka wraz z innym członkiem rodziny wróciła do Włoch i zgłosiła się osobiście na policję informując o porwaniu córki. 11 czerwca 2003 r. policja wkroczyła do willi, w której dziewczyna przebywała, i ją uwolniła. Rodzina wróciła do Bułgarii.

Bez aktu oskarżenia
Przeciwko porywaczom córki toczyło się postępowanie przygotowawcze, lecz nigdy nie został wniesiony żaden akt oskarżenia. Skarżący wysyłali pisma do władz włoskich, zwracali się do odpowiednich władz bułgarskich o interwencję w swej sprawie, sporządzone zostały również opinie medyczne potwierdzające obrażenia fizyczne i zespół stresu pourazowego u córki. W czerwcu 2003 r. włoska prokuratura oskarżyła matkę i córkę o wnoszenie fałszywych oskarżeń (postępowania te zostały umorzone w 2005 r.) Zdaniem rządu bułgarskiego, rodzice świadomie sprzedali córkę jako żonę dla jednego z porywaczy (tzw. "cygański ślub"), a po powrocie do kraju poinformowali władze bułgarskie o losie dziewczyny, po interwencji których ta została uwolniona.

Brak skutecznego postepowania
Trybunał uznał, iż wobec zarzutów bicia i gwałcenia córki bez znaczenia było to, czy dziewczyna zawarła "cygański ślub" i przebywała wśród domniemanych sprawców gwałtu dobrowolnie, czy też została porwana. Władze włoskie po jej uwolnieniu nie przesłuchały żadnych innych świadków (oprócz matki i córki), a nastolatka nie została poddana badaniom lekarskim, mimo iż twierdziła, że była bita i gwałcona. Co więcej, władze włoskie odwróciły całą tę sytuację na niekorzyść skarżących i oskarżyły je o wnoszenie fałszywych oskarżeń. W ocenie Trybunał ten stan rzeczy sprowadzał się do niedopełnienia przez włoskie organy państwowe obowiązku w postaci przeprowadzenia skutecznego postępowania w sprawie naruszenia art. 3 Konwencji o prawach człowieka (zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania), a tym samym oznaczał złamanie tego artykułu.

Lekceważenie zarzutów to też złamanie konwencji
Omawiane orzeczenie wydaje się szczególnie istotne w kontekście postępowań karnych prowadzonych w sprawach dotyczących przemocy domowej. Ochrona przed nieludzkim i poniżającym traktowaniem należy się każdemu człowiekowibez względu na to, z czyjej strony traktowanie takie wynika. Nie ma znaczenia, czy skarżącą – siedemnastoletnią wówczas dziewczynę – bił i gwałcił jej mąż, jej partner, czy też jej porywacz. Nie ma również znaczenia, czy zawarła wcześniej "cygański ślub", czy legalnie wyszła za mąż, czy została sprzedana przez swoich rodziców, czy też znalazła się w towarzystwie sprawcy gwałtu z własnej i nieprzymuszonej woli. Do właściwych organów należy przeprowadzenie wszelkich czynności koniecznych dla gruntownego zbadania okoliczności takiej sprawy. Przyjęcie postawy charakteryzującej się "umyciem rąk" i zbagatelizowaniem problemu może oznaczać złamanie Konwencji.

Tak wynika z wyroku Trybunału z 31 lipca 2012 w sprawie nr 40020/03, M. i inni przeciwko Włochom i Bułgarii.
Katarzyna Warecka