Resort edukacji, jeżeli chodzi o zmiany w Karcie Nauczyciela, założył sobie ambitne plany - pedagodzy mieli zarabiać więcej, ale kosztem dłuższej pracy przy tablicy i likwidacji niektórych dodatków. Zmiany miały być gotowe do końca kwietnia i obowiązywać od 1 września 2022 r. Na ich wdrożenie zabezpieczono w budżecie 4 mld zł - tyle  że plany spaliły na panewce. Teraz Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiada nowe propozycje, które mają być zaprezentowane za kilka dni.

-  Na pewno w jakimś zakresie ta nowelizacja będzie występowała. W jakim? Zdecydujemy" – mówił szef MEiN. Dodał, że Karta będzie nowelizowana, ale "nie w takim zakresie, w jakim chcieliśmy", czyli "zdecydowanie reformującym system, status zawodowy nauczyciela i podnoszącym wynagrodzenie zasadnicze o 36 procent".

 

Czytaj: Zmiany w Karcie Nauczyciela – redukcja etatów sfinansuje podwyżkę>>

MEiN: przez związkowców nie będzie dużych podwyżek

- Żałuję, że związki zawodowe bardziej skupiały się na zabetonowaniu swoich pozycji i obronie grup interesów wewnątrz środowiska nauczycielskiego, a nie na perspektywach pracy nauczyciela, nad tym, kto będzie pracował w tym zawodzie za 5, 10 lat, kiedy nauczyciele dyplomowani odejdą na emeryturę – tak minister Przemysław Czarnek podsumował w środę fiasko rozmów sprawie zmian pragmatyce nauczycielskiej.

Przypomnijmy, przeciętne wynagrodzenie (brutto) po zmianach w Karcie Nauczyciela wynosić miało w przypadku:

  • nauczyciela nieposiadającego stopnia awansu zawodowego – 4 950 zł,
  • nauczyciela mianowanego – 6 400 zł,
  • nauczyciela dyplomowanego – 7 750 zł.

W zamian pensum pedagoga miało wzrosnąć o 4 godziny tygodniowo, zniknąć miał stopień nauczyciela kontraktowego i stażysty, co wiązałoby się z mniej pewnym zatrudnieniem na początku kariery pedagoga oraz likwidacją np. dodatku na start. Zniknąć miał jednorazowy dodatek uzupełniający. Oprócz dłuższej pracy przy tablicy wróciłoby rozwiązanie do złudzenia przypominające "godziny karciane" - zaproponowano, by od 1 września 2022 r. nauczyciel był dostępny w szkole przynajmniej przez 8 godzin tygodniowo - tak by był dostępny dla swoich uczniów, spotykał się z rodzicami i brał np. udział w radzie pedagogicznej. Eksperci zwracali uwagę, że już samo zwiększenie pensum doprowadzi do sytuacji, w której dojść może do ograniczenia aż 40 tys. nauczycielskich etatów.

Sprawdź: Kalendarz zadań dyrektora - Luty 2022 >

ZNP chce powiązania ze średnim wynagrodzeniem

Innym pomysłem - przygotowanym przez ZNP obywatelski projekt ustawy miał w środę 9 lutego pierwsze czytanie w Sejmie - jest powiązanie nauczycielskich wynagrodzeń ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce narodowej.  Według jego autorów, w Karcie Nauczyciela (art. 30 ust. 3) należy zapisać, że średnie wynagrodzenie zależy od przeciętnego wynagrodzenia w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, ustalanego na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2018 r. poz. 1270 i 2245 oraz z 2019 r. poz. 39).

W przypadku:

  •     nauczyciela stażysty – 90 proc.,
  •     nauczyciela kontraktowego – 100 proc.,
  •     nauczyciela mianowanego – 125 proc.,
  •     nauczyciela dyplomowanego – 155 proc.

– tej kwoty.

Jak tłumaczy Związek Nauczycielstwa Polskiego w uzasadnieniu, w sytuacji występowania ustabilizowanego wzrostu gospodarczego, jaki obecnie występuje w Polsce, wprowadzenie mechanizmu ustalania wynagrodzeń nauczycielskich w oparciu o kwoty przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, podniesie status zarobkowy nauczycieli do poziomu krajowego – przynajmniej w odniesieniu do najwyższej stawki wynagrodzenia zasadniczego, a w przypadku średniego wynagrodzenia w odniesieniu do stawki nauczyciela kontraktowego.

- Naszą inicjatywę nazwaliśmy "godne płace i wysoki prestiż nauczycieli", choć w rzeczywistości powinna ona brzmieć: ustawa ratunkowa dla polskiej edukacji, oświaty, albowiem ona w pierwszej kolejności zapewni nie tyle podwyżkę płac dla nauczycieli, ale jest przede wszystkim szansą na uratowanie tego, co stopniowo rozsypuje się w każdej z ok. 30 tys. placówek oświatowych w Polsce – jakości kształcenia i dobrych warunków nauki dla naszych dzieci i wnuków - podkreślił prezes Sławomir Broniarz, prezentując w środę 9 lutego w Sejmie projekt. Dodał, że ten projekt ma uratować polską szkołę przed odejściem najlepszych specjalistów do innych branż

 

Nie ma mowy o takim powiązaniu

Ten pomysł związkowców nie ma jednak szans na realizację, co wprost powiedział w środę szef resortu edukacji. Podkreślił, że taki pomysł wyszedł w 2019 r. od oświatowej "Solidarności". Niezależnie od tego ocenił propozycję jako "mało poważną".

- Propozycja takiego ścisłego, jednoznacznego połączenia ze średnią krajową wynagrodzeń nauczycieli jest absolutnie nie do przyjęcia z punktu widzenia bezpieczeństwa budżetowego. To byłaby jedyna tak szeroka grupa społeczna w Polsce, która miałaby to powiązanie – mówił szef resortu edukacji. Zapowiedział natomiast, że w kolejnych dniach pojawi się nowy projekt zmian w Karcie Nauczyciela. Nie tak daleko idący, jak propozycje z maja zeszłego roku.

Potrzebna reforma z prawdziwego zdarzenia

- Akurat ja wcale nie dziwię się związkom, że nie zgodziły się na przedstawione przez MEiN propozycje zmian w Karcie Nauczyciela - ocenia Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Trudno je winić, że reprezentują interesy nauczycieli, bo przecież do tego zostały powołane, a retoryka dotycząca podwyżek w kontekście zaproponowanych zmian, w tym przedłużenia czasu pracy, była niepoważna - podkreśla. Dodaje, że faktycznie konieczne jest wprowadzenie zmian, które zapobiegałyby odpływowi kadr i negatywnej selekcji do zawodu nauczyciela. - W tym celu podwyższenie pensji w oświacie jest konieczne, chciałbym też zobaczyć reformę z prawdziwego zdarzenia, taką, w której weźmie się pod uwagę potrzeby uczniów, kładąc nacisk np. na zmniejszenie oddziałów - mówi Marek Pleśniar.

Sprawdź: Czy wynagrodzenie za godziny doraźnych zastępstw wlicza się nauczycielowi do minimalnego wynagrodzenia za pracę? >

Związkowcy planują natomiast wrócić do dyskusji o zwiększeniu kwoty bazowej w ustawie budżetowej. Poprawkę w tej sprawie wprowadził Senat w ustawie budżetowej, jednak posłowie odrzucili ją, gdy ponownie trafiła do Sejmu. - Chcemy, by kwota bazowa wzrosła o 700 zł, co umożliwiłoby wypłacenie nauczycielom wyższych wynagrodzeń z wyrównaniem od stycznia 2022 r. - mówi Prawo.pl Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. Plany rządu w tej kwestii są jednak raczej dużo skromniejsze - choć jak mantrę powtarza się informację o tym, że pensje pedagogów wzrosną od września, to prognozuje się, że bez zmian dotyczących czasu pracy, wzrost ten będzie bliższy 4,4 proc., czyli jakichś 130 zł od 1 września 2022 r.