– Chcemy zmian w strukturze orzekanych kar na rzecz kar wolnościowych lub po prostu łagodniejszych i stosowanie środków nieizolacyjnych, takich jak System Dozoru Elektronicznego – przekazała Prawo.pl wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart. Popiera to wielu prawników. – Instytucja prawa karnego wykonawczego polegająca na możliwości odbywania kary pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego ma mnóstwo zalet – ocenia dr Izabela Jankowska–Prochot, adiunkt Uniwersytetu WSB Merito w Poznaniu. Ale niektórzy zgłaszają też wątpliwości. - Nie podzielam przekonania, że rozszerzanie dozoru elektronicznego jest panaceum na wszystkie problemy wymiaru sprawiedliwości karnej, a w szczególności na znaczące zmniejszenie populacji więziennej – mówi prof. Barbara Stańdo-Kawecka, kierownik Zakładu Prawa Karnego Wykonawczego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czytaj: Więźniów ma być mniej – będą zmiany prawne i praktyczne >>

15 lat rozwoju, ale z załamaniami

System działa od 1 września 2009 roku, ale jego start nie był udany. Początkowe, uchwalone na pięć próbnych lat przepisy zostały tak skonstruowane, że w pierwszym roku raptem kilkuset skazanych mogło z nich skorzystać. - One wręcz uniemożliwiały wykonywanie kary w tym systemie. Najgorszy był art. 6 ustawy, który stanowił, że w dozorze elektronicznym może odbywać karę pierwszy raz skazany, na karę do 12 miesięcy pozbawienia wolności, z czego sześć miesięcy odbył już w jednostce penitencjarnej, nie karany za przestępstwa skarbowe, za umyślne i nie recydywista. Wykreowano taki wzorzec, że z początku było stosunkowo niewielu skazanych, którzy spełnialiby te warunki – wspomina generał Paweł Nasiłowski, pełnomocnik ministra sprawiedliwości ds. wdrożenia systemu kar nieizolacyjnych oraz systemu dozoru elektronicznego.

Dlatego już w 2010 roku wprowadzono zmianę, która m.in. zniosła te obowiązkowe 6 miesięcy w placówce penitencjarnej, dopuściła stosowanie tego systemu przy karach za przestępstwa umyślne i skarbowe, także dopuszczając do tej formy recydywistów zwykłych, czyli pierwszorazowych. No i po wejściu w życie tej nowelizacji liczba kar wykonywanych w systemie dozoru elektronicznego zaczęła szybko przyrastać, by w 2013 roku przekroczyć 5 tysięcy i ten poziom utrzymywał się przez parę lat. Ale potem był spadek w 2016 r. do około 2,5 tysiąca.

To był skutek jednego z przepisów wprowadzonych w nowelizacji procedury karnej, która weszła w życie od 1 lipca 2015 r. Wprowadzono wtedy nową formę kary ograniczenia wolności w dozorze elektronicznym, znosząc jednocześnie karę pozbawienia wolności w tym systemie. Jednak jak się okazało, sądy pierwszej instancji, które miały orzekać o karze ograniczenia wolności w dozorze elektronicznym, miały tak krótkie kodeksowe terminy na ich wdrożenie, że nie było gwarancji wykonania prawomocnego orzeczenia. W kwietniu 2016 r. te przepisy zostały zmienione i system szybko zaczął odreagowywać chwilowe załamanie. Wtedy też granicę uprawniającą do korzystania z dozoru elektronicznego przesunięto na 18 miesięcy, co skutkowało istotnym poszerzeniem grupy mogącej z niego korzystać.

Obsługa najpierw prywatna, potem państwowa

Gdy uruchamiano SDE, zdecydowano o zaangażowaniu do tego prywatnego operatora. Jak wspomina, gen. Nasiłowski, było to konsorcjum polskich firm, które wykorzystały do tworzenia systemu zakupioną licencję od brytyjskiej firmy, obsługującej tam dozór elektroniczny. W początkowym okresie system obsługiwał prywatny podmiot, włącznie z wykorzystywaniem własnych patroli do interwencji, ale od 2018 r. jest to zadanie Służby Więziennej, która obsługuje cały system.

Pojemność systemu do rozbudowy

Obecny kontrakt z firmą obsługującą infrastrukturę systemu, obowiązujący do 2027 roku, przewiduje 10 tys. miejsc w każdej dobie z możliwością wzrostu o kolejne 5 tysięcy. W pierwszych tygodniach tego roku jest to 6700 – 7 tys. osób, ale w różnych dniach są różnice, a największa liczba, na koniec 2023 roku, to było 7791 osób. Czyli jest jeszcze rezerwa, a gdyby uruchomić te dodatkowe 5 tysięcy miejsc, to pojemność systemu można nawet podwoić. Czy może on odegrać jeszcze większą rolę w polityce karnej?

Obecne kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przewiduje taką możliwość w kontekście zamiaru zmniejszenia z obecnych ok. 65 tys. do ok. 55 tys. liczby skazanych przebywających w placówkach penitencjarnych. - Zmiana w strukturze orzekanych kar na rzecz kar wolnościowych lub po prostu łagodniejszych wymaga zmiany polityki karnej i kryminalnej, ale też zmiany w sposobie myślenia. Zmiany ustawowe są niezbędne i już nad nimi pracujemy, ale równolegle naprawiamy te obszary, które nie wymagają ingerencji w ustawy. Przykładem jest zmiana polityki penitencjarnej np. poprzez odmrożenie instytucji warunkowego przedterminowego zwolnienia i stosowanie środków nieizolacyjnych, takich jak system dozoru elektronicznego – powiedziała Prawo.pl wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart.

 

System korzystny i niedrogi

Ministerstwo wskazuje na pożytki, które do polityki karnej wnosi ten system. - Bo nie jest on tylko sankcją, tylko dolegliwością, ale jest nastawiony na działania readaptacyjne. Sąd skazujący może nałożyć szereg takich obowiązków do wykonania w tym czasie kontrolowanej wolności, które służą readaptacji skazanego i wdrożeniu go do właściwego pełnienia ról społecznych i zawodowych. To oznacza, że w tak wielu sferach budżet państwa nie jest obciążany. Choćby przez oszczędności w zakresie wysokich kosztów pobytu w więzieniu i świadczeniach społecznych, które musiałyby być wypłacane, gdyby ta osoba przebywała w zakładzie karnym – mówi gen. Paweł Nasiłowski. I podaje, że przy obecnym wypełnieniu systemu, czyli jednocześnie około 7 tys. osób, to jest 800 zł brutto miesięcznie na osobę.

Dla porównania pobyt skazanego w zakładzie karnym kosztuje 4105 zł. Zaznacza, że „twarde” dane dotyczą 2021 roku, ponieważ dwa kolejne lata są jeszcze w trakcie szczegółowych rozliczeń.

O pozytywach stosowania tej formy wykonywania kar mówi też dr Izabela Jankowska-Prochot. – Ogranicza represyjne rozwiązania systemu wymierzania kar na etapie ich wykonania i pozwala na unikniecie takich negatywnych konsekwencji izolacji jak: demoralizacja, osłabienie więzi rodzinnych i społecznych, przymusowa integracja środowiskowa, utrata autonomii, degradacja ekonomiczna czy stygmatyzacja. Pozytywnie wpływa na proces decyzyjny skazanego i kształtowanie jego społecznie pożądanych postaw, a wiec pozwala realizować cele kary – mówi. Stwierdza też, że dozór elektroniczny wydaje się być wystarczający dla osiągnięcia celów kary zarówno w wymiarze generalno- jak i indywidualno-prewencyjnym. I dodaje, że możliwe jest też uwzględnienie takich okoliczności jak praca zawodowa, nauka czy sytuacja rodzinna skazanego.

 

Oferta dla większej grupy skazanych

Przygotowywane zmiany mogą oznaczać kolejne poszerzenie grupy sprawców mogących odbywać kary w tym systemie. Gen. Paweł Nasiłowski mówi o znacznym jeszcze potencjale w tym zakresie. - Bo na koniec 2023 r. około 20 tys. osób miało prawomocne wyroki pozbawienia wolności do 18 miesięcy i odbywało kary w jednostkach penitencjarnych, a kolejne 19 tys. miało kary orzeczone, ale jeszcze ich nie wykonywało. Czyli w danym momencie potencjalna populacja uprawnionych może sięgać 40 tys. osób. Oczywiście, część tej populacji nie spełnia wymagań, ale i tak na pewno znaczna jej część mogłaby opuścić placówki zamknięte i przejść do dozoru elektronicznego – stwierdza.

Zdaniem prof. Barbary Stańdo-Kaweckiej możliwości tego systemu są jednak ograniczone. Jak twierdzi, Ministerstwo Sprawiedliwości, a po utworzeniu Biura Dozoru Elektronicznego, także to biuro, od dawna miały tendencję do przeszacowywania liczby skazanych, którzy mogą być objęci dozorem elektronicznym. - Z moich materiałów wynika np., że według komunikatu Służby Więziennej pod koniec 2008 r. w zakładach karnych i aresztach śledczych przebywało ponad 8,5 tys. skazanych, którzy kwalifikowali się do umieszczenia w systemie dozoru elektronicznego. Dodatkowo kwalifikacje do umieszczenia w systemie dozoru spełniało 26 130 osób skazanych na karę do sześciu miesięcy pozbawienia wolności oraz 9,5 tysiąca skazanych na karę do 12 miesięcy, w stosunku do których kary te nie były wykonywane (w języku potocznym tzw. skazani z kolejki orzeczeń oczekujących na wykonanie). Natomiast według informacji Biura Dozoru Elektronicznego na temat liczby potencjalnych kandydatów do systemu dozoru elektronicznego na dzień 31 października 2020 r. łącznie do systemu kwalifikowało się 40 698 skazanych, w tym ponad 15 tys. przebywających w zakładach karnych i aresztach śledczych i ponad 25 tys. objętych orzeczeniami, które oczekiwały na wykonanie. Te dane zawsze były przeszacowane, jak dotąd nie udawało się zapełnić kilka razy mniejszej liczby dostępnych miejsc w systemie – stwierdza prof. Stańdo-Kawecka. I dodaje, że w okresie kierowania Ministerstwem Sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobro dramatycznie zaniedbywano rozwój kurateli sądowej, potrzebę rozbudowy bazy terapeutycznej w zakładach karnych oraz poprawy jakości prognozowania kryminologicznego, a także właściwe przygotowanie skazanych do zwolnienia i potrzebę koordynowania oddziaływań rozpoczętych w zakładzie karnym ze wsparciem po zwolnieniu z zakładu - podsumowuje. Jej zdaniem to obecnie istotniejsze zadania niż rozbudowa systemu dozoru elektronicznego. - Potrzebne jest przywrócenie znaczenia właściwego przygotowania skazanego do zwolnienia i instytucji warunkowego przedterminowego zwolnienia. I dopiero w obrębie tych działań można zastanawiać się nad wykorzystaniem dozoru elektronicznego, np. w okresie pierwszych kilku miesięcy warunkowego zwolnienia - mówi.