Toczące się w Sejmie prace nad rządowymi projektami ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i ustawy o stopniach i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki ożywiły dyskusję nad reformą nauki i szkolnictwa wyższego. Dziennik Polska The Times cytuje list Rady Naukowej Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk do premiera Donalda Tuska. Ustawy rozpatrywane obecnie w Sejmie zawierają wiele regulacji, które zwiększą skalę rozmaitych zjawisk negatywnych, zamiast je ograniczać. Burzą one dotychczasowy porządek instytucjonalny, zamiast naprawiać istniejący - piszą w nim naukowcy.

Rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Bartosz Loba uważa, że wprowadzany przez reformę system, w którym najwięcej pieniędzy dostają najlepsi, a środki na badania w większym stopniu są przyznawane jako granty zwycięzcom konkursów na najlepsze projekty, to model obowiązujący w najlepiej rozwiniętych krajach. Procedury przyznawania kolejnych stopni naukowych i tytułu profesora też mają opierać się na ocenie rzeczywistego dorobku badawczego. Nowa procedura pozwoli go dostrzec i jak najrzetelniej ocenić. Proponowane zmiany mają jednocześnie uwzględniać specyfikę różnych obszarów nauki i zostać dostosowane do międzynarodowych standardów - tłumaczył Loba.

Rzecznik dodał, że wielu przedstawicieli środowisk naukowych i akademickich popiera rządowe propozycje, aktywnie uczestnicząc w pracach nad reformami, a rząd, chociaż czasem idzie na kompromis, wszystkich racji pogodzić nie może. Każdy głos w dyskusji jest cenny. My jednak będziemy bronić rządowego stanowiska w zakresie większej konkurencyjności, otwartości i unowocześnienia. Często głosy krytyczne biorą się z braku szczegółowej wiedzy o proponowanych koncepcjach, które również w toku prac ulegają modyfikacjom - mówił Loba.

Przedstawiciel Inicjatywy Obywatelskiej Instytutów PAN dr hab. Michał Kokowski z Instytutu Historii Nauki PAN nie zgodził się z tym stanowiskiem. List Rady Naukowej Instytutu Studiów Politycznych zawiera zarzuty pod adresem rządowych refom od dawna wysuwane przez naukowców z Akademii. Jednym z nich są zmiany w procedurach przyznawania tytułu profesora. Według Kokowskiego, dyskryminują one nauki humanistyczne. Chodzi m.in. o to, że aby móc ubiegać się o tytuł profesora, trzeba wcześniej kierować kilkoma pracami badawczymi, finansowanymi z grantów. Tymczasem np. w naszej specjalności - historii nauki - nie ma grantów. Musimy ubiegać się o granty w tych samych konkursach, w których startują wszyscy historycy - np. badający historię polityczną czy gospodarczą. Trudno jest uzyskać grant, a co dopiero nim kierować - podkreślił.

Ponadto, historia nauki, jak mówił, to specjalność, której nie wykłada się w Polsce na uczelniach, więc jej przedstawicielom trudno będzie spełnić kolejny z wymogów - wypromowania dwóch lub trzech doktorantów. Przy czym, z jakiegoś powodu, przedstawiciele dyscyplin artystycznych, np. historii sztuki, są z tego wymogu zwolnieni. Muszą tylko brać udział w kształceniu młodej kadry - zauważył Kokowski.

Podkreślił też, że naukowcy z PAN odczuwają po wejściu w życie ustawy o Polskiej Akademii Nauk dyskryminację finansową. Dlatego zabiegają też o nowelizację obowiązującej ustawy o PAN. To krzywdzące, że w PAN nie obowiązują minimalne wynagrodzenia i reguły płacowe funkcjonujące na uczelniach. Instytuty PAN to wiodące jednostki naukowe w Polsce. 90 Proc. z nich ma kategorię pierwszą w ocenie ministerstwa, a zarobki profesorów w instytutach nierzadko wynoszą tyle, co pensja adiunkta lub nawet asystenta na uczelni - powiedział Kokowski.