Wywłaszczono ją w 1975 r., by rozbudować i modernizować działające wówczas zakłady. Prace rozpoczęto wkrótce po wywłaszczeniu i na działce znalazł się fragment wewnętrznej drogi zakładów oraz hala - jej odbiór w stanie surowym nastąpił w 1986 r.

W 2008 r. spadkobiercy właścicieli działki wystąpili o zwrot nieruchomości. Powoływali się na przepisy ustawy z 1997 r. o gospodarce nieruchomościami, z których wynika, że jeśli w ciągu 7 lat nie rozpoczęto prac związanych z realizacją celu wywłaszczenia lub pomimo upływu 10 lat cel ten nie został zrealizowany, to nieruchomość musi być zwrócona.

Spadkobiercy argumentowali, że hala została ukończona dopiero po 11 latach od wywłaszczenia. Wskazywali także, że zakłady wielokrotnie zmieniały swój status prawny i obecnie teren ten użytkuje prywatna firma, w żaden sposób niezwiązana z dawnymi zakładami. Dlatego nie można twierdzić, że cel wywłaszczenia został zrealizowany.

W 2010 r. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz odmówiła zwrotu tego gruntu, bo postawiono na nim halę i budowę rozpoczęto przed upływem 7 lat od wywłaszczenia, a większość prac zrealizowano przed upływem lat 10. Ponadto - jak wskazywała - działka znajduje się w środku terenów przemysłowych dawnych zakładów.

Jedna ze spadkobierczyń odwołała się od tej decyzji, ale wojewoda mazowiecki utrzymał ją w mocy, bo stwierdził, że hala była przez kilkadziesiąt lat wykorzystywana zgodnie z celem wywłaszczenia.

Wówczas córka właścicieli złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Podtrzymała argumenty i dodała, że cel wywłaszczenia został określony bardzo ogólnikowo, a w hali, która powstała, nie prowadzono żadnej produkcji i wątpliwie jest, czy cel wywłaszczenia został faktycznie zrealizowany.

Warszawski sąd oddalił jednak jej skargę. Wyjaśnił, że zgodnie z ustawą z 1997 r. zwrot jest możliwy, jeśli cel wywłaszczenia nie został zrealizowany w odpowiednich terminach i nieruchomość okazała się zbędna pod ten cel. Skoro w tym wypadku cel wykonano - inwestycja odpowiadała planom z 1980 r. o zagospodarowaniu terenu zakładów - to nieruchomość nie okazała się zbędna - uznał sąd.

Kobieta złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale tu również przegrała. W czwartek NSA przyznał, że budowę zakończono po 10 latach od wywłaszczenia, ale - jak podkreślił - nie ma to znaczenia dla sprawy. Wyjaśnił, że terminy zawarte w ustawie z 1997 r. nie mają zastosowania do sytuacji sprzed jej wejścia w życie, bo prawo nie działa wstecz. Skoro działkę wywłaszczono w 1975 r., to miała zastosowanie ustawa z 1958 r., a ona nie wprowadzała terminów, których przekroczenie skutkowałoby zwrotem nieruchomości - wyjaśnił sąd. Kolejna ustawa - z 1985 r. - również takich terminów nie narzucała. Najważniejsze dla tamtych przepisów było to, czy nieruchomość była wykorzystywana zgodnie z przeznaczeniem – wyjaśnił NSA.

NSA stwierdził także, że nie ma znaczenia, co działo się z gruntem po wybudowaniu hali i że trafił on potem w ręce innego podmiotu; najważniejsze jest to, że grunt został wykorzystany do realizacji celu wywłaszczenia (sygn. I OSK 1858/11).

Podobną sprawę NSA rozpatrywał 22 marca br. (sygn. I OSK 1981/11). Wówczas orzekł, że także przepisy z 1997 r. nie uzależniają zwrotu nieruchomości tylko od nie zachowania ustawowych terminów. Wyjaśnił, że główną przesłanką jest zbędność gruntu, czyli to, że cel nie jest i nie był zrealizowany. Jeśli cel wykonano, to ostatecznie nieruchomość nie okazała się zbędna, nawet jeśli zrealizowano go po terminie – podkreślił wtedy NSA.