W polskiej procedurze relacja sądu ze stroną jest zhierarchizowana. Strona wstaje, gdy zwraca się do sądu, świadek składa zeznania stojąc. Ma to oczywiście związek z tradycją z jednej strony, z drugiej - ma wzmocnić powagę sądu.

- Ta powaga doznaje uszczerbku, gdy strona neguje z zasady każdy werdykt sądu. Oczywiście wyrok podlega ocenie, zwykle instancyjnej, a ja rozumiem stronę, która pod wpływem emocji związanych ze sprawą formułuje swoje nieprzychylne oceny - mówi sędzia Sądu Najwyższego Bohdan Bieniek. - Wielokrotnie się z tym spotykałem jako sędzia sądu powszechnego. Strony życzyły mi wszelkich możliwych chorób i rychłego zgonu, ale też wyrażano aprobatę za sposób prowadzenia sprawy - dodaje.

Sędzia SN dr hab. Antoni Bojańczyk spotkał się ze spontanicznymi reakcjami na sali sądowej ze strony niezadowolonych. Uważa jednak, że sąd to nie jest właściwe forum na emocjonalne reakcje. - Powaga sali sądowej wymaga od uczestników procesu powstrzymywania się od gwałtownych reakcji i zachowania powściągliwego - mówi.

Oklaski, miny, śmiech i płacz

Na jednej ze spraw w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego po ogłoszeniu wyroku publiczność zaczęła klaskać. Sędzia Bogumiła Ustjanicz, dziś w stanie spoczynku, skrzywiła się i powiedziała, że to bardzo niestosowane zachowanie.

Czytaj:  SN: Sprawa zniesławienia b. sędziego Łączewskiego - do ponownego rozpoznania>>

Czy oklaski za udany wyrok lub trafne uzasadnienie są dozwolone? Sędzia Bojańczyk twierdzi, że nie przystoi w sądzie urządzać aplauzu. Nawet jeśli w kościele już niekiedy zaczyna się klaskać, to sąd jest miejscem jeszcze poważniejszym - uważa. Podobnie źle widziane są wszelkie komentarze na sali sądowej.

Za uśmiech dostało się od opinii publicznej sędziemu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Dariuszowi Pirogowiczowi w październiku 2019 roku.  Sąd rozpoznawał sprawę kamienicy przy ul. Nabielaka w Warszawie - odwołanie od decyzji Komisji Weryfikacyjnej w sprawie reprywatyzacji. Sędzia został obwiniony o to, że śmieje się, kiedy poruszona uzasadnieniem wyroku córka Barbary Brzeskiej, która zginęła w nie wyjaśnionych okolicznościach - opuściła salę.

W wyniku krytycznych reakcji mediów społecznościowych sędzia opublikował wyjaśnienie tej sytuacji na oficjalnych stronach internetowych sądu. Zdecydowanie zaprzeczył, że się śmiał z wychodzących osób z sali sądowej podczas odczytywania orzeczenia.

Powodowie i pozwani wychodzą także z sali w czasie odczytywania wyroku, gdy nie jest po ich myśli. Płaczą i krzyczą z radości i z rozpaczy. Tak było po ogłoszeniu przez Sąd Najwyższy uchylenia wyroku skazującego na 25 lat pozbawienia wolności Tomasza Komendę, który osiedział w więzieniu 15 lat niezasłużonej kary.

 

Podejrzany płacze

Czasami podejrzanemu łamie się głos, oskarżony płacze. -  Podczas jednej z ostatnich takich spraw, w których uczestniczyłem, sędzia powiedział: "panie podejrzany, jeśli pan tymi emocjami chce u sądu wzbudzić pozytywne reakcje, to nie jest właściwy moment. Jeśli pan chce przerwy, to sąd te przerwę zarządzi" - opowiada adwokat Mariusz Paplaczyk z Poznania.

Dla sprawnego przewodniczącego emocje uczestników nie będą miały większego znaczenia. Natomiast nie jest to łatwe, gdy mamy do czynienia z pokrzywdzonym np. w sferze seksualności lub traumy, którą przeszedł.

Emocje po odczytaniu orzeczenia powinny by wkalkulowane w klimat sali sądowej. Trudno oczekiwać kamiennych twarzy, ale nie powinny eskalować do sytuacji, gdy odbiorą powagę sądowi. Nie można wiecować na sali rozpraw. Gest gratulacji przy wygranej sprawie jest dopuszczalny - uważają prawnicy.

Sąd przerywa mowę skarżącym

Często sędziowie ograniczają prawo głosu stronom, zwłaszcza gdy występują oni bez profesjonalnego prawnika. Mówią wtedy "sąd już to wszystko wie, czyta uważnie akta". Dochodzi wtedy do spięcia, gdy uwaga ta nie przerywa toku występującego skarżącego.

Wspomniana sytuacja miała miejsce w Naczelnym Sądzie Administracyjnym na sprawie o wyznaczenie linii wysokiego napięcia nad kilkoma gospodarstwami rolnymi. Sędzia przewodnicząca nie pozwoliła skarżącej dokończyć kwestii i przerwała wypowiedź. Skarżąca prosiła o pozwolenie na kontynuację swej argumentacji, ale bez skutku. Dwie panie podniosły głos. I wtedy sędzia zażądała opuszczenia sali przez kobietę. Na to skarżąca zareagowała złożeniem wniosku o wyłączenie sędziego przewodniczącego. Rozprawę odroczono o kilka godzin, a wyrok ogłoszono w dalszym terminie. Inne sprawy z wokandy opóźniły się o kilka godzin.        

Kultura sali sądowej

Adwokat Mariusz Paplaczyk, członek sądu dyscyplinarnego Adwokatury zwraca uwagę, że sądy nie ułatwiają prawnikom wzmacniania autorytetu tej instytucji.  - Mnie oburza to, że w sądach rejonowych wchodzę do sali ze swoim płaszczem, a na sali wisi wieszak z odzieżą wierzchnią, bo nie ma szatni sądowej. Nie wiem co jest gorsze, czy to, że z sali sądowej czyni się szatnię, czy to, że publiczność emocjonalnie reaguje na wyrok. Cała europejska kultura prawna idzie w kierunku udogodnień dla uczestników procesów - np. są pokoje dla świadków i dla adwokatów, którzy mogą spotkać się ze stronami. U nas budynki sądowe są nieprzystępne - mówi adwokat.

Czytaj:  Krócej czekamy na rozpatrzenie spraw w sądach administracyjnych>>

Pogorszyła się w ostatnich latach ogólna kultura na sali sądowej. Podejrzanym czy pokrzywdzonym nikt nie tłumaczy, że nie mają do czynienia z pyskówką w urzędzie, tylko jest to sąd, który ma rozstrzygać o ich sprawach. W urzędzie można więcej - można przerywać urzędnikowi, zagrozić, że się nie wyjdzie, dopóki sprawa nie zostanie załatwiona itd.

Tymczasem często sam sąd nie dba o powagę instytucji. Jeśli czekający na wyrok widzi sędziów pchających wózki z aktami, w stroju luźnym, w dżinsach bez krawata, to nie ma pewności, gdzie on wchodzi. Sędziowie sami dźwigają akta, a łańcuch im gdzieś zwisa.                                                                                                                                                                                                                 

Krytyka osób trzecich

Orzeczenia sądów podlegają krytyce i sędziowie do tego są przyzwyczajeni. Jednak czy my w tej rozmowie musimy być obrażani? - pytają sędziowie. I podnoszą problem krytyki ze strony osób trzecich. - Osoba, która nie bierze udziału w sprawie, nie zna akt i jej indywidualnych okoliczności, a publicznie neguje rozstrzygnięcie tylko dlatego, że zostało ono wydane - mówią.

Jak twierdzi sędzia Bohdan Bieniek interpretacja prawa nie jest zadaniem prostym, zwłaszcza że ono systematycznie się zmienia.  Stąd sędzia musi dokonywać wyboru pomiędzy różnymi wartościami, co powoduje, że nie każdy jest w stanie zaakceptować ostatecznie rozstrzygnięcie - wyjaśnia sędzia.

Emocje szkodzą bezstronności

Według opinii adwokata Mariusza Paplaczyka, jeśli skład orzekający wchodzi w emocje, to jest to prosta droga do naruszenia wszystkich przepisów procedury i podstawa do uchylenia orzeczenia. Dlatego, że w emocjach sąd się gubi. W sytuacji, gdy sąd okazuje niecierpliwość lub zdenerwowanie - powstaje podstawa prawna do zarzutu o brak bezstronności sędziego, brak obiektywizmu albo zbyt pochopne podjęcie decyzji w zakresie wniosków dowodowych. Emocje wzięły górę, co spowodowało, że sąd bezpodstawnie oddalił wnioski dowodowe, podjął emocjonalny dyskurs między stronami.

Okazanie zdenerwowania przez sąd często prowadzi do uchybień procesowych.  - Jeśli idzie o pełnomocników, to przekroczenie pewnych granic jest wodą na młyn dla rzeczników dyscyplinarnych. Jestem członkiem sądu dyscyplinarnego naszej izby adwokackiej i mamy sytuacje, gdy pełnomocnik strony nie panuje nad nerwami, a przecież naszym obowiązkiem jest zachowanie rzeczowości, taktu i opanowania, nawet, jeśli druga strona daje podstawy, aby tego taktu nie zachować - wyjaśnia adwokat Paplaczyk.

Na prawników nakłada się także obowiązek czy wymóg umiejętności, by nie dać się sprowokować do gwałtownej reakcji, co jest bardzo trudne. Kodeks etyki wymaga od prawników super cierpliwości. Radcowie prawni i adwokaci muszą być opanowani i taktowni, gdy druga strona nie przestrzega zasady równości - posługuje się językiem obraźliwym i prowokującym. 

Powstaje pytanie, czy od czasu wprowadzenia nagrań rozpraw sądowych obyczaje poprawiły się? Adwokat Cezary Taracha mówi, że tak i nie, to zależy od sędziego. - Najgorzej jest przy rozwodach w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Zdarzają się wycieczki osobiste sędziego skierowane do obu stron  - dodaje.

W czasach pandemii natomiast, kiedy ludzie wyszli na ulicę w obronie sądów, zapewniano, że sądy mają dużą wrażliwość społeczną, że dużo się zmieniło. A tymczasem osłony z pleksi mają tylko sędziowie (w części sądów). Uczestnicy nie mają osłon. Przekaz jest taki, że za pleksi chroniony jest tylko sąd. A co więcej - COVID-19 spowodował, że niektóre sądy chronią się przed publicznością i wpuszczają na salę tylko pełnomocników i strony.