Zdaniem eksperta, efektem takiej sytuacji jest to, że rząd przygotowuje – a parlament uchwala – takie regulacje, które już na starcie są ułomne i wymagają potem częstych nowelizacji. - Dla przedsiębiorców taka sytuacja stanowi duże niebezpieczeństwo, gdyż często nie są oni pewni tego, czy poruszają się w granicach prawa. Szczególnie groźne dla biznesu jest to, że niepewność ta daje się we znaki w obszarze prawa podatkowego - komentuje.
Jakby tego było mało - dodaje Piotr Wołejko - rząd i poszczególni ministrowie nagminnie spóźniają się z wydawaniem rozporządzeń, bez których przecież przepisy ustawowe nie mogą być stosowane. Rozporządzenie jest bowiem aktem wykonawczym, który rozwija generalną zazwyczaj normę ustawową – wypełnia ją szczegółową treścią. To w rozporządzeniach zatem znajdziemy techniczne normy i uwarunkowania, do których muszą stosować się przedsiębiorcy.
Niestety jak wynika z danych Rządowego Centrum Legislacji przytoczonych przez „Dziennik Gazetę Prawną” więcej>>>, na 653 rozporządzenia, które muszą opracować ministrowie, aż 29 proc. jest opóźnionych. Przyczyny tego stanu rzeczy są różne: od trudności z przygotowaniem po zwyczajny brak woli urzędników oraz ministrów do wykonania ustawowego obowiązku wydania aktu wykonawczego. Z tego powodu cierpią obywatele, którzy poruszają się w gąszczu niejasnych przepisów oraz luk prawnych. W takiej sytuacji na pewno nie można powiedzieć, iż nieznajomość prawa szkodzi. Ta sentencja jest prawdziwa tylko wtedy, gdy ustawodawca i władza wykonawcza spełniają swoją funkcję we właściwy sposób. Jedynie wtedy mamy do czynienia z demokratycznym państwem prawnym i rządami prawa.
Od lat postulujemy dokonanie kompleksowej reformy procesu stanowienia prawa w Polsce, tym bardziej że dzisiejszy system nie odpowiada już na zapotrzebowanie szybko zmieniającego się świata. Prawo tworzy się nadal w podobny sposób jak przed transformacją – tworzą je urzędnicy dla urzędników. Poszczególne ministerstwa nie współpracują ze sobą, utrwalając podział na tzw. Polskę resortową. Tymczasem dziś potrzebne jest holistyczne podejście do legislacji – szeroko zakrojona współpraca instytucji państwowych oraz konsultacje społeczne z udziałem jak największego grona interesariuszy.
Tworzenie prawa musi odbywać się w sposób transparentny i dostępny dla każdego. Warto sięgnąć po sprawdzone mechanizmy wypracowane w Unii Europejskiej, takie jak opracowywanie „zielonych” i „białych ksiąg” oraz komunikatów, których przygotowanie poprzedzają gruntowna analiza oraz konsultacje społeczne.
W Polsce zbyt wiele przepisów tworzy się nadal za zamkniętymi drzwiami, bez nadzoru społecznego i bez większej odpowiedzialności. Rozporządzenia są sztandarowym przykładem najgorszych praktyk legislacyjnych, z minimalnym udziałem strony społecznej. Jeśli w ogóle informuje się partnerów społecznych o trwających konsultacjach na temat danego projektu rozporządzenia, to już po przesłaniu opinii słuch po tym projekcie najczęściej ginie. W sobie tylko znany sposób urzędnicy danego ministerstwa dokonują analizy nadesłanych uwag i proponują poprawki, a następnie przedkładają ministrowi rozporządzenie do podpisu. Najwyższy czas to zmienić - stwierdza Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP.