Imprezy stały się elementem polityki pracowniczej. Pracodawcy organizują je po to, żeby zbudować zespół (imprezy integracyjne) lub po prostu po to, aby pracownicy dobrze się bawili. Pracownicy idąc na taką imprezę korzystają z różnorakich atrakcji. Niewątpliwie, gdyby chcieli prywatnie pójść na taką imprezę, to musieliby zapłacić. Tymczasem za imprezy pracownicze się nie płaci lub płaci się kwoty symboliczne. Tym samym u pracowników powstaje przychód - jest to na tyle oczywiste stwierdzenie, że nie ma co z nim polemizować. Inną kwestią jest, jak ten przychód ustalić.

Do omawianej kwestii ustosunkował się NSA w wyroku z dnia 17 stycznia 2012 r. (sygn. II FSK 2740/11). W wyroku tym NSA zaprezentował stanowisko profiskalne (stwierdził, że od imprezy pracownik musi zapłacić podatek), ale niestety moim zdaniem dyskusyjne.

Tak jak napisałem, trudno jest polemizować z oczywistością - idąc na imprezę pracownik uzyskuje przychód. Sam fakt uzyskania przychodu nie oznacza jednak konieczności zapłaty podatku. Co prawda organy podatkowe i - jak się okazuje nawet NSA - stosują często coś, co nazywam metodą zero-jedynkową, to znaczy wychodzą z założenia, że jak się coś dostało, to trzeba coś zapłacić, ale stanowisko to jest bardzo kontrowersyjne.

Przychód powstaje w momencie jego uzyskania, a czasem wystarczy samo postawienie do dyspozycji - tak stanowi art. 11 ust. 1 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn.: Dz. U. z 2010 r. Nr 51, poz. 307 z późn. zm.) - dalej u.p.d.o.f. Na tej podstawie spotkać się niekiedy można z kuriozalnym poglądem, że impreza jest przychodem w momencie postawienia jej do dyspozycji.

Przykład

Pracodawca wywiesił ogłoszenie, że w sobotę jest impreza. W mniemaniu niektórych organów podatkowych „postawił imprezę do dyspozycji pracowników", wobec czego każdy z nich ma przychód, nawet jeżeli nie pójdzie na imprezę. Powód absencji jest przy tym pomijany, a przecież ciężka choroba czy własny ślub, to przyczyny, które zdecydowanie wykluczają udział pracownika w imprezie.

Zdecydowanie rozsądniejsze jest uznanie, że przychód powstaje wyłącznie u tych, którzy na imprezę przyszli. Problem sprowadza się jednak do tego, że w przepisach u.p.d.o.f. brak jest definicji przychodu. Piszę to w pełni świadomie, mimo że zgodnie z art. 11 ust. 1 u.p.d.o.f. przychodami są otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń. Jest to jednak definicja przez przykładowe wyliczenie i na dodatek można z nią polemizować.

Raczej nikt nie sądzi, że pracodawca daje pracownikowi cokolwiek za darmo. Pracownik świadczy pracę, w odpowiedzi na którą pracodawca wypłaca mu wynagrodzenie. Uznanie, że jakiekolwiek świadczenie pracodawcy jest „nieodpłatne" zdecydowanie przekracza granice absurdu.„Inne nieodpłatne świadczenia" interpretowane są jako świadczenia bez pobrania należności. Tym samym impreza pracownicza mieści się w tym pojęciu. Analizując imprezy nie można jednak zapomnieć o istocie przychodu - niewątpliwie przychodem jest przysporzenie majątkowe. Innymi słowy pracownik w wyniku uzyskania przychodu staje się bogatszy lub przynajmniej nie staje się biedniejszy.

Fragment komentarza Pawła Ziółkowskiego opublikowanego w Vademecum Doradcy Podatkowego

Paweł Ziółkowski - prawnik, publicysta, trener, wykładowca na studiach podyplomowych organizowanych przez Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie i GWSH w Katowicach.

Czytaj także:

MF: pracownik nie płaci PIT, jeżeli nie był na imprezie integracyjnej