Zdaniem autora artykułu opublikowanego w listopadowym numerze miesięcznika "Państwo i Prawo", przepisy kodeksu karnego z  1997  r. dotyczące podżegania i  pomocnictwa nie powinny budzić zastrzeżeń. Przyjęto w nich odpowiadającą poglądom J. Makarewicza koncepcję wielości przestępstw w  przypadku współdziałania przestępnego, niezależność odpowiedzialności karnej osób współdziałających oraz skutkową wersję znamion postaci zjawiskowej podżegania i pomocnictwa, z włączeniem do zespołu znamion tych postaci zjawiskowych dokonania czynu zabronionego przez sprawcę. Jeżeli sprawca nie dokonał czynu zabronionego, podżegacz i  pomocnik odpowiadają za usiłowanie podżegania i  pomocnictwa, jeśli jednak sprawca nawet nie dopuścił się usiłowania, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. - Przepisy art. 18 § 2 i 3, art. 19, art. 20 i art. 22 k.k. z 1997 r. odpowiadają w swej zasadniczej strukturze i treści art. 26, 27, 28 i 29 k.k. z 1932 r., co do których nie było wątpliwości, że bazowały na pełnej skutkowej koncepcji podżegania i pomocnictwa – stwierdza autor.
I przypomina, że obowiązujący kodeks karny przyjmuje koncepcję podżegania i pomocnictwa skutkową ze skutkiem w  postaci dokonania czynu zabronionego przez sprawcę. - Przekonuje o tym bardzo jasna i  zdecydowana deklaracja A.  Zolla z  1990  r., wówczas zastępcy przewodniczącego Zespołu Prawa Karnego Materialnego i  Wojskowego Komisji ds. Reformy Prawa Karnego, który stwierdził: „Projekt przedstawia propozycję jednoznacznego rozstrzygnięcia kwestii momentu dokonania przestępstwa w przypadku niewykonawczej postaci współdziałania: czy staje się to w momencie dokonania czynu zabronionego przez sprawcę, czy też w momencie zakończenia czynności charakteryzujących daną postać zjawiskową? Projekt opowiada się za pierwszym rozwiązaniem. Sprawca kierowniczy lub wydający polecenie, a także podżegacz lub pomocnik, odpowiadają, jeżeli wykonawca nie dokonał czynu zabronionego, jedynie za usiłowanie z wszystkimi przyjętymi przez projekt konsekwencjami (zakres karalności, obniżenie wymiaru kary do dwóch trzecich górnej granicy zagrożenia)”.
Jednak autor artykułu zauważa, że A. Zoll, wbrew temu, co napisał w  1990  r. o  założeniach przyjętych w  projekcie kodeksu karnego, obecnie – nie wspominając o  nich – opowiada się za poglądem, iż projekt  bazuje nie na skutkowej, tylko na bezskutkowej koncepcji podżegania i  pomocnictwa. - Należy podkreślić, że Autor słusznie zauważa, iż art. 20 § 2 k.k. z 1969 r. dotyczy wyłącznie wymiaru kary, jednak błędnie zarzuca temu kodeksowi nie spójność, gdyż nie wie o przyjęciu w jego regulacji koncepcji bezskutkowej. Mimo radykalnej zmiany stanowiska w porównaniu do wypowiedzi z 1990 r., A. Zoll  nie postuluje wprowadzenia do projektu kodeksu karnego jakichkolwiek zmian  tekstowych, co powoduje, że kodeks z 1997 r. opiera się na skutkowej koncepcji  podżegania i pomocnictwa ze skutkiem w postaci dokonania czynu zabronionego  przez sprawcę. Autorytet A.  Zolla powoduje, że wielu przedstawicieli doktryny zajmujących się problematyką współdziałania przestępnego przyjmuje jego punkt  widzenia z  1995  r. i  dochodzi ponownie do poważnych perturbacji teoretyczno-interpretacyjnych, tyle że odwrotnych niż poprzednio – obowiązujący kodeks przyjmuje koncepcję skutkową, a doktryna – bezskutkową – pisze w swoim artykule prof. dr hab. Leon Tyszkiewicz.
Cały artykuł: Państwo i Prawo 11/2013>>>