Na 29 stycznia na godz. 11.00 zaplanowano w Ministerstwie Edukacji Narodowej posiedzenie zespołu ds. statusu zawodowego, które ma dotyczyć postępowań dyscyplinarnych wobec nauczycieli. W skład zespołu wchodzą przedstawiciele MEN, nauczycielskich związków zawodowych i samorządów.

Komisje dyscyplinarne zarzucone wnioskami o ściganie nauczycieli z powodu drobnych uchybień

Związki proponuje zmianę nieprecyzyjnych i restrykcyjnych przepisów dotyczących postępowań dyscyplinarnych, które obowiązują od 1 września 2019 roku. W uchwalonej w czerwcu ub.r. nowelizacji Karty Nauczyciela, zapisano m.in., że dyrektor w ciągu trzech dni musi powiadomić rzecznika dyscyplinarnego nauczycieli, jeśli jego zdaniem doszło do czynu naruszającego prawa i dobro dziecka. Przepis ten posłowie wprowadzili na wniosek Rzecznika Praw Dziecka. ZNP podkreśla, że po zmianie przepisów nauczycielowi, który np. spóźni się do pracy, mogą spotkać poważne konsekwencje i kary, z wyrzuceniem z zawodu włącznie (wcześniej za uchybienia przeciwko porządkowi pracy nauczyciel mógł otrzymać karę porządkową). ZNP od początku ostrzegał, że komisje dyscyplinarne zostaną zarzucone wnioskami o ściganie nauczycieli z powodu drobnych uchybień, które w normalnych okolicznościach powinny być rozstrzygane na poziomie dyrektora. W polskim prawie nie jest też zdefiniowane pojęcie “dobro dziecka”, co oznacza, że przepisy dotyczące dyscyplinarek dla nauczycieli można dowolnie interpretować.

- Mamy bardzo dużo uwag do tego, jak wyglądają postępowania dyscyplinarne - powiedział przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa. - To, co się dzieje po czerwcowej nowelizacji jest wręcz niebywałe - dodał i podkreślił, że określenie "czyn naruszający dobro dziecka" nie jest ono nigdzie zdefiniowane. - Dlatego każdego nauczyciela rodzic i dyrektor może oskarżyć wręcz o wszystko. To prowadzi do nadużyć - powiedział. Oświatowa "Solidarność" chce albo wykreślenia z ustawy sformułowania dobro dziecka albo określenia, co pod tym terminem należy rozumieć.

- Chcemy też wyrzucić tzw. ekspresowy czas na zgłoszenie sprawy. Zapis o trzech dniach, które ma dyrektor na zgłoszenie sprawy do rzecznika niezależnie od wagi popełnionego czynu to kuriozalny zapis - powiedział szef oświatowej "S". Jak mówił, czas ten powinien być wydłużony, tak by sprawa została wyjaśniona przez szkołę i by można było ewentualnie przeprowadzić mediację między stronami. Według Proksy, należy też zastanowić się, czy część spraw, których dotyczą postępowania dyscyplinarne zamiast być rozpatrywana przez rzeczników, nie powinna być badana przez sądy powszechne.

 


Wprowadzone w ub.r. przepisy dotyczące postępowania dyscyplinarnego krytykuje też Forum Związków Zawodowych.

Przewodniczący Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych Sławomir Wittkowicz chciałby, aby uczestnicy spotkania w MEN zastanowili się, czy w ogóle jest konieczne odrębne postępowanie dyscyplinarne dla nauczycieli, czy nie wystarczy odpowiedzialność pracownicza, cywilna, lub karna w zależności od popełnionego czynu. - Gdyby jednak MEN i pozostali partnerzy opowiedzieli się za utrzymaniem odrębnego postępowania dyscyplinarnego dla nauczycieli to trzeba je ucywilizować - zaznaczył. Według niego, postępowanie dyscyplinarne powinno dotyczyć wyłącznie najcięższych wykroczeń, przewinień, takich jak naruszenie nietykalności cielesnej, molestowanie, itd., a nie np. podniesienia głosu. Postępowanie w sprawach lżejszych - jak mówił - powinno być prowadzone przez dyrektorów w ramach normalnego nadzoru pedagogicznego, czy pracowniczego. Wittkowicz również uważa, że nie może być w ustawie pojęcia niedookreślonego. Pojęcie dobro dziecka nie jest zdefiniowane, może być przez każdego inaczej rozumiane, np. dla jednego wyegzekwowanie od dziecka tego, by trzymało się zasad jest działaniem na rzecz dobra dziecka, a dla drugiego będzie to już naruszenie praw i wolności dziecka - powiedział.

Czytaj też: Pensja nauczyciela powiązana z przeciętnym wynagrodzeniem? ZNP rusza z pracami >

Wskazał, że termin trzydniowy na zgłoszenie sprawy do rzecznika spowodował, że odebrano dyrektorowi prawo do merytorycznego rozważenia wniosku czy zarzut stawiany nauczycielowi w ogóle kwalifikuje się do postępowania dyscyplinarnego, czy zaś jest zwykłym wykroczeniem przeciwko dyscyplinie pracy, porządkowi pracy, oraz czy jest on w ogóle oparty o fakty. - Naszym zdaniem zanim zostanie złożony wniosek dyrektor szkoły lub placówki oświatowej powinien mieć obowiązek wstępnego zbadania sprawy. Powinien mieć na to 14 dni lub 10 dni roboczych - wskazał.

Co zaproponuje MEN?

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski pytany w ubiegłym tygodniu o zapowiedziane spotkanie zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, zapowiedział, że na nim chce przedstawić propozycję wydłużenia czasu na zbadanie przez dyrektora szkoły, czy doszło do naruszenia dobra dziecka, nim zgłosi on sprawę do rzecznika dyscyplinarnego. - Wydaje mi się, że potrzeba trochę więcej czasu, by dyrektor mógł spotkać się zarówno z uczniami, ewentualnie nauczycielami, czy rodzicami i próbował pewne rzeczy rozwiązać polubownie, i w ogóle by zbadał, czy doszło do naruszenia dobra dziecka. Tak, więc nie jest to próba zlikwidowania czy osłabienia postępowania dyscyplinarnego, tylko nadanie mu takich normalnych, cywilizowanych barw i rozwiązań - powiedział.

- Nikt nie ma zamiaru ograniczać ochrony dobra dziecka - podkreślił minister. - Rozmowy, które planujemy w końcu stycznia ze związkami zawodowymi i samorządami, mają dotyczyć tego, jak przenieść rozwiązania, które będą skuteczne, będą chroniły dzieci, ale nie będą wprowadzały też absurdalnych zapisów i doprowadza do tego, że za byle głupotę dyrektor będzie zgłaszał wnioski do rzecznika dyscyplinarnego, to może spowodować wydłużenie tego procesu - wyjaśnił szef MEN i dodał, że nie zamierza eliminować postępowania dyscyplinarnego. - Nauczyciel to zawód zaufania publicznego, rodzice muszą wiedzieć, że w tym zawodzie pracują dobrzy nauczyciele, dobrzy ludzie, którzy nie wyrządzą krzywdy ich dzieciom - zaznaczył.