Jego zdaniem taki podatek zwiększy koszty prowadzenia działalności w tych sektorach, więc zostanie sfinansowany przez wzrost cen. Zatem będzie to podatek pośredni proporcjonalny do wydatków gospodarstw domowych, czyli liniowy, płacony formalnie przez domy handlowe i banki, ale naprawdę przez nas wszystkich.

Gdyby ten podatek miał finansować wszystkie wydatkowe pomysły prezesa Kaczyńskiego (praktycznie zerowy CIT, silna polityka prorodzinna, większe i szybko rosnące wydatki emerytalno-rentowe, wspomaganie budownictwa mieszkaniowego, stymulowanie zatrudnienia), to musiałby być w skali około 60-90 mld zł rocznie, czyli 4-6 proc. PKB, z perspektywą rosnącego udziału w następnych latach. Oznaczałoby to poważny wzrost redystrybucji dochodu narodowego poprzez budżet
państwa.

źródło: www.bcc.org.pl

Czytaj także:

Kaczyński: trzeba od nowa zorganizować finanse publiczne