Problem molestowania powszechny na uczelniach

Skalę problemu próbowało w zeszłym roku określić Biuro RPO, z raportu "Doświadczenie molestowania wśród studentek i studentów" przeprowadzonego na próbie 4284 osób studiujących na uczelniach w Polsce i wynika, że polskie uczelnie mają duży problem z zapobieganiem nieprawidłowościom.

  SN: Sprawca przemocy seksualnej powinien być rzetelnie osądzony  

Tymczasem brakuje procedur, które pomogłyby zapobiegać podobnym zdarzeniom na uczelniach - sprawdzała to Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wystąpiła do 94 publicznych uczelni z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej, dotyczącej przypadków dyskryminacji, molestowania oraz zapobieganiu tym zjawiskom. Z zebranych danych wynika, że żadna publiczna uczelnia wyższa w Polsce nie wprowadziła odrębnej procedury poświęconej przypadkom molestowania i molestowania seksualnego, wykraczającym poza model odpowiedzialności dyscyplinarnej. Procedury - jeżeli są - skupiają się ogół na pracownikach uczelni, a pomijają studentów i doktorantów.

 

Sokołowska: Wypowiedzenie konwencji stambulskiej byłoby ogromnym krokiem wstecz>>

Według Agaty Szypulskiej procedury na uczelniach powinny wskazywać, do kogo można zgłosić niewłaściwe zachowanie, kto i jak długo będzie rozpatrywał daną sprawę, a także na jakie wsparcie można liczyć ze strony uczelni. Warto by obejmowała ona zapisy jak postępować, gdy skarga dotyczy zarówno wykładowcy, jak innego studenta np. umożliwiać przeniesienie do innej grupy, ograniczanie kontaktu. To ważne przede wszystkim w przypadku studentów, bo nie są chronieni w tym samym stopniu, co choćby pracownicy.

- Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, czyli  tzw. „ustawa antydyskryminacyjna” nie chroni ich przed takimi zachowaniami. Nie mają możliwości domagania się odszkodowania za molestowanie ze względu na płeć lub orientację seksualną, tak jak choćby pracownicy na podstawie przepisów kodeksu pracy - tłumaczy prawniczka.

 

 

 

Procedury - w ocenie ekspertów - powinny skupiać się również na zapewnieniu bezpieczeństwa ofiarom molestowania. Jak podkreślają eksperci konieczne jest stworzenie skutecznego systemu pomocy pokrzywdzonym - zwłaszcza środków, które uchroniłoby ją przed kontaktem ze sprawcą.

- Bo to ona jest najważniejsza i o zapewnienie jej komfortu trzeba zadbać. Wydaje się, że niestosownym byłoby zgłaszanie konkretnych zachowań w sytuacji, gdy osoba pokrzywdzona tego nie chce. Zdarza się, że część spośród nich przychodzi porozmawiać w zaufaniu i gdyby wiązało się to z koniecznością złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, mogłoby to mieć skutek odstraszający. Poza kontaktem z organami ścigania ważne wydaje się podjęcie współpracy z innymi jednostkami, jak np. placówkami medycznymi, ale też instytucjami zapewniającymi pomoc psychologiczną – mówi Julia Gerlich.

Zwraca uwagę na rozwiązania wprowadzone na amerykańskich uczelniach, czyli na Education Amendments Act z 23 czerwca 1972 r. (tzw. rozporządzenie nr 9), które zaleca, by w wypadku podejrzenia molestowania przyjąć standard "większego prawdopodobieństwa”. Oznacza to, że należy uznać skargę, gdy materiał dowodowy wskazuje, że bardziej prawdopodobne jest, że do molestowania seksualnego doszło i to potencjalny sprawca musi dowieść swojej niewinności.