Dyskusja o ewentualnym połączeniu zawodów adwokata i radcy prawnego toczy się. Niespecjalnie żwawo, ale co parę tygodni pojawia się w niej jakiś nowy impuls.

Ostatnie takie ożywienie miało miejsce, gdy w marcu tego roku „Rzeczpospolita” opublikowała wyniki zamówionych w Centrum Badań Marketingowych Indicator badań na ten temat.

Okazało się, że prawie trzy czwarte radców (71 proc.) uważa integrację tych zawodów za potrzebną i uzasadnioną. Wśród adwokatów proporcje są odwrotne – tylko co czwarty z nich jest za połączeniem. Jednak obie grupy dość zgodnie przewidują, że taka operacja kiedyś musi nastąpić. Uważa tak 58 proc. adwokatów i 64 proc. radców, ale też obie grupy nie mają wiary, że nastąpi to szybko.

Wyniki sondażu i towarzyszące im publikacje w mediach skłoniły też do publicznych wypowiedzi czynniki oficjalne reprezentujące obydwa środowiska. Krajowa Izba Radców Prawnych przyjęła 21 kwietnia uchwałę proponującą władzom adwokatury podjęcie rozmów na temat integracji zawodów i samorządów. Wśród problemów, które miałyby być wspólnie rozstrzygnięte, radcowie wymieniają m.in. przyjęcie wspólnego tytułu zawodowego (adwokata), wspólne prowadzenie aplikacji, ujednolicenie zasad wykonywania zawodu oraz integrację organizacyjną.

Samorząd adwokatów nie odciął się radykalnie od tej inicjatywy, ale jednak wykazał sporą wstrzemięźliwość. Stanisław Rymar, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej bezpośrednio po uchwale radcowskiego samorządu sugerował gotowość do rozmów i zapowiedział, że problem ten będzie przedmiotem obrad jesiennego zjazdu adwokatury. Jednak już dwa dni później w wywiadzie dla „Gazety Prawnej” stwierdził, że nie jest zwolennikiem połączenia zawodu adwokata i radcy prawnego.

Teraz w tej dyskusji pojawił się nowy fakt, tym razem ze strony adwokatów. Do idei fuzji nawiązała w uchwale przyjętej 16 czerwca Naczelna Rada Adwokacka stwierdzając, że „dyskusja na temat połączenia zawodów adwokatów i radców prawnych wskazuje na istnienie zasadniczych trudności i przeszkód formalnych w zakresie możliwości połączenia tych zawodów”. Po ludzku oznacza to, ze samorząd adwokacki nie dojrzał jeszcze do takiej decyzji. Ale żeby nie zamykać sprawy bez żadnej nadziei, Naczelna Rada wskazuje swego rodzaju wariant zastępczy. Otóż, jak czytamy w uchwale, „Naczelna Rada Adwokacka wskazuje, iż zgodnie z ustawą Prawo o adwokaturze istnieje możliwość przyjmowania radców prawnych do adwokatury”.

To ciekawa sugestia, otwierająca całkiem rozległe perspektywy. Co najmniej dwie.

Otóż można sobie wyobrazić sytuację, że wszyscy radcowie spełniający warunki określone w ustawie składają odpowiednie wnioski i stają się adwokatami. Ponieważ możliwość taka istnieje także w drugą stronę, w drodze rewanżu adwokaci masowo uzyskują status radców prawnych. Nie trzeba chyba dodawać, że w takiej sytuacji utrzymywanie dwóch organizacji nie ma sensu, bo kto lubi płacić podwójne składki.

Druga opcja zakłada znaną niechęć adwokatów do jednoczenia się z radcami. Wtedy radcowie, a wystarczy, że tylko ci opowiadający się za fuzją, wstępują do adwokatury. Ponieważ radców jest czterokrotnie więcej, to po takiej operacji bez trudu zdominują oni kolegów adwokatów. Wtedy przeprowadzenie korporacyjnego referendum w sprawie fuzji będzie już tylko formalnością.

Czy aby nie zbyt pochopnie adwokaci przypomnieli o możliwości uzyskiwania przez radców statusu adwokata?