O organizacji pracy nauczycieli decyduje dyrektor przedszkola, szkoły lub placówki, który zgodnie z art. 7 ustawy – Karta Nauczyciela jest przełożonym służbowym wszystkich pracowników - przypomina resort edukacji.

MEN: Przyjście do pustej szkoły nie jest niebezpieczne>>

 

Praca zdalna możliwa, ale niekonieczna

Jak tłumaczy MEN, działając na podstawie art. 3 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, dyrektor szkoły może polecić nauczycielowi wykonywanie pracy zdalnej. Możliwe jest zatem świadczenie pracy przez nauczycieli zarówno w miejscu ich pracy – w takim przypadku nauczyciele przygotowują i przesyłają uczniom materiały korzystając ze sprzętu na terenie szkoły - jak i świadczenie takiej pracy poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna).

Ale decyzję podejmuje dyrektor. To samo dotyczy pracowników niepedagogicznych. Decyzje w sprawie organizacji pracy dyrektora przedszkola, szkoły lub placówki podejmuje wójt (burmistrz, prezydent miasta), który jest jego bezpośrednim przełożony.  Natomiast decyzje w sprawie organizacji pracy pozostałej kadry kierowniczej podejmuje dyrektor szkoły.

Jednocześnie, w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, Ministerstwo Edukacji Narodowej zwraca się z prośbą do dyrektorów, aby w okresie zawieszenia prowadzenia zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych do minimum ograniczyć obecność nauczycieli oraz pozostałych pracowników niepedagogicznych w szkole

Czytaj w LEX: Koronawirus - obowiązki dyrektorów, czas pracy i wynagradzanie nauczycieli i pracowników niepedagogicznych >

Wynagrodzenie z wyłączeniem godzin ponadwymiarowych

Za dni, w których nauczyciele będą świadczyli pracę, otrzymują wynagrodzenie bez zmian, z wyjątkiem dodatku za warunki pracy, który jest należny wyłącznie za godziny przepracowane w określonych warunkach pracy, oraz wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe, które jest związane z dodatkową pracą nauczyciela polegającą na realizacji zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych powyżej pełnego wymiaru zajęć.

MEN dodaje, że nauczyciele w ramach czasu pracy nieprzekraczającego 40 godzin na tydzień nauczyciel jest obowiązany realizować nie tylko zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami, ale również inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły oraz zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.

Sprawdź w LEX: Czy dyrektor może odbyć zaplanowane wcześniej posiedzenie rady pedagogicznej jeżeli zostały zawieszone zajęcia dydaktyczne i wychowawcze z powodu epidemii koronawirusa? >

 

Igranie ze zdrowiem

Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP, decyzje dyrektorów, którzy w czasie zagrożenia epidemiologicznego każą nauczycielom przychodzić na zebrania lub szkolenia, nazywa skrajną głupotą i igraniem z ludzkim zdrowiem. Podkreśla, że według ZNP resort edukacji niepotrzebnie zostawił w rozporządzeniu furtkę do takiego działania, nie dodając, że nie tylko zawiesza się zajęcia, ale również zamyka szkoły.

 

 

- Uważam, że pretensje nauczycieli, którym każe się przychodzić do pracy, gdy nie ma to specjalnego uzasadnienia, są słuszne. Wydaje mi się, że na taki krok decyduje się naprawdę niewielka liczba dyrektorów, większość z nich rozsądnie podchodzi do sprawy i nie usztywnia bez potrzeby zasad obowiązujących w szkole - mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Zresztą to zupełnie nieefektywne podejście, bo ludzi kreatywnych, a takimi zwykle są nauczyciele, taka postawa tłamsi zamiast motywować do lepszej pracy. Jeżeli nie ma potrzeby wzywania nauczyciela do pracy i wszystkie czynności może on wykonać z domu, to takie postępowanie dyrektorów jest godne potępienia. Natomiast - jak podkreślił już kilkukrotnie minister edukacji - dyrektorzy mają autonomię i to oni decydują o tym, jak zorganizować pracę w szkole - dodaje.

Tłumaczy, że większość dyrektorów podchodzi do sprawy po ludzku, zarówno jeżeli chodzi o nauczycieli, jak i pracowników niepedagogicznych, którzy przecież nie mogą zazwyczaj pracować zdalnie, a też często mają pod opieką dzieci lub osoby starsze. Dyrektorzy organizują takim pracownikom dyżury oraz dbają, by nie pracowali oni jednocześnie w szkole, by nie stwarzać zagrożenia epidemiologicznego.

 

Trudno skutecznie się sprzeciwić

Jak mówi Krzysztof Baszczyński, ZNP przygotowało dla nauczycieli dokument, w którym wyrażają sprzeciw wobec polecenia stawienia się do pracy, ale nauczyciele obawiają się wejść w spór z dyrektorem.

Według dr. Liwiusza Laski, adwokata specjalizującego się w prawie pracy, nauczyciel ma niewielkie pole do manewru w sytuacji, gdy dyrektor uważa, że pedagog powinien przyjechać do szkoły. - Specustawa nie obliguje pracodawcy do wysłania pracownika na pracę zdalną. Stanowisko pracy - nawet tej domowej - nadal spełniać musi np. wymogi BHP, więc dyrektor może uznać, że tak w danej sytuacji nie będzie albo stwierdzić np., że należy pracowników przeszkolić. Nauczyciel może z kolei wskazywać, że w obecnej sytuacji to szkoła nie zapewnia mu odpowiednich warunków pracy i pobyt tam stanowi zagrożenie - mówi dr Liwiusz Laska. Dodaje jednak, że gdy nauczyciel odmówi stawienia się do pracy, dyrektor może zwolnić go dyscyplinarnie. Ewentualne odwołanie będzie rozpatrywał sąd, co - jako że sądy również działają teraz wolniej - może trwać bardzo długo.

- Niezależnie od tego radziłbym w tej sytuacji skierować do dyrektora pismo i wskazać w nim, że premier zaleca zdalną pracę w sytuacji, gdy jest ona możliwa. Warto poprosić dyrektora o uzasadnienie i wskazać na niebezpieczeństwo, na jakie nauczyciel jest narażony - np. że do pracy będzie dojeżdżał komunikacją miejską, że wśród kadry nauczycielskiej są osoby starsze lub chore, a zatem znajdujące się w grupie ryzyka oraz że w przypadku, gdy okaże się, że któryś z pedagogów jest zakażony, kwarantanna wszystkich pracowników sparaliżuje działanie całej placówki. Takie wskazanie konsekwencji często hamuje zapędy nadgorliwych przełożonych - radzi dr Liwiusz Laska.