Prokurator Generalny Andrzej Seretem odpowiada na apel „Tygodnika Powszechnego” skierowany m.in do prokuratury. Chodzi o reakcję na obelżywe słownictwo w internecie podsycające nienawiść rasową, etniczną i wyznaniową . Autorzy apelu wyrażają też przekonanie, że organy wymiaru sprawiedliwości lekceważą takie zachowania, traktując je jako znikomo społecznie szkodliwe oraz że umarzanie postępowania w takich sprawach wynika z oportunizmu prokuratorów, którym „nie chce się” nimi zajmować.
   Apel odwołuje się do rozwiązań francuskich, które identycznie traktują przestępstwa i wykroczenia w prasie „papierowej” i w sieci, nakładają „bezwzględną” odpowiedzialność za słowo wszystkich użytkowników sieci, zaś „surowe sankcje wymuszają konieczność moderowania ich wypowiedzi przez wydawców gazet, właścicieli portali, jak i osoby prywatne”. Autorzy apelu uważają, że „nadszedł czas by również w Polsce stosowane były podobne reguły prawne”.

Tylko dwa przypadki umorzenia
   Prokurator Andrzej Seremet zapewnia , że jest zainteresowany ściganiem przestępstw motywowanych nienawiścią rasową, etniczną bądź wyznaniową. Są to głównie przestępstwa kwalifikowane z art.: 119, 255 - 257 k.k. Wymienione kategorie przestępstw, niezależnie od tego czy popełnione są przy użyciu internetu czy w inny sposób, są przedmiotem szczególnego zainteresowania kierownictwa prokuratury. Od 2004 roku objęte są one monitoringiem Prokuratury Generalnej (wcześniej Krajowej). Tak więc informacja o każdej ze spraw z tej kategorii jest dostępna Prokuratorowi Generalnemu. Wiedza ta upoważnia do obalenia swoistego mitu panującego w polskiej opinii publicznej.
- Ograniczając się tylko do danych za 2011 r. pozwolę sobie zwrócić uwagę, że spośród 323 postępowań tyczących tych kategorii przestępstw jedynie w dwóch przypadkach umorzono postępowanie z powodu znikomości stopnia społecznej szkodliwości czynu – wyjaśnia prok. Seremet. - Statystyka ta wskazuje zatem, że autorzy apelu niewłaściwie identyfikują problem skuteczności ścigania tego typu przestępstw. Warto też uświadomić sobie, że prokuratorzy nie mają ani prawnych, ani faktycznych  możliwości kalkulowania, czy „opłaca się” im ścigać takie przestępstwa - dodaje. 

Jest w Polsce dobre prawo
W polskim prawie obowiązuje zasada legalizmu. Oznacza ona, że jeżeli prokurator dysponuje wiedzą o okolicznościach wskazujących na istnienie uzasadnienie istniejącego podejrzenia przestępstwa ma bezwzględny obowiązek wszcząć postępowanie karne. Nie ma zatem w działalności prokuratury takiej praktyki, o której istnienie autorzy apelu prokuraturę posądzają.  
- Nie mogę zgodzić się z apelem, że w Polsce nie ma dobrego prawa pozwalającego ścigać przestępstwa popełnianie w sieci, i że należy skorzystać z wzorów francuskich – kontynuuje prokurator. - Otóż w Polsce rozwiązana prawne są dokładnie takie, jakich oczekują autorzy apelu. W razie stwierdzenia uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa (w internecie, czy gdziekolwiek indziej, byle nastąpiło to publicznie), kwalifikowanego ze wspomnianych przepisów kk, prokurator jest zobowiązany nie tylko ścigać sprawcę bezpośredniego, ale również jego wspólników, podżegaczy i pomocników (art. 18 § 1 – 3 kk). Jest to formuła prawna wystarczająca do ścigania i karania nie tylko autorów wpisów wyczerpujących znamiona tych przestępstw, ale też – pod pewnymi warunkami – administratorów stron internetowych, bądź właścicieli portali; ci mogą odpowiadać za pomocnictwo. Prawo mamy zatem całkiem dobre – twierdzi Srremet.
  
Gdzie jest istota problemu?
W skuteczności ścigania. Tu jednak trzeba mieć świadomość., że to nie prokurator lecz organa wykrywacze (Policja i inne służby) mają swoją rolę do spełnienia. Zadaniem prokuratora nie jest permanentne monitorowanie sieci lub przeczesywanie publikatorów tradycyjnych po to, by odnaleźć tam treści uzasadniające ściganie ich autorów za przestępstwa.

 Czy prokuratura nie ma sobie nic do zarzucenia?
Owszem, znane mi są przypadki błędnych decyzji, nie dopatrujących się znamion przestępstwa w czynach nawołujących do nienawiści na tle rasowym, etnicznym bądź wyznaniowym. - Moja osobista determinacja doprowadziła do podjęcia śledztwa i oskarżenia w sprawie transparentu na stadionie Resovii („Śmierć garbatym nosom”). Nie mając prawnych instrumentów jego wzruszenia wyraziłem publicznie osobiste przekonanie o niesłuszności innego rozstrzygnięcia prokuratury (skądinąd zaakceptowanego przez sąd) o umorzeniu postępowania w sprawie kradzieży elementów szyn kolejowych z terenu obozu w Auschwitz – wyjaśnia.
   Prokurator Seretem zgadza się z tezą redakcji, że słowa nienawiści rasowej itp. mogą inspirować czyny znacznie groźniejsze, może nawet takie, jakich doświadczyliśmy w czasie drugiej wojny światowej i bezpośrednio po niej. Wtedy też na początku było słowo.