Aż 80 procent Polaków akceptuje ściąganie z internetu plików objętych prawami autorskimi. Tylko co piąty z uczestników badania przeprowadzonego przez Instytut MillwardBrown SMG/KRC na ogólnopolskiej próbie ok. 1000 osób, reprezentatywnej dla populacji Polaków w wieku ponad 15 lat, uważa takie postępowanie za naganne. Do takiego procederu przyznaje się blisko co czwarty z ankietowanych.

Co więcej, dla wielu internautów to właśnie możliwość ściągania darmowych filmów i muzyki stanowi o atrakcyjności internetu – wynika z tego badania. Gdyby badani zostali pozbawieni tej możliwości, to co dziesiąty z nich zdecydowałaby się na tańsze łącze internetowe, o gorszej przepustowości, a 6 proc. całkowicie zrezygnowałaby z utrzymywania łącza. Generalnie uniemożliwienie ściągania darmowych plików oznaczałoby spadek atrakcyjności internetu dla 37 proc. respondentów.
Nie jest tajemnicą, że internet to poważny kanał uprawiania piractwa w stosunku do tzw. własności intelektualnej, ale z tych badań wynika, że skala zjawiska jest znacznie większa, niż mogłoby się wydawać. Jak by tego było mało, to ponad połowa spośród internatów ściągających muzyką i filmy udostępnia te pliki innym użytkownikom. To już bezprawie do kwadratu.

Internet w Polsce i na całym świecie rozwija się w błyskawicznym tempie. To dobrze, ale trzeba pamiętać, że przy okazji rozwijają się w sieci zjawiska niekorzystne. Piractwo w stosunku do dzieł artystycznych to jedno z większych zagrożeń. Dalszy rozwój internetu bez opanowania tego procederu może poważnie zagrozić twórcom, dystrybutorom i całemu biznesowi związanemu z muzyką i filmem. Zapanowanie nad tym to wyzwanie zarówno dla świata kultury jak i dla operatorów globalnej sieci.