Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zaczyna odgrywać coraz większą rolę w sprawach związanych z ochroną praw człowieka. Polscy sędziowie coraz chętniej bowiem korzystają z instytucji zadawania pytań prejudycjalnych - wynika z raportu przygotowanego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka we współpracy z kancelarią Clifford Chance.

 

 

 

Rośnie świadomość sędziów

-  TSUE zaczyna być postrzegany jako alternatywa dla sądów konstytucyjnych - mówił dr Marcin Szwed, omawiając wyniki raportu - Coraz częściej tak sędziowie, jak i pełnomocnicy widzą potrzebę odnoszenia się do przepisów unijnych - podkreślał. Zwłaszcza że z orzecznictwa samego TSUE wynika, że czasem odmowa zadania pytania prejudycjalnego sama w sobie może naruszać Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (C-416/17 - Komisja p. Francji).

 

Z raportu wynika, że brak wątku unijnego lub brak wniosku pełnomocnika to główne przyczyny niezadania pytania prejudycjalnego. Przeważająca większość ankietowanych prawników, bo aż 95 proc., uważa, że pytania prejudycjalne mogą skutecznie wykorzystywane do ochrony praw człowieka - głownie w sprawach dotyczących takich kwestii, jak: dyskryminacja, migracje, prawa pracownicze.  Aż trzy czwarte sędziów jest zdania, że liczba pytań będzie rosła z każdym rokiem, do czego przyczyni się sytuacja ustrojowa w Polsce, a także rosnące znaczenie prawa Unii Europejskiej. Konieczna jest natomiast poprawa świadomości profesjonalnych pełnomocników - według ankietowanych rzadko lub bardzo rzadko odwołują się w sprawach do prawa unijnego.

 

 

Warto pytać TSUE

- Karta Praw Podstawowych chroni więcej praw niż Europejska Konwencja Praw Człowieka. Potencjał jest duży, a postępowanie o wiele szybsze - mówiła dr hab. Agnieszka Frąckowiak-Adamska. Na orzeczenie ETPCz czeka się zazwyczaj bardzo długo, zdarzają się sprawy, które rozstrzygane są nawet po piętnastu latach. Na tym tle Luksemburg wypada o wiele lepiej - na orzeczenie czeka się ok. 15 miesięcy, a w trybie przyspieszonym trzy miesiące.

 

Jak podkreślała prelegentka, kolejną korzyścią jest to, że rozstrzygnięcie pytania prejudycjalnego staje się elementem wyroku polskiego sądu, co gwarantuje skuteczność wykonania. Nie trzeba także wyczerpać drogi sądowej, jak w przypadku skierowania sprawy do Strasburga.

- Sędziowie powinni częściej korzystać z takiego środka, zwłaszcza że orzecznictwo TSUE wprowadza możliwość pociągnięcia państwa do odpowiedzialności za to, że w sprawie z wątkiem unijnym, nie zadało pytania europejskiemu trybunałowi - mówiła dr hab. Agnieszka Frąckowiak-Adamska. Dodała, że pełnomocnicy również powinni częściej zabiegać o zastosowanie takiego środka.

 

Nie można karać za niedopuszczalne pytanie

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odrzuci pytanie źle sformułowane lub oczywiście bezzasadne. Krajowe organy nie mogą jednak pociągać do odpowiedzialności sędziego, który zdecydował się na jego zadanie. Jak tłumaczył dr Piotr Bogdanowicz, odnosząc się do sprawy sędziego Igora Tulei, sędzia może zadawać nawet pytania niedopuszczalne i ocena tej kwestii nie jest rolą rzecznika dyscyplinarnego.

 

Argumentem nie jest też stwierdzenie, że zadanie pytania prejudycjalnego opóźnia postępowanie. Ekspert zauważa także, że być może wkrótce - w sprawach, które wiążą się z niezawisłością sędziowską oraz prawem do sądu - sam fakt, że chodzi o sędziego, będzie sam w sobie stanowił element wymagany, by TSUE odpowiedział na pytanie prejudycjalne.