Minęło niedawno 15 lat od uchwalenia ustawy z 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów i o odpowiedzialności za produkt niebezpiecznej, mocą której zakazano stosowania klauzul umownych krzywdzących konsumentów. Niejako rocznicowo Sąd Najwyższy niedawno wydał wyrok, z którego wynika, że ochrona konsumentów przed nieuczciwymi klauzulami w Sądzie Najwyższym się nie przyjęła.
Spór o indeksowanie kredytu
Piszę tu o oczywiście o wyroku Sądu Najwyższego z 14 maja 2015r. (IICSK 768/14). W sprawie tej rozpatrywana była skarga pozwanego banku od wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który uznał za abuzywne klauzule w umowie kredytowej, dające prawo bankowi do dowolnej zmiany oprocentowania udzielonego kredytu, indeksowanego do kursu franka szwajcarskiego. Zgodnie z tymi zapisami w umowach oprocentowanie miał ustalać zarząd banku według swojego uznania. Otóż Sąd Najwyższy uznał, że Sąd Apelacyjny powinien był dopuścić dowód z opinii biegłego w celu oceny, czy podejmowane przez zarząd banku decyzje w sprawie ustalania oprocentowania były racjonalne, czy też nie. A w konsekwencji czy prowadziły do nieuzasadnionego wzbogacenia banku kosztem klientów czy też stanowiły wyraz uzasadnionego podziału ryzyka pomiędzy klienta i bank.
Trzeba zbadać przypadek
Sąd Najwyższy prezentuje więc pogląd, że nie jest dopuszczalna abstrakcyjna ocena, czy dana klauzula umowna jest abuzywna czy nie, bez zbadania, jakie w konkretnej sytuacji przyniosła korzyści czy szkody bankowi i jego klientom. Nota bene, w analizowanym przez Sąd Najwyższy stanie faktycznym niesporne było, że obniżki stawki LIBOR następowały w szybszym tempie i były bardziej znaczące niż obniżki oprocentowania przez pozwany bank. Czy zatem słusznie SN domaga się, aby za każdym razem w sprawie przeprowadzać dowód z opinii biegłego na okoliczność, ze dana klauzula jest krzywdząca dla klientów? Czy istotnie są to okoliczności wymagające wiedzy specjalnej?
Nie wystarczy wpis do rejestru?
W tym miejscu zauważyć należy, że omawiane orzeczenie Sądu Najwyższego stanowi poważną przeszkodę w dochodzeniu swoich uprawnień przez konsumentów i sprzeczne jest z założeniami polityki prokonsumenckiej realizowanej na szczeblu krajowym, jak i Unii Europejskiej. Przypomnę tu, że art. 385 (1) k.c. stanowi, że konsumenta nie wiążą postanowienia umowne, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy. Przykładowy katalog klauzul niedozwolonych zawiera art. 385 (3) k.c. W myśl pkt 19 tego przepisu za klauzulę niedozwoloną uważa się w szczególności zapis dający m.in. przedsiębiorcy prawo do jednostronnej zmiany, bez ważnych przyczyn, istotnych cech świadczenia. Jeżeli chodzi więc o klauzule opisane w art. 385(3) k.c. to nie ma podstaw pogląd, że powinno być prowadzone dalsze postępowanie dowodowe. Podobnie zresztą, jeżeli chodzi o klauzule wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych wpisanych do rejestru UOKiK prawomocnymi wyrokami sądu ochrony konsumentów i konkurencji.
LEX dla Banków>>>
Badanie za każdym razem?
Dlaczego więc Sąd Najwyższy domaga się każdorazowego oprowadzenia postępowania dowodowego w celu ustalenia, czy dana klauzula jest „sprawiedliwa” oraz sugeruje, że sąd powinien zastąpić klauzulę bezprawną inną, zgodną z prawem? W mojej ocenie Sąd Najwyższej zastosował tu pewien wzorzec myślowy, który był stosowany do oceny umów konsumenckich przed nowelizacją z 2000r. Otóż i wtedy i teraz obowiązuje wciąż art. 58 k.c., w myśl którego nieważne są czynności prawne bądź są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Jeżeli nieważnością jest dotknięta część czynności prawnej, pozostała w mocy pozostała jej część. Wtedy, owszem, zasadne byłoby badanie za każdym razem konsekwencji zapisu, rozkładu ryzyka, czy też „sprawiedliwości” klauzuli umownej. Pogląd taki w obowiązującym od 2000r. stanie prawnym nie jest zasadny. Celem noweli z 2000r. było oparcie ochrony konsumentów na eliminacji z umów konsumenckich wymienionych klauzul niedozwolonych, bez konieczności prowadzenia dalszego postępowania dowodowego. Z tej też przyczyny wprowadzono rejestr klauzul niedozwolonych i zapis art. 479(43) k.c. w myśl którego prawomocny wyrok o uznaniu klauzuli za niedozwoloną ma skutek wobec osób trzecich.
Konsument bankowi nierówny
Ogólnie rzecz biorąc, analizując orzecznictwo Sądu Najwyższego w sprawach bankowych, można odnieść wrażenie, że zasady ochrony konsumentów, wdrażane w Polsce od lat piętnastu, kłócą się z poczuciem sprawiedliwości – Sądu Najwyższego. Tenże zdaje się stać na gruncie archaicznej zasady równości stron, uważając, że zarówno konsument, jak i bank posiadają równą pozycję prawną i procesową, a konsumentowi z faktu bycia konsumentem nie przysługuje szczególna ochrona. Co najwyżej Sąd Najwyższy dopuszcza uznanie części umowy za nieważną, ale i to na zasadach obowiązujących przed 2000r. Takie podejście SN-u oznacza, że ustawodawca powinien szczegółowo doprecyzować przepisy chroniące konsumentów, tak aby nie było cienia wątpliwości, że konsument jest stroną słabszą w relacji z bankiem i z tej przyczyny niezbędna mu jest specjalna ochrona przed niedozwolonymi klauzulami umownymi. Albowiem równo traktować można tylko podmioty sobie równe. W przeciwnym razie formalna sprawiedliwość staje się legalizacją wyzysku i zaprzeczeniem samej siebie.
Autor: adwokat Andrzej Nogal, Warszawa