Za bezzasadne telefony do pogotowia ratunkowego lub straży pożarnej projekt przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 zł.
Jak wynika z przeprowadzonych badań w 2016 r. zarejestrowanych zostało łącznie ponad 19 mln zgłoszeń przychodzących, z czego aż 9 mln zgłoszeń tj. ponad 46 proc. stanowiły zgłoszenia fałszywe, złośliwe lub niezasadne. Ten problem narasta, choć może nie jest to wzrost lawinowy, ale porównując rok 2015 z 2016 widać wzrost o 1,5 proc.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Michał Woś uważa, że rozwiązanie jest bardzo potrzebne, ale podczas analizy legislacyjnej, doszedł do wniosku, że ta regulacja może stać się przepisem martwym. Chodzi o to, że zgodnie z Kodeksem postępowania w sprawach o wykroczenia będziemy mieli do czynienia z wykroczeniem, ale osoba prowadząca dochodzenie nie będzie mogła, zgodnie z art. 44 tego Kodeksu, wystąpić do operatora o udostępnienie danych abonenta.
- Wykroczenie może być dokonane umyślnie bądź nieumyślnie. Jednak już drugie znamię tzn. bez uzasadnienia, jest trudne do uznania, ponieważ w prawie o wykroczeniach ono nie występuje. To znamię ma charakter wybitnie ocenny - podkreśla Marcin Kowal, naczelnik Wydziału Prawa Karnego w Departamencie Legislacyjnym Ministerstwa Sprawiedliwości. - Kto ma oceniać czy dane zgłoszenie było uzasadnione, czy nie? Przecież może być taka sytuacja, że z punktu widzenia osoby zgłaszającej jej zgłoszenie było uzasadnione, choć nie spełnia wymogów zmuszających do podjęcia natychmiastowej interwencji ratunkowej - zauważa.
Do tej pory jednak skazywano osoby  na podstawie Kodeksu wykroczeń. Na przykład  z obowiązującego art. 160 Kodeksu karnego został skazany mieszkaniec Skarżyska Kamiennej, który dezorganizował pracę służb ratowniczych, łącząc się z numerem 112 od kilku do kilkuset razy dziennie. Natomiast mieszkanka Ełku została skazana z art. 66 Kodeksu wykroczeń za blokowanie policyjnego telefonu alarmowego, dzwoniąc na numer 997 ponad 200 razy dziennie.