Prof. Aurelia Nowicka z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza podaje przykład obywatela fińskiego, który w Polsce wystąpił do sądu administracyjnego przeciwko ministrowi Skarbu Państwa o rekompensatę za mienie zabużańskie.  W naszym kraju nigdy nie był, języka nie znał, lecz powoływał się na swoich przodków, właścicieli ziemskich na wileńszczyźnie.  Wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym złożył  Naczelny Sąd Administracyjny, który bał się naruszenia zasady swobody przemieszczania. Europejski Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że Trybunał nie jest właściwy w tej sprawie, gdyż należy ona do sfery prawa krajowego.

Czytaj też>>Eksperci: własność nie jest bezwzględną świętością

W sprawach reprywatyzacyjnych sąd staje się zastępcą ustawodawcy, który nie uchwalił właściwej ustawy. Zaniechanie uchwalenia tej ustawy od ćwierć wieku powoduje, że orzecznictwo jest rozchwiane.
Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Beata Janiszewska zauważa, że zmieniał się kierunek orzecznictwa, zwłaszcza w sprawach o zasiedzenie nieruchomości przez skarb państwa. Najpierw sądy entuzjastycznie i bardzo optymistycznie orzekały o usunięciu  np. linii energetycznych czy rurociągów leżących kilka metrów pod ziemią  z działek prywatnych właścicieli.   Po latach - nastąpiła zmiana kierunku - na rzecz mniejszej ochrony prawa własności.
 - Zwracanie nieruchomości właścicielom pełną garścią skończyło się, bo zauważono, że  następowało z naruszeniem praw innych osób. Jest pytanie o sprawiedliwość dziejową, zwłaszcza, gdy  starsze i nieporadne osoby zbywają za bezcen swoje roszczenia silniejszym partnerom rynku - mówi sędzia Janiszewska.
- Nie chodzi w tych sprawach o żadną sprawiedliwość, ale wyłącznie o pieniądze - twierdzi sędzia SN  prof. Wojciech Katner.
Bez mądrej i ostrożnej ustawy reprywatyzacyjnej  nie można sobie poradzić  - stwierdził prof. Wojciech Katner na konferencji zorganizowanej przez Sąd Najwyższy i NSA 26 lutego (p,t. " Reprywatyzacja w orzecznictwie sądów").
Słuszne są te propozycje uregulowania problemu, które próbują ograniczyć w czasie możliwość  dochodzenia roszczeń, także ze względu na decyzje administracyjne. Obecnie problemu nie można rozwiązać bez jakiegoś żonglowania tymi przepisami. Dlatego właśnie w 2011 r. zgłosiłem zdanie odrębne do uchwały z marca 2011 r. ( jeśli wadliwa decyzja wydana była przed wejściem w życie Konstytucji, odszkodowanie nie obejmuje korzyści utraconych wskutek jej wydania, choćby ich utrata nastąpiła po wejściu w życie Konstytucji.)
W czasie, gdy prof. Katner pracował w administracji publicznej podpisał ok. 300 decyzji reprywatyzacyjnych. Choć wiedział, że z jednej niesprawiedliwości wchodzi się w drugą niesprawiedliwość.  Dlatego, że w ogromnej części posługiwano się wątpliwymi dokumentami . I do dziś taka praktyka ma miejsce.
Jednak obecnie sędziom nie wystarczają uchwały Sądu Najwyższego dotyczące reprywatyzacji, powinna powstać ustawa ograniczająca w czasie unieważniania decyzji administracyjnych, odbierających nieruchomości   - twierdzi prof. Mateusz Pilich z Biura Studiów i Analiz SN.
 

Dowiedz się więcej z książki
Europejski Przegląd Sądowy - Nr 12/2015 [EBOOK PDF]
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł