- W wieloletniej praktyce jeszcze się z taką sprawą nie spotkałem - rozpoczął referat, Roman Sądej, sędzia SN. Zdziwienie sędziego było tym większe, że kluczowymi dowodami w sprawie były nagrana, które oskarżony Tadeusz S. nakręcił w celu szantażu i dla swojej przyjemności. Filmy zabezpieczone hasłem umieścił w komputerze.
Nagrania "kręcone" w latach 2012 - 2014 r. świadczyły o wyjątkowej brutalności mężczyzny; swoją partnerkę, która wcześniej rozbierał przypalał, szarpał, dźgał nożem, gwałcił, oblewał kwasem, kazał jeść odchody, na wzgórku łonowym wytatuował jej " własność Tadka S." Poniżał, obrażał używał wulgarnych słów.
O sprawie poinformował policję ojciec ofiary, któremu Tadeusz S. przesłał nagrania, a następnie szantażował opublikowaniem w internecie.
Obrona sprawcy i opinie biegłych
W czasie śledztwa i rozprawy sądowej oskarżony twierdził, że dziewczyna poddawała się czynnościom dobrowolnie i że przestępstwa nie popełnił, gdyż był to rodzaj zabaw miłosnych.
Sąd Rejonowy w Kielcach powołał biegłych psychologów i seksuologów, którzy zajmowali się głównie analizą reakcji ofiary. Dziewczyna - jak wynika z nagrań - nie broniła się przed sprawcą, niekiedy odsuwała, gdy poczuła większy ból. Biegli twierdzili, że była psychicznie zależna od sprawcy, ale część z ekspertów nie dostrzegała oporu pokrzywdzonej. Jednak psycholog Monika D. stanowczo w swej opinii stwierdziła, że w zachowaniu dziewczyny nie było dobrowolności.
Wyrok: 12 lat i zakaz zbliżania przez 15 lat
Sąd Rejonowy 26 kwietnia 2015 r. skazał Tadeusza S. za pięć przestępstw, głównie za znęcanie się nad pokrzywdzoną będącą w stanie zależności od niego ( art. 197 par.1 kk), podpalanie, grożenie ojcu , nagrywanie seksualnych zachowań na 12 lat pozbawienia wolności. A po wyjściu z więzienia poddanie się leczeniu farmaceutycznemu w zamkniętym zakładzie w celu obniżenia popędu seksualnego. Sąd orzekł też zakaz zbliżania się do ofiary przez 15 lat.
Sąd obostrzył karę w ten sposób, że zastrzegł, iż oskarżony nie może być zwolniony z więzienia wcześniej niż po 10 latach.
Od tego wyroku apelację złożył obrońca skazanego, wnosząc obniżenie kary i kwestionując ustalenia faktyczne i opinie biegłych oraz zamknięcie w ośrodku leczniczym.
Oddalenie apelacji obrońcy
Sąd Okręgowy 26 lipca 2016 r. utrzymał w mocy wyrok I instancji. Wobec tego obrońca adwokat Paweł Faryna złożył kasację do Sądu Najwyższego. Zakwestionował w niej orzeczenie o rozpowszechnianiu pornografii w internecie. Zdaniem adwokata sprawca nie działał w celu udostępnienia tych filmów w sieci ( błędna kwalifikacja z art. 202 kk). Co więcej - sami biegli wydali rozbieżne analizy w sprawie dobrowolności pokrzywdzonej, jej reakcja nie była oczywista, więc mogła się godzić na praktyki stosowane przez partnera.
Wreszcie adw. Faryna przyznał, że choć broni sprawcę, to nagrania utrwalone przez Tadeusza S. budzą w nim odrazę i wywołały szok.
SN utrzymuje wyrok w mocy
Sąd Najwyższy uznał, że kara wymierzona przez sądy I i II instancji jest słuszna, a kasacja oczywiście bezzasadna. - O żadnym naruszeniu prawa przez sądy nie ma mowy - akcentował sędzia Roman Sądej. - Oskarżony nie tylko nagrał cierpienia swojej ofiary, ale próbował przedstawić je jako "zabawy erotyczne". Upokarzanie pokrzywdzonej - to eufemizm - dodał.
Groźby rozpowszechniania filmów o charakterze pornograficzny w szkole i pracy pokrzywdzonej były realne - ocenił SN. Co więcej - niesłusznie próbowano przypisać ofierze cechy masochistki czy sadystki - orzekł Sąd Najwyższy. - Sadystą jest skazany, i bez żadnej wątpliwości powinien się leczyć.
Sygnatura akt IV KK 90/17, postanowienie SN z 19 października 2017 r.