Skarb państwa reprezentowany przez Prokuratora Okręgowego w Rzeszowie wystąpił z roszczeniem regresowym wobec starszej aspirant, detektyw wydziału kryminalnego jednego z komisariatów Komedy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Zażądał od niej zapłaty 4 tys. zł odszkodowania, jakie skarb państwa zapłacił stronom dochodzenia za przewlekłość prowadzonego postępowania przygotowawczego nadzorowanego przez prokuratora rejonowego.

Pełnomocnik skarbu państwa roszczenie oparł na postanowieniu Sądu Okręgowego w Rzeszowie, który taką przewlekłość stwierdził oraz orzeczeniu dyscyplinarnym komendanta miejskiego policji, który uznał funkcjonariuszkę winną przewinień dyscyplinarnych, w tym przewlekłości postępowania, które doprowadziło do odpowiedzialności odszkodowawczej skarbu państwa.

Pozwana funkcjonariuszka nie uznała roszczenia. Broniła się, że do przewlekłości nie doszło z jej winy, ale powodem były braki kadrowe i organizacyjne w jej wydziale, co w konsekwencji wpływało na znaczne obciążenie jej pracą.

 

Czym innym odszkodowanie za przewlekłość, czym innym regres

Sąd Rejonowy w Rzeszowie oddalił roszczenie skarbu państwa. Stwierdził, że choć policjantka doprowadziła do przewlekłości postępowania to nie ponosi odpowiedzialności regresowej względem skarbu państwa.

Sąd wskazał, że czym innym jest zrekompensowanie stronie przez skarb państwa przewlekle prowadzonego postępowania (i to niezależnie od przyczyn przewlekłości), a czym innym odpowiedzialność konkretnej osoby prowadzącej postępowanie w stosunku do skarbu państwa, który wypłacił odszkodowanie za przewlekłość postępowania.

Sąd podniósł, że zarówno przepis art. 415 kc. jak i przepisy ustawy z dnia 7 maja 1999 r. o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Straży Marszałkowskiej (...),  oraz art. 5 ustawy z dnia 20 stycznia 2011 r. o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa wymagają do powstania odpowiedzialności winy, tymczasem po stronie pozwanej policjantki brak jest zawinienia.

Zdaniem sądu przewlekłość postępowania (podobnie jak inne uchybienia w postępowaniach prowadzonych przez pozwaną), nie powstała z przyczyn zawinionych przez nią. Policjantka, jak wykazał proces swoje obowiązki wykonywała sumiennie, z zaangażowaniem, profesjonalnie i rzetelnie, pracując poza wymagany czas pracy.

 

Za dużo pracy za mało policjantów

Sąd ustalił, że do zdarzeń, które zakończyły się postępowaniem dyscyplinarnym doszło w wyniku przeciążenia pracą wynikającą z istniejących od kilku lat braków kadrowych. Na przełomie 2015 i 2016 r. w ogniwie do walki z przestępczością przeciwko mieniu w którym policjantka była zatrudniona pracowało 7 funkcjonariuszy, podczas gdy pełna obsada stanowiła 15 policjantów. W 2016 r. pozwana miała na biegu ok. 50 – 60 różnego rodzaju spraw, a bywało, że i  70. Mimo zgłaszania przełożonym nadmiernego obciążenia pracą sytuacja nie poprawiała się. Oddelegowani czasem do pomocy policjanci, ze względu na brak doświadczenia musieli być na bieżąco szkoleni i instruowani przez 4-5 najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy, do których należała pozwana.

Zdaniem sądu, niewątpliwie te okoliczności, jak również konieczność pełnienia dyżurów, mimo pracy ponad normatywne godziny spowodowały spiętrzenie spraw w referacie pozwanej, a w konsekwencji niemożność ich opanowania.  Do tego doszły też jej problemy zdrowotne.

 

Policjant nie może odpowiadać za braki kadrowe

Sąd podniósł, że każdy pracownik, jak również funkcjonariusz policji, powinien być w takim stopniu obciążony pracą, aby miał możliwość rzetelnego wywiązania się ze swoich obowiązków z uwzględnieniem prawa do wypoczynku. Zadaniem państwa jest takie zorganizowanie funkcjonowania organów ścigania, aby jednocześnie zapewnić stronie sprawne rozpoznanie sprawy a z drugie strony prowadzącym postępowania przygotowawcze odpowiednie warunki pracy. Tak aby przy sumiennym i sprawnym działaniu- mieli oni możliwość normalnego (tj. rzetelnego i terminowego) wykonywania swoich obowiązków.

Sąd wskazał ponadto, że policjantka poniosła już odpowiedzialność finansową w związku z orzeczeniem dyscyplinarnym skutkującą m.in. obniżeniem dodatku służbowego o 30 proc., pozbawienie nagrody rocznej w całości, możliwości awansu, nagród i wyróżnień przez 12 miesięcy.

 

Winna umyślna lub rażące niedbalstwo

Sąd Okręgowy w Rzeszowie utrzymał wyrok w mocy. Sąd wskazał, że wprawdzie z akt postępowania dyscyplinarnego wynika, że pozwana policjantka doprowadziła ona do przewlekłości postępowania (ponosi więc za to winę), jednakże dla zaistnienia przesłanek do powstania roszczenia regresowego Skarbu Państwa względem policjanta nie jest wystarczające stwierdzenie jakiejkolwiek winy, lecz winy o charakterze umyślnym lub nieumyślnym w postaci rażącego niedbalstwa. Takie przesłanki można znaleźć w unormowaniach krajów europejskich dotyczących odpowiedzialności regresowej sędziego i przez analogię można odnieść je też wobec prokuratora czy funkcjonariusza policji.

Tymczasem – jak stwierdził sąd - w okolicznościach tej sprawy, w sytuacji znacznego przeciążenia pracą, zbyt małej obsady kadrowej, braku właściwej reakcji przełożonych na zgłaszane problemy związane ze zbyt wielkim nagromadzeniem spraw obciążających jednego funkcjonariusza, takiego rodzaju szczególnej naganności w działaniu pozwanej nie można się dopatrywać. Nie można więc zarzucić policjantce, że dopuściła się winy umyślnej, lub rażącego niedbalstwa.

Wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie z 12 lutego 2019 r. sygn. akt V Ca 537/18