Choć z pandemią polska oświata musi mierzyć się od marca i nic nie wskazywało na to, że po wakacjach problem zniknie, rozporządzenia dotyczące nauczania w nowym roku szkolnym pojawiają się dopiero w połowie sierpnia, co pozostawia szkołom niewiele czasu, by przygotować się na ewentualne problemy.

Czytaj: Rozporządzenia o organizacji pracy szkół w czasie epidemii podpisane>>

 

Kilka godzin na konsultacje

Projekty rozporządzeń dotyczących zdalnej nauki resort przekazał do konsultacji społecznych we wtorek około godz. 22, publikując je na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Nie oznacza to, że nie dał partnerom społecznym czasu na przeanalizowanie rozwiązań – mieli na to... kilkanaście godzin, do 13:00 w środę. A tego samego dnia wieczorem rozporządzenia zostały podpisane przez ministra.

- Te rozporządzenia można było opracować dużo wcześniej – tymczasem jest połowa sierpnia, a dopiero dostajemy projekty – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Możliwość konsultacji jest iluzoryczna, skoro dano nam na to tylko de facto kilka godzin. Takie podejście do legislacji nie daje szansy na wysoką jakość stanowionego prawa i skutkuje bałaganem w przepisach - dodaje.

Sprawdź w LEX:  Czy dyrektorowi i wicedyrektorowi szkoły przysługuje dzień wolny za 15 sierpnia?  >

Podobnie sprawę komentuje Krzysztof Baszczyński wiceprezes ZNP, który zauważa, że resort nie odniósł się do postulatów związku, które ten przekazał jeszcze w czerwcu. Nowe projekty stworzył kompletnie bez udziału partnerów społecznych, a termin na przedstawienie opinii jest niemożliwy do dotrzymania. Taki sposób "konsultacji" wiceprezes ZNP określa jako skandal.

Zobacz w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Sierpień 2020 >

Także Iwona Waszkiewicz, wiceprezydent Bydgoszczy stwierdza, że samorządy martwi fakt, że tak ważne akty prawne dotyczące pracy szkół nie są z nimi konsultowane. – Tłumaczenie, że było mało czasu, jest nietrafione, bo można było rozpocząć przygotowania do tego jeszcze w czerwcu, ale ministerstwo się do nas nie zwróciło – dodaje.

 

Projekty rozporządzeń nie trafiły oficjalnie także do Związku Gmin Wiejskich, którego przewodniczący Krzysztof Iwaniuk, wójt Terespola, rozważa wystąpienie o przesunięcie terminu na zgłaszanie uwag w ramach konsultacji. – Samorząd, podobnie jak dyrektorzy szkół, nie mają kompetencji, narzędzi ani urzędników do realizowania zadań ochrony zdrowia i bezpieczeństwa epidemicznego – mówi nam. I dodaje, że tak rozporządzenia, jak i zalecenia GIS, nie rozwiewają wszystkich wątpliwości.

Czytaj: Wytyczne dla szkół: Uczeń bez maseczki, ale z obowiązkiem dezynfekowania rąk>>
 

- Może warto rozważyć opóźnienie roku szkolnego o dwa tygodnie, żeby zrobić to solidnie i jak najlepiej, bo chodzi o zdrowie dzieci i rodzin, a tu potrzebna jest fachowa pomoc i sanepid nie powinien się od niej uchylać – podkreśla Krzysztof Iwaniuk.

Czytaj w LEX: Czy rodzic jednego z uczniów szkoły podstawowej może uczestniczyć w obradach rady pedagogicznej? >

 

Ryzykowna inicjatywa dyrektora

Według rozporządzenia, w przypadku wystąpienia zagrożenia epidemiologicznego dyrektor jednostki systemu oświaty, po uzyskaniu pozytywnej opinii Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego i za zgodą organu prowadzącego, będzie mógł częściowo lub w całości zawiesić stacjonarną pracę tej jednostki oraz ustalić sposób realizacji jej zadań, w tym sposób realizacji zawieszonych zajęć - z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość lub innego sposobu realizacji tych zajęć. Zgodę i opinię można uzyskać telefonicznie, mailowo – konieczne jest jednak jej utrwalenie.

Czytaj w LEX: Zdalne nauczanie i praca zdalna w placówce oświatowej w kontekście RODO >

Według radcy prawnego Roberta Kamionowskiego, partnera w Peter Nielsen & Partners Law Office, jeśli dyrektor wyśle prośbę o zgodę na zamknięcie szkoły do wójta, burmistrza czy prezydenta miasta i o opinię inspektora sanitarnego w formie elektronicznej i w ten sam sposób otrzyma odpowiedź, to jest to forma utrwalona. W przypadku np. rozmowy telefonicznej dyrektor szkoły może sporządzić protokół, że w danym dniu rozmawiał z konkretną osobą i zapisaniem, co ona powiedziała, podpisując go, a jeśli jest przy tym obecna ona osoba, ona też składa podpis. Do tej pory takich sposobów rozporządzenie w sprawie BHP w szkołach nie przewidywało.

Zdaniem mec. Kamionowskiego powodem wprowadzenia takich rozwiązań jest umożliwienie reagowania na nagłe zdarzenia, by usprawnić obieg informacji i decyzji. Zastosowanie formy protokołu jest w tej sytuacji pozytywne, bo w razie wątpliwości pozostaje dowód, że została lub nie została udzielona opinia i zgoda. - Ryzyko w takim przypadku jest związane z tym, że nagle podejmowana decyzja może być podjęta bez właściwego rozeznania sytuacji – dodaje jednak.

Zobacz w LEX: Powrót do szkół – jak pomóc uczniom i nauczycielom funkcjonować w szkole w pandemii. Zaproszenie na szkolenie >

Według Macieja Sokołowskiego, radcy prawnego specjalizującego się w prawie oświatowym, nałożenie na dyrektora szkoły kompetencji do wydania decyzji o zawieszeniu zajęć budzi wątpliwości. - Co prawda decyzja o zawieszeniu miałaby zostać podjęta przez dyrektora dopiero po uzyskaniu pozytywnej opinii organu inspekcji sanitarnej i zgodzie organu prowadzącego, jednak inicjatywa i wstępna ocena sytuacji epidemiologicznej obciążałaby w takim układzie dyrektora szkoły. Dyrektorzy nie posiadają specjalistycznych umiejętności w zakresie epidemiologii, ani nie mają dostępu do odpowiednich danych pozwalających na właściwą ocenę sytuacji epidemiologicznej występującej w konkretnej szkole i jej otoczeniu żeby podjąć decyzję o rozpoczęciu procedury zawieszania zajęć – tłumaczy.

Sprawdź w LEX: Jak postępować w sytuacji dzieci zameldowanych w obwodzie szkoły, które nie realizują obowiązku szkolnego? >

 

Dyrektor nie jest epidemiologiem

Maciej Sokołowski podkreśla, że po wejściu tych rozwiązań w życie, możliwe jest, że dyrektorzy będą musieli się przygotować na ciągły kontakt z organem inspekcji sanitarnej oraz na bieżące monitorowanie liczby zakażeń dostępnych w mediach, co nie byłoby sytuacją pożądaną, ani usprawniającą pracę szkoły. - Obowiązek analizy sytuacji epidemiologicznej i inicjatywy co do zawieszenia zajęć lekcyjnych powinien leżeć po stronie organów sanitarnych, a nie dyrektorów szkół. Ocena, czy nastąpił już moment kiedy zajęcia w danej szkole trzeba zawiesić, powinna obciążać sanepid - uważa.

Sprawdź w LEX: Czy dyrektor szkoły może dwa kolejne lata szkolne realizować dokładnie tą samą innowację pedagogiczną? >

Podobnego zdania są samorządowcy – podkreślają, że dyrektorzy nie są przygotowani na rozpoczęcie roku szkolnego w rygorze sanitarnym, są pozostawieni sami sobie, a wytyczne ministerstwa edukacji nie do końca dotyczą prowadzenia samego procesu nauczania. Zdaniem Iwony Waszkiewicz więcej zadań powinno ciążyć na służbach rządowych, a zwłaszcza sanitarnych.

Dyrektorów niepokoi też brak obowiązku noszenia maseczek. - Można było to ustalić konkretnie, tak zrobiono to ze sklepami, w jakich sytuacjach trzeba je nosić, zamiast pozostawiać do decyzji poszczególnym osobom. Dyrektor nie ma więc prawa nakazać noszenia maseczek – zaznacza wiceprezydent Bydgoszczy Iwona Waszkiewicz. Jej zdaniem wiele wątpliwości pozostało i może się to przyczynić do dezorganizacji szkół.
 

Decyzje bez analiz i namysłu

Jak podkreśla Marek Pleśniar, w przygotowanych aktach prawnych nie rozwiązano problemów, które pojawiły się od marca, nie przeprowadzono żadnych badań, nie uruchomiono Instytutu Badań Edukacyjnych.
- Spodziewaliśmy się raczej szeroko zakrojonej akcji, tego, że będziemy wzywać nauczycieli z urlopów, by konsultować i współtworzyć nowe rozwiązania, tymczasem  mieliśmy wakacje i nie tylko my – resort również. I tak, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku, tuż przed radami pedagogicznymi musimy rozporządzenia przełożyć na język tygodniowego rozkładu zajęć, zastanowić się jak zorganizować wyżywienie, jak sprostać wymogom sanitarnym. Wiele pytań rodzą też kwestie pracownicze – nie rozstrzygnięto takich spraw, jak choćby praca nauczycieli z grupy ryzyka albo praca z domu podczas ewentualnej kwarantanny – mówi Marek Pleśniar.

Podkreśla jednak, że jego zdaniem pozostawienie  dyrektorom daleko idącej autonomii to dobry pomysł i większość sobie z tym poradzi, ale powinno to iść w parze z odpowiednimi narzędziami i środkami.

- Z tym mamy problem. Wielu uczniów wciąż nie będzie miało dostępu do komputera, a szkołom i samorządom będzie brakować pieniędzy  na zakup środków potrzebnych do zachowania reżimu sanitarnego – ocenia -  Do nowego roku jako system przystępujemy nieprzygotowani, nie tyle z racji zbyt późno dostarczonych narzędzi prawnych, co z braku twardego wsparcia ich wdrażania: pieniędzy na podział na grupy, lepszych narzędzi internetowych do kształcenia zdalnego. Nie musiało to tak wyglądać - tłumaczy.

 

Konieczny lepszy kontakt z Sanepidem

Gminy zwracają uwagę, że szkoły to miejsca, w których łatwo może dojść do zakażenia, ponieważ trudno jest utrzymać dystans społeczny wymagany przepisami. Często dzieci uczęszczające do szkoły mogą stanowić źródło zakażenia dla swoich wielopokoleniowych rodzin. Samorządy zaznaczają, że mają czasami kłopot z uzyskaniem informacji od Sanepidu, które rodziny są objęte kwarantanną.

- Niezbędny jest bezpośredni kontakt dyrektora szkoły ze służbami Sanepidu. Infolinia jest zbyt obciążona, by uzyskać niezbędne informacje na temat dziecka, którego rodzina jest objęta kwarantanną – mówi wójt Krzysztof Iwaniuk. - Sanepid powinien pojawić się w każdej szkole, doradzić i sprawdzić, czy są warunki do prowadzenia zajęć, chcemy powrotu do normalności jak najszybciej, ale potrzebne jest zaangażowanie wszystkich, a obecnie najbardziej odpowiedzialny będzie dyrektor – podkreśla.

 

Niezadowolony rodzic zgłosi się do dyrektora

Eksperci zwracają też uwagę na to, że decyzja dyrektora o zawieszeniu zajęć sprawi, że spadnie na niego niezadowolenie rodziców uczniów tym bardziej, jeżeli rząd nie zdecyduje się na wznowienie wypłat zasiłków opiekuńczych. Dyrektor odpowie także za jakość kształcenia zdalnego, a ta – jak pokazały ostatnie miesiące – bywa różna. W niektórych szkołach wszystko działało bez zarzutu, w innych całe nauczanie sprowadzało się do zadawania dzieciom zadań przez dziennik elektroniczny.

 

- Pozostawiając wszystko w rękach dyrektora rząd  "przekierował" niezadowolenie – mówi Andrzej Bednarczyk, adwokat i partner w Bednarczyk, Łuczak i Wspólnicy. -  Postawę taką każdy może ocenić sam. Moim zdaniem, jeśli ktoś decyduje się zostać managerem (vide minister) to w pakiecie bierze na siebie odpowiedzialność. Jeśli ktoś nie chce jej ponosić, nie powinien sprawować funkcji kierowniczej. Pandemia i zdalne nauczanie chyba większości uzmysłowiło, jak dużo jest do zrobienia i jak wiele jest barier. To są rzeczy, które można zrobić teraz, a które będą przydatne i będę dawały owoce przez lata. Pandemia może być takim katalizatorem zmian – ocenia. Dodaje, że konieczne jest zadbanie o komputery i dostęp do internetu dla każdego ucznia.

Sprawdź w LEX: Jak wyliczyć średnią z godziny ponadwymiarowych i doraźnych zastępstw nauczycielom do wynagrodzenia urlopowego?  >

 

Wiele problemów wciąż nierozstrzygniętych

Wśród pytań, na które zarówno dyrektorzy, jak i samorządy nie znają odpowiedzi są te dotyczące częściowego zawieszenia zajęć, obecności osób z zewnątrz w placówkach, zajęć dodatkowych, przydzielania nauczycielom zadań w pracy zdalnej czy zwolnień lekarskich nauczycieli - one będą musiały być rozwiązywane przez dyrektorów na bieżąco. Nie zostało też już zbyt wiele czasu na wdrożenie nawet tak ramowych rozwiązań.

Sprawdź w LEX: Jakie dokumenty powinien przedstawić nauczyciel, który ukończył szkołę w Niemczech i będzie pracować jako nauczyciel języka niemieckiego w szkole podstawowej? >

Problemy będą też z dowozem uczniów do szkół, bo nie jest łatwo zorganizować kursy na różne godziny zajęć. – Blisko co trzecia gmina nie posiada komunikacji publicznej, jedynie autobusy gminne dowożą dzieci z miejscowości znacznie oddalonych od placówek oświatowych. A zgodnie z obostrzeniami będzie się to wiązało ze zwiększeniem ilości kursów oraz kosztami, które będzie musiała ponieść gmina – mówi wójt Iwaniuk. - Potrzeba mierzenia temperatury dziecku będzie wymagana zarówno przed wejściem do autobusu jak i przed wejściem do budynku szkoły, ponieważ nie wszyscy dojeżdżają autobusami szkolnymi– dodaje.

 

Na razie nie potrzeba dodatkowych sal poza szkołami

We Włoszech brakuje sal szkolnych, żeby prowadzić zajęcia w reżimie sanitarnym, gminy przygotowują się w trybie pilnym do wynajmu dodatkowych pomieszczeń - poszukiwane są lokale w hotelach, pensjonatach, prywatnych mieszkaniach. Zapytaliśmy samorządy, czy biorą takie rozwiązanie pod uwagę.

Sprawdź w LEX: Kiedy dyrektor szkoły może odmówić przyznania ponownego urlopu bezpłatnego nauczycielce? >

- Nie przewidujemy wynajmu dodatkowych pomieszczeń. Samorząd ponosi koszty związane z utrzymaniem pracy szkół w czasie pandemii, m.in. wyposażenie nauczycieli i pracowników oświaty w środki ochrony, płyny dezynfekujące. Obecnie pracujemy na standardami organizacji pracy szkół – informuje nas Tomasz Kunert, zastępca rzecznika prasowego Urzędu m.st. Warszawy.

Sprawdź w LEX: Czy dyrektor szkoły może jednostronnie wypowiedzieć stosunek pracy, jeżeli nauczyciel nie wyraził zgody na ograniczenie zatrudnienia? >

Jak nam mówi Agnieszka Harabasz, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Płocka, tam też nie planuje się organizowania zajęć lekcyjnych poza budynkami szkół. - Za organizację pracy w szkołach odpowiadają dyrektorzy tych placówek. Nikt z nich nie zgłaszał nam potrzeby przeniesienia zajęć do innych budynków, niż szkoły – mówi Edyta Tomaszek, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Świnoujście. Przenoszenia zajęć do innych budynków nie planują też pytane przez nas pozostałe miasta, m.in. Radom, Józefów czy Poznań.

Czytaj też: Samorządowcy apelują o jasne przepisy dotyczące szkół i o pomoc dla rodziców>>