Wiceprezes PiS, wiceszefowa komisji finansów publicznych Beata Szydło przekonywała, że jednym z możliwych rozwiązań, które miałoby pozytywny wpływ na rozwiązanie problemu finansów publicznych, jest wprowadzanie podatku bankowego. Przypomniała, że skutki podwyżki VAT proponowanej przez rząd to 5-5,5 mld zł dla budżetu. Zaznaczyła, że wzrost stawek VAT spowoduje podniesienie cen różnych grup towarów, w tym książek i żywności. Oceniła, że cena żywności, na którą podatek VAT został obniżony (z 7 do 5 proc.) też wzrośnie, bo w górę pójdą np. ceny energii, paliw i półproduktów. PiS wyliczyło, że przeciętna czteroosobowa rodzina wyda z powodu podwyżki VAT-u około 600 zł więcej w ciągu roku. Szydło powołując się na Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową stwierdziła też, że najubożsi będą musieli zredukować swoje wydatki o około 20 proc. Według jej szacunków - dzięki wprowadzeniu podatku od banków - budżet mógłby zyskać ponad 7 mld zł. Przekonywała, że jest to podatek „nieuderzający w konsumentów”, prosty, łatwy do ściągania, bo nie dotyczy wielkiej grupy podatników. Gotowy projekt w tej sprawie PiS ma przedstawić już wkrótce.

Włodzimierz Grudziński, Doradca Związku Banków Polskich, przypomniał jednak, że polski sektor bankowy jest jednym z najbardziej obciążonych podatkowo sektorem bankowym w całej Unii Europejskiej albowiem w Polsce obowiązuje najbardziej restrykcyjny, ze wszystkich państw Unii Europejskiej, system podatkowy w relacji do tworzonych przez banki rezerw na zagrożone aktywa. Tylko mała część tych rezerw jest uznawana za koszt uzyskania przychodu. Banki w kryzysowym 2009 r. zapłaciły około 2,3 mld zł podatku dochodowego, do tego warto dodać około 1 mld zł VAT, którego w przeciwieństwie do innych przedsiębiorstw banki nie mogą odliczać. Gospodarka wychodząca z kryzysu potrzebuje zwiększonej akcji kredytowej trudno jednak oczekiwać, aby banki prowadziły taką politykę, gdy będą na nie nakładane dodatkowe podatki. Bankowcy dodają, że nie należy obarczać banków dodatkowymi obciążeniami, zwłaszcza w sytuacji, gdy stara się je zachęcić do tego, by prowadziły aktywną akcję kredytową. Trudno oczekiwać, by prowadziły taką politykę, jednocześnie nakładając na nie dodatkowe podatki.

Tymczasem Szydło wskazała na Wielką Brytania i Węgry, które wprowadzają podatek bankowy oraz Francję i Niemcy, które zajęły pozytywne stanowisko w tej sprawie. Parlament Węgier owszem przyjął propozycje rządu dotyczące opodatkowania banków. Podatek od banków ma pomóc Węgrom ograniczyć deficyt budżetowy i według Budapesztu miałby przynieść rocznie do 650 mln euro. Jego nałożenie spotkało się jednak z wątpliwościami Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej, które zawiesiły nawet negocjacje z Budapesztem na temat wypłaty kolejnej transzy pomocy dla Węgier. Zdaniem MFW i UE podatek od banków zabiera pieniądze z gospodarki. Z kolei Wielka Brytania, Niemcy i Francja zapowiedziały wprowadzenie przed końcem roku nowego podatku. Jednak jak podkreślili ministrowie finansów tych trzech krajów do tego konieczne są podobne warunki działania instytucji finansowych na całym świecie. W ich ślady muszą pójść więc wszystkie inne wielkie potęgi gospodarcze świata. Tymczasem nie wszyscy wielcy są za. Niemcy poza tym chcą, aby wpływy z nowego podatku bankowego tworzyły fundusz służący wspieraniu instytucji finansowych zagrożonych plajtą, a nie zwiększały wpływy fiskusa.

Artykuł pochodzi z programu System Informacji Prawnej LEX on-line