Pytanie prawne zadał niedawno poszerzonemu składowi SN skład trzyosobowy, rozpatrując kasację prokuratury w procesie, w którym uniewinniono dwóch spośród trzech oskarżonych o korupcję. Powodem takiego prawomocnego wyroku był fakt, że sąd wcześniej zgodził się na podsłuchiwanie przez Centralne Biuro Antykorupcyjne tylko głównego podejrzanego - nie było zaś takiej zgody wobec pozostałych dwóch. Mimo to CBA podsłuchiwała ich, a prokuratura - oskarżyła.
Ryszardowi G. zarzucono, że pracując w Starostwie Powiatowym w W. (SN nie ujawnił mediom nazwy miasta), przyjął tysiąc zł za uzyskanie dla Tadeusza R. korzystnej decyzji w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. Lecha W. oskarżono o pośrednictwo w przekazaniu tych pieniędzy, a Tadeusza R. - o ich wręczenie Lechowi W. W 2009 r. Sąd Rejonowy w W. skazał Ryszarda G. na rok w zawieszeniu i uniewinnił pozostałych dwóch. SR stwierdził bowiem, że zgoda sądu okręgowego z 2007 r. na podsłuchy przez CBA rozmów telefonicznych w tej sprawie dotyczyła jedynie Ryszarda G. SR uznał, że wobec tego materiał z podsłuchu "nie mógł być wykorzystany jako obciążający oskarżonych Lecha W. i Tadeusza R." - przy braku innych dowodów ich winy.
SR powołał się na stanowisko siedmiu sędziów SN, którzy w 2007 r. uznali, że musi być tzw. następcza zgoda sądu na to, by materiały z podsłuchu policji mogły być wykorzystanie jako dowody w sytuacji, gdy sąd wcześniej nie objął danej osoby zgodą na podsłuch albo zgoda dotyczyła innych przestępstw, niż potem jej zarzucone. SR uznał, że odnosi się to też do CBA, które nie wystąpiło do sądu o "zgodę następczą" na podsłuch W. i R.
Prokurator Okręgowy w Ś. odwołał się od wyroku, twierdząc, że wymóg "zgody następczej" wobec W. i R. nie wynika z ustawy o CBA, a ich podsłuchy to "dowód legalnie wprowadzony do postępowania karnego". Sąd Okręgowy w Ś. wyrok utrzymał w mocy, podzielając argumenty SR. Prokuratura złożyła kasację do SN, uznając uniewinnienie W. i R. za "rażąco niesprawiedliwe".
Badając kasację SN zadał pytanie prawne, czy dowodami pozwalającymi na wszczęcie postępowania karnego są materiały z kontroli operacyjnej zarządzonej przez sąd, a prowadzonej zgodnie z jego postanowieniem - wskazujące na popełnienie przez każdą osobę każdego z przestępstw ściganych przez CBA.
Trzech sędziów SN uzasadniło pytanie wątpliwościami co do wykładni przepisów. Uznali za niezbędne "pogłębienie" wykładni SN z 2007 r. - także przy uwzględnieniu argumentów przemawiających za tym, że jeśli zarządzona przez sąd kontrola operacyjna była prowadzona zgodnie z jego postanowieniem, to pełnoprawnymi dowodami są materiały "wskazujące na popełnienie przez każdą osobę każdego z przestępstw wymienionych w ustawie o CBA".
Orzecznictwo jest rozbieżne, bo w marcu br. inny skład SN uznał, że podsłuchy obciążające osoby niewymienione w postanowieniach sądu mogą być wykorzystywane bez konieczności "zgody następczej". Za warunek tego uznano, by kontrola operacyjna przebiegała w sposób zgodny z postanowieniem sądu o jej stosowaniu.
W pytaniu trzech sędziów SN podkreśla, że wnioski o zgodę na podsłuch wpływają do sądu w "stadium przedprocesowym", gdy nie można jeszcze precyzyjnie określić, kto i za co będzie odpowiadał w ewentualnym procesie; bo są tylko pewne informacje, które w celu przetworzenia na dowody w postępowaniu karnym wymagają stosowania podsłuchu. Dlatego ani w ustawie o policji, ani o CBA nie wymaga się, by wniosek o podsłuch precyzował tożsamość osoby i ścisłą kwalifikację prawną. Istotne jest zaś to, by kontrola operacyjna przebiegała w sposób zgodny z postanowieniem sądu o zgodzie na nią - pisze trzech sędziów SN.
"Wynik kontroli prowadzonej w sposób zgodny z postanowieniem sądu jest w jakimś stopniu rozbieżny z informacjami, które uzasadniały zarządzenie jej przeprowadzenia, odbiegający od nich podmiotowo i przedmiotowo, a zarazem mieszczący się w ustawowych przesłankach dopuszczalności zarządzenia kontroli operacyjnej" - piszą o sprawie trzej sędziowie SN. Według nich, wydaje się, że nie ma przesłanek do "następczego" legalizowania wyników kontroli, jeśli przebiegała ona zgodnie z postanowieniem sądu i doprowadziła do uzyskania dowodów przestępstw, które służby mogą ścigać.
Trzech sędziów podkreśla, że sąd sprawdza czy wniosek o podsłuch spełnia przesłanki ustawowe, a "dalej idącej kompetencji sądu ustawodawca nie unormował". O wykorzystaniu dowodów z podsłuchu decyduje prokurator, a sąd badający daną sprawę nie jest związany jego uznaniem, że podsłuchy uzyskano zgodnie z postanowieniem o jego zarządzeniu. "W razie ustalenia, że określone dowody uzyskano w sposób niezgodny z postanowieniem sądu, nie będą mogły być one dopuszczone na niekorzyść oskarżonego" - uznało trzech sędziów SN.
Dziś dziewięć służb specjalnych może stosować podsłuchy, tajną obserwację, podgląd, kontrolę listów. Mogą to robić za zgodą sądu dla wykrycia wymienionych w odpowiednich ustawach ściśle określonych najgroźniejszych przestępstw oraz gdy inne środki zawiodą. Prasa często donosi o możliwych nieprawidłowościach. W Sejmie jest rządowy projekt, który przewiduje m.in., że służby miałyby obowiązek dołączania do wniosku do sądu o zgodę na podsłuch materiałów operacyjnych uzasadniających go (tego wymogu dziś nie ma).

Łukasz Starzewski (PAP)