- Na obozie sprawnościowym ratownictwa medycznego prowadzący mieli czynić studentkom aluzje o podtekście seksualnym i dotykać je wbrew ich woli. Do podobnych sytuacji miało dochodzić podczas obozu żeglarskiego, gdy opiekunowie bez zgody studentek dotykali je, a także odwiedzali w pokojach -  podkreśla RPO w stanowisku dotyczącym wydarzeń na ŚUM. Podczas zajęć miały padać seksistowskie komentarze o tym, że kobiety nie powinny studiować, lecz zajmować się pracą w domu, bo "są mniej zdolne od mężczyzn". Zdarzało się uzależnianie zaliczenia od przyjścia przez studentki na egzamin w wyzywającym stroju, bądź od określonego zachowania.

 

RPO bada sprawę mobbingu i molestowania na Śląskim Uniwersytecie Medycznym>>

 

 

 

Problem molestowania powszechny na uczelniach

Skalę problemu próbowało w zeszłym roku określić Biuro RPO, z raportu "Doświadczenie molestowania wśród studentek i studentów" przeprowadzonego na próbie 4284 osób studiujących na uczelniach w Polsce i wynika, że polskie uczelnie mają duży problem z zapobieganiem nieprawidłowościom.

- Od momentu rozpoczęcia studiów 40,7 proc. studentów i studentek doświadczyło molestowania, czyli takiego niepożądanego zachowania, które naruszyło ich godność i stworzyło wobec nich zastraszającą, wrogą atmosferę. Studentki wskazują, że najczęściej to przykre zachowanie miało związek z ich płcią. W przypadku mężczyzn, molestowanie najczęściej odnosi się do ich orientacją seksualnej - mówi serwisowi Prawo.pl Agata Szypulska, prawniczka w Zespole do spraw Równego Traktowania.

Wysoce niepokojące są także dane dotyczące molestowania seksualnego - z całej próby osób badanych aż 31,2 proc. studentów i studentek zadeklarowało, że doświadczyło przynajmniej jednego zachowania o charakterze molestowania seksualnego od momentu rozpoczęcia studiów.  Niechcianych komentarzy dotyczących ciała, życia prywatnego lub seksualnych aluzji doświadczyło 44,8 proc. studentek, zaś spośród fizycznych form  molestowania aż 24,7 proc. studentek doświadczyło sytuacji, w których ktoś je obejmował lub usiłował pocałować wbrew ich woli. Prawie 10 proc. studentek doświadczyło różnych form przemocy seksualnej, w tym 2,8 proc.  - gwałtu.

  SN: Sprawca przemocy seksualnej powinien być rzetelnie osądzony  

Sprawca pracuje na... uczelni

Co istotne sprawcą co trzeciej sytuacji molestowania jest pracownik lub pracownica naukowa uczelni.

- Najczęściej chodzi o sprośne uwagi dotyczące ubioru, wyglądu, życia prywatnego i intymnego. Ale zdarzają się też inne nieakceptowalne zachowania, a nawet naruszenia nietykalności osobistej. Gdy zapytaliśmy studentki o takie sytuacje, często wskazywały na niechciane przytulania, dotykania, próby pocałunku - mówi Szypulska. Dodaje, że do takich zachowań często dochodzi na terenie uczelni - w salach wykładowych lub w gabinetach pracowników naukowych.

Tymczasem brakuje procedur, które pomogłyby zapobiegać podobnym zdarzeniom na uczelniach - sprawdzała to Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która wystąpiła do 94 publicznych uczelni z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej, dotyczącej przypadków dyskryminacji, molestowania oraz zapobieganiu tym zjawiskom. Z zebranych danych wynika, że żadna publiczna uczelnia wyższa w Polsce nie wprowadziła odrębnej procedury poświęconej przypadkom molestowania i molestowania seksualnego, wykraczającym poza model odpowiedzialności dyscyplinarnej. Procedury - jeżeli są - skupiają się ogół na pracownikach uczelni, a pomijają studentów i doktorantów.

 

Sokołowska: Wypowiedzenie konwencji stambulskiej byłoby ogromnym krokiem wstecz>>

 

Niedoszacowany problem

- Fundacja zbadała problem z perspektywy instytucjonalnej. Wysłaliśmy wnioski o dostęp do informacji publicznej do 94 publicznych uczelni i na podstawie ich odpowiedzi stworzyliśmy raport „Molestowanie na polskich uczelniach publicznych” - mówi Julia Gerlich, prawniczka HFPCz i autorka raportu.

Dodaje, że pytania dotyczyły różnych kwestii, m.in. liczby zgłoszeń dotyczących molestowania i molestowania seksualnego, wprowadzonych dotychczas procedury antydyskryminacyjnych, w tym procedur dedykowanych przypadkom molestowania, a także informacji o rejestrach konkretnych przypadków.

Głównym wnioskiem, jaki można sformułować na podstawie obu raportów jest to, że zjawisko molestowania i molestowania seksualnego na polskich uczelniach jest zdecydowanie niedoszacowane. Świadczy o tym porównanie liczby przypadków zgłaszanych do organów uczelnianych z liczbą sytuacji odnotowanych przez RPO. Co więcej, w trakcie analizy zebranych danych okazało się również, że uczelnie nie były wówczas przygotowane do przeciwdziałania takim zachowaniom – mówi.

 

 


 

Fundacja w raporcie opisała zarówno odnotowane sytuacje jak i wskazała rekomendacje – np. konieczność wprowadzenia obowiązkowych szkoleń, kursów dotyczących dyskryminacji dla studentów, doktorantów i pracowników.

- Takich, które pozwoliłyby wypracować reakcje na sytuacje molestowania i molestowania seksualnego. Inną kwestią jest zagwarantowanie łatwego i powszechnego źródła informacji, zawierającego wiedzę na temat tego gdzie można się zwrócić, jakie sytuacje zgłaszać, jakie są konsekwencje określonych czynów i przede wszystkim jaką pomoc można otrzymać. To jest niezwykle ważne – mówi.

 

Priorytetem - pomoc pokrzywdzonym

Według Agaty Szypulskiej procedury na uczelniach powinny wskazywać, do kogo można zgłosić niewłaściwe zachowanie, kto i jak długo będzie rozpatrywał daną sprawę, a także na jakie wsparcie można liczyć ze strony uczelni. Warto by obejmowała ona zapisy jak postępować, gdy skarga dotyczy zarówno wykładowcy, jak innego studenta np. umożliwiać przeniesienie do innej grupy, ograniczanie kontaktu. To ważne przede wszystkim w przypadku studentów, bo nie są chronieni w tym samym stopniu, co choćby pracownicy.

- Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, czyli  tzw. „ustawa antydyskryminacyjna” nie chroni ich przed takimi zachowaniami. Nie mają możliwości domagania się odszkodowania za molestowanie ze względu na płeć lub orientację seksualną, tak jak choćby pracownicy na podstawie przepisów kodeksu pracy - tłumaczy prawniczka.

 

 

 

Procedury - w ocenie ekspertów - powinny skupiać się również na zapewnieniu bezpieczeństwa ofiarom molestowania. Jak podkreślają eksperci konieczne jest stworzenie skutecznego systemu pomocy pokrzywdzonym - zwłaszcza środków, które uchroniłoby ją przed kontaktem ze sprawcą.

- Bo to ona jest najważniejsza i o zapewnienie jej komfortu trzeba zadbać. Wydaje się, że niestosownym byłoby zgłaszanie konkretnych zachowań w sytuacji, gdy osoba pokrzywdzona tego nie chce. Zdarza się, że część spośród nich przychodzi porozmawiać w zaufaniu i gdyby wiązało się to z koniecznością złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, mogłoby to mieć skutek odstraszający. Poza kontaktem z organami ścigania ważne wydaje się podjęcie współpracy z innymi jednostkami, jak np. placówkami medycznymi, ale też instytucjami zapewniającymi pomoc psychologiczną – mówi Julia Gerlich.

Zwraca uwagę na rozwiązania wprowadzone na amerykańskich uczelniach, czyli na Education Amendments Act z 23 czerwca 1972 r. (tzw. rozporządzenie nr 9), które zaleca, by w wypadku podejrzenia molestowania przyjąć standard "większego prawdopodobieństwa”. Oznacza to, że należy uznać skargę, gdy materiał dowodowy wskazuje, że bardziej prawdopodobne jest, że do molestowania seksualnego doszło i to potencjalny sprawca musi dowieść swojej niewinności.