Prof. Marek Chmaj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej twierdzi, że nie szkoły wyższe, a ministerstwo wprowadziło możliwość skrócenia studiów prawniczych.
- Pamiętać trzeba, że studia prawnicze dotychczas były jednostopniowe i trwały pięć lat, ale nie na każdym roku były przedmioty prawnicze – podkreśla prof. Chmaj. – Z reguły na pierwszym roku były przedmioty ogólne: podstawy ekonomii, prawoznawstwo, łacina. Piaty rok to był czas na pisanie pracy magisterskiej i uczono przedmiotów z kształcenia ogólnego.
Pomysł jest taki, że student, który ma już licencjat przychodzi na pięciosementralne studia prawnicze, na których są tylko i wyłącznie te przedmioty, które są w kanonie przedmiotów prawniczych.
Absolwent tych skróconych studiów musi zrealizować pełen program.
- Na studiach prawniczych poza przedmiotami ściśle prawniczymi są także przedmioty do wyboru – wyjaśnia prof. Chmaj. – To jest naturalny wypełniacz, gdyż każda uczelnia oprócz pewnego kanonu, który jest minimum daje przedmioty  dowolne.
Jeśli ktoś przychodzi po studiach licencjackich np. politologicznych na prawo – to ma przygotowanie do studiowania.
Dwu i pół letnie studia prawnicze nastawione na ścisłe przedstawianie określonych treści i zachowań, a także myślenia – zdaniem prof. Chmara  - zdecydowanie wystarczają. – Uważam, że 5-letnie studia prawnicze są pewnym archaizmem. Wtedy dajemy młodym ludziom szybszą możliwość zdawania na aplikację i szybsza możliwość wykonywania zawodu – dodaje profesor.

Źródło: radio TokFM