Powodem rezygnacji ze stanowiska był brak możliwości współpracy z ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym Adamem Bodnarem. Kamil Zaradkiewicz zasugerował to w piśmie opublikowanym w mediach społecznościowych.

Dobre obyczaje

Zaradkiewicz podkreślił, że wobec realizowanych przez kierownictwo ministerstwa działań „polegających na niemającej podstawy prawnej i bezprecedensowej ingerencji w stosunki służbowe sędziów delegowanych do pracy w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury realnie zagrożona stała się gwarantowana ustawowo autonomia Szkoły w zakresie decyzji kadrowych jej kierownictwa”.

Jako przykład sędzia Zaradkiewicz podał m.in. to, że nie jest "kompetencją ministra sprawiedliwości rozstrzyganie tego, czy sędziowie delegowani mają wykonywać zadania powierzone im przez Dyrektora Szkoły”. Ocenił, że „nie mieści się w kanonach dobrych obyczajów” odwoływanie sędziów i prokuratorów” z delegacji do KSSiP bez zasięgnięcia opinii jej dyrektora.

Ignorowanie Trybunału

Oburzenie sędziego wywołuje zwłaszcza ignorowanie ostatecznych i prawomocnych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego z udziałem sędziów umocowanych politycznie.

Środowisko sędziowskie ocenia, że to dobry ruch – z korzyścią dla Szkoły, jak i wymiaru sprawiedliwości.

Sędzia Kamil Zaradkiewicz do połowy 2016 r. był dyrektorem zespołu orzecznictwa i studiów w Biurze Trybunału Konstytucyjnego, gdzie jego promotorem był ówczesny prezes Jerzy Stępień. Piastował potem funkcję dyrektora Departamentu Prawa Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości.