Dane zostały zebrane  w I kw. 2024 roku z 47 sądów okręgowych. Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl zauważa, że sama analiza zmiany rok do roku nie pozwala wyciągać wniosków dotyczących dynamiki tego zjawiska. – Ogólnie spada liczba zawieranych małżeństw. Wchodzimy w kolejny już niż demograficzny. Obecnych 20-latków jest o połowę mniej niż 40-latków. Tak więc kurczy się baza potencjalnych nowożeńców, co też oczywiście wpływa na liczbę ślubów. A i tak liczba pozwów rozwodowych utrzymuje się na dość stabilnym poziomie. Faktycznie okres pandemii wpłynął na to w kilku wymiarach. Część ślubów została przełożona na późniejsze lata, a niektóre z nich zwyczajnie się nie odbyły. Ponadto zamknięcie w domach mogło mieć zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na rozpadające się małżeństwa. Jedne mogły zostać uratowane, a inne – zakończone w późniejszym czasie – uważa Pajdak.

Czytaj: Jak zdalny rozwód to tylko z sądu, z kancelarii już nie można się łączyć >>

Natomiast psycholog Michał Murgrabia zaznacza, że wzrost liczby pozwów może wynikać z wielu innych czynników. - Chcąc dokładnie zrozumieć to zjawisko, warto byłoby przeprowadzić bardziej szczegółowe analizy lub nawet badania, które uwzględniłyby różnorodne aspekty życia i doświadczeń ludzkich w kontekście małżeństwa i rozwodu – dodaje.

Rozstanie bo komunikacja trudna

Dr Małgorzata Eysymontt z Uniwersytetu SWPS, która jako adwokat na co dzień zajmuje się sprawami rozwodowymi wskazuje, że kiedyś jako powód rozwodów bez orzekania o winie małżonkowie najczęściej wskazywali różnice charakterów. Natomiast dziś często jest to nieumiejętność wzajemnej komunikacji lub radzenia sobie z różnymi problemami życia codziennego i emocjami, w tym ze stresem, oraz przenoszenie problemów zawodowych do domu, a także wypalenie uczuć w związku. – W czasie pandemii, a także tuż po jej zakończeniu, wzrosła liczba pozwów rozwodowych. Gdy małżonkowie przebywali przez cały dzień razem, a już wcześniej nie dogadywali się, łatwiej było o konflikt. Zmęczenie wymuszoną izolacją oraz tym, że dzieci przez cały dzień były w domu i należało im organizować różne aktywności, dopilnować obowiązków szkolnych, a jednocześnie wykonywać pracę zawodową, powodowało, że częściej wybuchały kłótnie, które zaogniały sytuację w związkach. Okres pandemii sprzyjał więc refleksjom nad małżeństwem. Poza tym, Polacy – zwłaszcza ci na co dzień mieszkający w większych miastach – stają się coraz bardziej świadomi swoich praw, nie chcą też tkwić w toksycznych relacjach – dodaje.

Co ważne, liczba pozwów w ciągu roku nie jest stała. W niektórych okresach jest ich więcej niż w innych. Mecenas zauważa wzrost liczby pozwów w czasie wakacji lub zaraz po ich zakończeniu oraz w okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, co łączy z porządkowaniem spraw przed wyjazdami lub po dłuższym wypoczynku albo przed świętami i pod koniec roku.

– Niekoniecznie rozwodzą się małżeństwa z krótkim stażem. W 2022 roku 18 proc. rozwodów dotyczyło małżeństw trwających do 4 lat, 20 proc. – od 5 do 9 lat, 20 proc. – od 10 do 14 lat, 14 proc. – od 15 do 19, a 11 proc. – od 20 do 24 lat. Rozwodziło się też 17 proc. par mających dłuższy niż 25-letni staż małżeński – wylicza dr Eysymontt.

Czytaj: Zapaść - sądy okręgowe zakorkowane frankami i rozwodami >>

Mediacja światełkiem w tunelu

Konrad Walc, prawnik z Komitetu Ochrony Praw Dziecka, zauważa, że wśród osób rozstających się rośnie zainteresowanie mediacjami. - Mogą one bowiem skrócić postępowanie rozwodowe, pozwalając w sposób wiążący na dokonanie pewnych ustaleń, które następnie zostaną uwzględnione przez sąd. Ekspert zwraca też uwagę na to, że posiadanie przez małżonków wspólnych małoletnich dzieci bardzo wydłuża postępowanie.

Jeżeli nie ma wspólnych małoletnich dzieci ani sporów co do podziału majątku, to sprawa może się zakończyć już na pierwszym posiedzeniu. Postępowania rozwodowe stron, które są rodzicami małoletnich dzieci, w istocie są zdecydowanie trudniejsze i bardziej wymagające. Trzeba wówczas ustalić podział władzy rodzicielskiej, określić miejsce zamieszkania dziecka przy którymś z rodziców, kontakty, alimenty itd. W takiej sytuacji dobrym rozwiązaniem jest zawarcie, jeszcze przed wniesieniem sprawy o rozwód, porozumienia i planu wychowawczego w obecności mediatora. Zdejmuje to z barków sądu konieczność ustalenia kwestii opieki nad dzieckiem oraz szeregu kwestii związanych z tą materią. Nie musi też powoływać biegłych, którzy określą, z którym rodzicem powinno ono zamieszkać. Mając taki plan, sąd zajmuje się wyłącznie ustaleniem, czy nastąpił rzeczywisty rozkład związku – wyjaśnia Konrad Walc.