Jednym z atutów pracy nauczyciela, zwłaszcza w burzliwych czasach, była stabilność zatrudnienia, która niektórym osobom w jakimś stopniu rekompensowała niezbyt wysokie zarobki. Nowelizacja Karty Nauczyciela, o której losach rozstrzygnie w przyszłym tygodniu Sejm, nieco te gwarancje osłabia – zwłaszcza w sytuacji, gdy pedagog nie zdobędzie wymaganego stopnia nauczyciela mianowanego.

Czytaj też: Zatrudnianie nauczycieli w szkołach i placówkach publicznych >>>

Nowe zasady awansu - nauczyciel kontraktowy wraca na start, choć z wyższą pensją>>

 

Mianowany obligatoryjny, ale czy na pewno?

Nowela zakłada zmianę systemu awansu zawodowego – likwiduje stopnie nauczyciela kontraktowego i nauczyciela stażysty. Pedagog u progu swojej kariery będzie odbywał przygotowanie do zawodu nauczyciela, po czym obligatoryjnie przystąpi do egzaminu na nauczyciela mianowanego - przygotowanie będzie trwać 3 lata i 9 miesięcy. Jednym z celów jest zachęcenie nauczycieli do rozwoju – mają obowiązkowo osiągnąć wyższy niż do tej pory stopień. Nowela wiąże się też ze zmianami w zarobkach – nauczyciele bez awansu będą zarabiać trochę więcej – nauczyciele kontraktowi o 257 zł brutto, obecni stażyści o 345 zł brutto.

Czytaj też: Zawieranie z nauczycielami umów cywilnoprawnych na realizację dodatkowych zadań >>>

W zamian za to, ci ostatni dłużej popracują na umowach na czas określony – nowelizacja doda przepis, według którego, stosunek pracy na czas nieokreślony nawiązuje się z pedagogiem, który – nie mając jeszcze stopnia:

  1. posiada co najmniej 2 lata pracy w szkole, oraz
  2. posiada co najmniej dobrą ocenę pracy.

Teraz stałą umowę nauczyciel – co do zasady – dostaje po roku. Z jeszcze ciekawszą sytuacją będziemy mieć do czynienia, gdy nauczycielowi przez sześć lat nie uda się osiągnąć stopnia nauczyciela mianowanego. Przepis nie wyeliminuje takiej osoby z zawodu, nauczyciel będzie mógł pracować dalej, po prostu na każdy rok szkolny będzie musiał podpisać nową umowę. Tak pracować może choćby i 20 lat.

Kodeks pracy ogranicza czasowe umowy

Tymczasem takich praktyk nie mógłby stosować inny niż szkoła pracodawca – zgodne bowiem z art. 25 [1] par. 1 Kodeksu pracy, okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony, a także łączny okres zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony zawieranych między tymi samymi stronami stosunku pracy, nie może przekraczać 33 miesięcy, a łączna liczba tych umów nie może przekraczać trzech.

Czytaj też: Sierpniowe posiedzenie rady pedagogicznej - obowiązki dyrektora >>>

 

Unijne prawo tylko wzmacnia prawa pracownika w tym zakresie – nowelizacja Kodeksu pracy, która wdraża dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1152 z dnia 20 czerwca 2019 r. w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy w Unii Europejskiej (Dz. Urz. UE. L Nr 186, str. 105), wzmocni pozycję pracownika, wprowadzając choćby obowiązek uzasadniania wypowiedzenia umów czasowych. Da też pracownikowi  (raz w roku kalendarzowym) prawo wystąpienia o formę zatrudnienia z bardziej przewidywalnymi lub bezpieczniejszymi warunkami pracy oraz otrzymania pisemnej odpowiedzi na ten wniosek z uzasadnieniem w terminie miesiąca od otrzymania wniosku.

 

Dalsza praca nawet i z oceną negatywną

Choć Karta Nauczyciela jest aktem odrębnym wobec Kodeksu pracy, to odwrotny kierunek reformy może budzić zdziwienie. Tym bardziej, że nie jest to kierunek projakościowy – nauczyciel, który się nie rozwija, nadal będzie mógł pracować w zawodzie, po prostu na mniej korzystnych warunkach.

- Dla nas jest to całkowicie niezrozumiałe – ocenia Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Wskazywaliśmy, że możliwość zawierania kolejnych umów na czas określony jest sprzeczna z kodeksem pracy i nie tylko. Jest dla nas niezrozumiałe, jak osoba, która nie ma wymaganych kwalifikacji, może nadal wykonywać zawód, pozostając nauczycielem bez stopnia awansu. Zresztą tu pojawia się jeszcze większa niekonsekwencja – o ile ocena negatywna eliminuje z zawodu nauczyciela mianowanego, to nauczyciela początkującego już nie – mówi. Wskazuje, że taki pedagog z oceną negatywną może pracować na kolejnych umowach na czas określony nawet do końca swojej kariery zawodowej.

- A przecież zależy nam, żeby w szkole zatrudniani byli nauczyciele o jak najwyższych kwalifikacjach. Nie jest to też przepis motywujący do rozwoju, tym bardziej, że spłaszczono strukturę wynagrodzeń, więc wynagrodzenie nauczyciela początkującego i nauczyciela mianowanego niespecjalnie się od siebie różni – mówi wiceprezes ZNP.

 

 

Kodeksu pracy w tym przypadku się nie zastosuje

- Z pewnością doszukiwać się należy niespójności wprowadzonego art. 10 ust. 3b Karty Nauczyciela z tendencją ustawodawcy do ograniczania zatrudnienia na czas określony, widoczną przede wszystkim w znowelizowanym pod wpływem unijnej dyrektywy kilka lat temu art. 25(1) Kodeksu pracy - mówi radca prawny Maciej Sokołowski, specjalizujący się w prawie oświatowym - Ze względu na wyczerpujący charakter przepisów Karty Nauczyciela dotyczących zatrudnienia na czas określony, zgodnie z orzecznictwem, przepisy te są odrębne i nie ma do nich zastosowania art. 25(1) Kodeksu pracy, co powinno skutkować wprowadzeniem przez ustawodawcę do Karty Nauczyciela nowych przepisów ograniczających terminowość umów z nauczycielami - podkreśla. Dodaje, że zasadne byłoby stworzenie mechanizmu ograniczającego (np. czasowo) możliwość zatrudniania nauczyciela na umowy krótkoterminowe, a z drugiej strony uniemożliwiającego zatrudnianie w nieskończoność, rok po roku, nauczyciela nieposiadającego przynajmniej dobrej oceny pracy. 

Czytaj też: Zatrudnianie nauczycieli i osób niebędących obywatelami polskimi w związku z kształceniem uczniów przybywających z Ukrainy >

 

Na to, że zmiany są w kontrze do tendencji europejskiej zwraca uwagę również dr Liwiusz Laska, adwokat, były przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy. – Może resort stwierdził, że będzie to motywacja do rozwoju, tyle że niekoniecznie musi być to wystarczająca zachęta. Jednocześnie – ze względu na braki kadrowe – ustawodawca nie może sobie pozwolić na masowe zwolnienia nauczycieli, stąd ten pomysł na podpisywanie kolejnych umów czasowych – mówi. Ocenia, że uzależni to dalszą karierę niektórych pedagogów od dobrych układów z dyrektorem szkoły, bo to on będzie decydował o podpisaniu umowy na kolejny rok.