Obecnie oświata mierzy się z poważnymi brakami kadrowymi – starsi nauczyciele odchodzą na emeryturę, młodzi nie garną się do podejmowania tego zawodu, głównie ze względu na niezbyt konkurencyjne zarobki, zwłaszcza na starcie kariery.

W noweli Karty Nauczyciela częściowy powrót do godzin karcianych>>

 

Minister zapowiada wysokie podwyżki

Minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział, że pensje nauczycieli w przyszłym roku znacznie wzrosną – nawet, jak podkreślał, o kilkadziesiąt procent. To element reformy, którą planuje zarządzany przez niego resort, tj. kompleksowych zmian w Karcie Nauczyciela. Jeżeli chodzi o zarobki, to resort proponuje odejście od średniego wynagrodzenia nauczycieli na rzecz wynagrodzenia przeciętnego.

 

Przeciętne wynagrodzenie (brutto) po zmianach w Karcie Nauczyciela:

  • - nauczyciela nieposiadającego stopnia awansu zawodowego – 4 950 zł,
  • - nauczyciela mianowanego – 6 400 zł,
  • - nauczyciela dyplomowanego – 7 750 zł.

 

Nadal będzie ono jednak oparte na kwocie bazowej określanej w budżecie. Dodatkowo ma to też być transakcja wiązana – przede wszystkim zlikwidowane zostaną niektóre dodatki – przede wszystkim dodatek „Na start”. Samorządy nie będą też musiały wypłacać pedagogom wyrównań (jednorazowego dodatku uzupełniającego).

Minimalne wynagrodzenie (brutto) ma z kolei stanowić określony procent przeciętnego wynagrodzenia nauczyciela:

  • nauczyciela nieposiadającego stopnia awansu zawodowego – 81 proc., (ok. 4000 zł)
  • nauczyciela mianowanego – 71 proc. (ok. 4544 zł)
  • nauczyciela dyplomowanego – 65 proc. (ok. 5037 zł).

 

Wyższe pensum, nowa ścieżka awansu

Zmianę pedagodzy okupią też wyższym pensum – ma ono wzrosnąć o 4 godziny tygodniowo. To zmiana wobec założeń, które MEiN przygotowało w maju – wtedy proponowano wzrost o 2 godziny. Nie bez powodu w wyliczeniu wynagrodzeń brakuje kwot dla nauczyciela stażysty i nauczyciela kontraktowego, te stopnie awansu znikną.
 

 

 

 

- Te propozycje nie mają nic wspólnego z działaniem na rzecz podwyższenia jakości edukacji, są ukierunkowane na reaktywne rozwiązywanie problemów i co tu dużo mówić - na oszczędności – mówił Prawo.pl Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO). - Moim zdaniem nikogo to nie zachęci do wybrania zawodu nauczyciela - kto się na to decyduje, ten i tak nie zwróci uwagi na te szczegóły. Może natomiast zdemotywować osoby, które ten zawód wykonują – tłumaczył. Podkreślał też, że zmiany w awansie zawodowym to powrót do rozwiązań, które już kiedyś istniały i - choć same w sobie nie były złe - to się mocno wynaturzyły. - Tu potrzebna byłaby odważniejsza zmiana - np. wprowadzenie zarządzania wewnątrzszkolnego, co postulujemy od dawna, ale do tego na razie woli politycznej nie ma - podkreśla Marek Pleśniar.

 

40 tys. nauczycieli do zwolnienia

Jeszcze bardziej problematyczne wydają się zmiany w pensum – eksperci zwracają uwagę, że mogą doprowadzić do fali zwolnień.

- Uważamy, że te podwyżki zostaną sfinansowane z oszczędności, jakie przyniesie redukcja zatrudnienia, samo MEiN wylicza, że będzie to ok. 40 tys. etatów – mówi wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński. – Projektowi dotyczącemu wynagrodzeń daleko też do spełnienia naszych postulatów, bo trzeba zauważyć, że pensje wciąż będą uzależnione od decyzji polityków, w dalszym ciągu ustalana będzie kwota bazowa, tymczasem chcemy, by brana była pod uwagę bardziej obiektywna zmienna, czyli wysokość przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej – mówi Krzysztof Baszczyński.

Także Rada Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" odrzuca projekt zmian dotyczący statusu zawodowego nauczyciela przedstawiony przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Jak poinformowano w poniedziałkowym komunikacie, zaproponowane "nowe" stawki wynagrodzenia nauczycieli okazały się proponowanymi wiele lat temu i zdecydowanie odrzuconymi przez stronę społeczną postulatami. - Rząd oszukuje społeczeństwo, informując o kilkudziesięcioprocentowym podwyższeniu wynagrodzeń – podkreśla oświatowa "S".

 


Potencjalną redukcję etatów spowoduje zwiększenie pensum oraz obowiązek rejestrowania 8 dodatkowych godzin – np. godzin doraźnych zastępstw lub prowadzenia kół zainteresowań. Jeszcze więcej będzie musiał przepracować nauczyciel plastyki, muzyki i wychowania fizycznego.

- Te dodatkowe godziny spowodują, że wielu nauczycieli nie będzie wyrabiać swojego etatu – otrzyma niższe wynagrodzenie, a w skrajnych przypadkach straci pracę w ogóle. A zatem sami sobie sfinansujemy te podwyżki – mówi Krzysztof Baszczyński.

Podobnych wyliczeń dokonują dyrektorzy na forum OSKKO – w szkole, w której pracuje 51 nauczycieli, pracę może stracić dziewięciu. W szkole, w której zatrudnia się 78 pedagogów, pracę może stracić 12. W gorszej sytuacji znajdą się też pedagodzy pracujący w małych placówkach – zwłaszcza uczący taki przedmiotów jak fizyka, chemia czy biologia. Już teraz muszą oni wyrabiać pensum w kilku szkołach, dodatkowe cztery godziny będą wiązać się z kolejnymi dojazdami. Etatu nie wyrobią też nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej - jeżeli uczą wszystkich przedmiotów w jednej klasie, wyrabiają 20 godzin pensum.

 

Słaba zachęta dla młodych

Dość wątpliwe jest też, czy pedagodzy faktycznie zarobią tyle, ile obiecuje im MEiN, mówiąc o przeciętnym wynagrodzeniu. Ich pensja – podobnie jak to jest teraz - będzie raczej bliższa kwoty minimalnej, która będzie jego częścią. I to przy uchyleniu przepisów o wyrównaniu i bez dodatków.

- Nie wierzę, że ktoś będzie otrzymywał tę kwotę ot tak, być może w niektórych samorządach da się wynegocjować wyższą, ale będzie to trudne, bo trzeba pamiętać, że gminy też mocno tracą z powodu wprowadzonych zmian, więc nie będą się palić do wypłacania wyższych stawek. Nałożą się tu też kwestię związane z awansem zawodowym – mówi Krzysztof Baszczyński.

 

Chodzi tu o likwidację dwóch najniższych stopni awansu – wpłynie to nie tylko na zarobki, ale też na pewność zatrudnienia. Według związkowców młodzi nauczyciele przez około czterech lat będą pracować na umowy czasowe. Po tym okresie będą dopiero zdawać egzamin zewnętrzny (teoretyczny i praktyczny) i zyskają stałe zatrudnienie i stopień nauczyciela mianowanego. Kolejny poziom to kolejne sześć lat pracy, a o specjalizację będzie się można starać po kolejnych pięciu.