- Z tego co wiem to jest to projekt obywatelski. Społeczeństwo chciało by projekty obywatelskie trafiały pod obrady Sejmu, nie były odrzucone w pierwszym czytaniu. Projekt jak każdy inny, dziwny nie dziwny, trudny nietrudny, trafił do drugiego czytania i to jest wyraz szacunku dla głosu obywateli - jaki by nie był - ocenia rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak.

 

Więzienie za edukację seksualną - będą dalsze prace nad projektem>>

 

Konieczne szukanie rozwiązań

Dodaje, że nie sądzi, by ktokolwiek chciał by treści pornograficzne były dostępne szczególnie dla dzieci i z udziałem dzieci.
- Stwórzmy w takim razie taki przepis, który będzie do zaakceptowania dla wszystkich i będzie chronił dzieci przed pornografią i byciem krzywdzonym. Oddzielmy edukację i te wszystkie inne rzeczy, bo nikomu nie wolno zabronić, ani powiedzieć, że dostęp do edukacji ma być zabroniony. Określmy co jest edukacją, pomocą rodzicom. A samo karanie - w mojej ocenie - powinno być precyzyjne określone, podobnie jak to, że pedofilia i pornografia w stosunku do dzieci jest zakazana - mówi. 

 

 

 

Dr Monika Sajkowska prezes Fundacji Dajemy Dziecku Siłę przyznaje, że w tym zakresie widać dużą polaryzacje społeczeństwa.
- Jesteśmy przekonani, że jest prawem dziecka to, że dostaje wiedzę o świecie, dostaje od nas dorosłych. Jego seksualność, rozwój seksualny, zachowania seksualne innych ludzi to jest element tego świata. I nie możemy dziecku tej wiedzy nie dostarczać bo bez niej jest bezradne, nie rozumie świata - mówi.  I dodaje, że rodzice są obecnie przestraszeni płynącymi komunikatami, że ta edukacja jest czymś strasznym, co je rozseksualizuje i spowoduje, że będą narażone na różne ryzyka.

 

Standardy WHO z uwzględnieniem warunków kulturowych

- Ważne jest to by w tej sytuacji, kiedy coś takiego się dzieje i jesteśmy tak mocno rozemocjonowani, wspólnie zastanowić się na co możemy się zgodzić wszyscy. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek chciał pozostawienia swojego dziecka bez wiedzy o świecie, i po omacku. Standardy WHO powinny zostać zaadaptowane do warunków kulturowych danego kraju, zobaczmy co mamy do zrobienia i na co się godzimy, a co jest kontrowersyjne i musimy dyskurs nadal prowadzić ale potraktujmy to jako rozwiązanie pewnego problemu niezgodności postaw, a nie jako blokowanie dzieciom dostępu do wiedzy - mówi dr Monika Sajkowska.

 

O kontrowersjach i polaryzacji społeczeństwa mówił też prof. dr hab. Zbigniew Izdebski podczas jednego z paneli 16. Ogólnopolskiej Konferencji "Dziecko pokrzywdzone przestępstwem" organizowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Profesor podkreślał, że według jego badań od 1997 r. mocno wzrósł odsetek przeciwników edukacji seksualnej, choć i tak w Polsce istnieje duże przyzwolenie na prowadzenie takich zajęć.

- Zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy uzasadniają swoje zdanie dobrem dziecka. I owszem, taka argumentacja do wszystkich trafia, bo każdy chce, by dobro dziecka było priorytetem, ale każdy z nas to inaczej postrzega - tłumaczył profesor.

 

Dużo manipulacji

Profesor Izdebski zauważył też, że często manipuluje się informacjami na temat edukacji seksualnej, a jego zdaniem - przykładem takiej manipulacji jest właśnie kampania "Stop pedofilii", która doprowadziła do powstania kontrowersyjnego projektu. O manipulowaniu informacjami mówiła także dr Izabela Fornalik, która od zajmuje się prowadzeniem szkoleń dla nauczycieli, urzędników oraz edukacją seksualną osób z niepełnosprawnością intelektualną.
- Ja nie chcę nikogo seksualizować, rozmowa na te tematy jest konieczna, bo pozbawianie dzieci i młodzieży dostępu do wiedzy jest niebezpieczne - mówiła, dodając, że w swojej praktyce spotkała jedenastolatków uzależnionych od pornografii, ofiary molestowania, osoby, które pod wpływem treści w internecie, dopuszczały się przemocy - I młodzież o tym rozmawia, również między sobą. Tymczasem teraz mamy się bać więzienia za podejmowanie takich tematów - mówiła.

 

Dodała też, że taka zmiana w jeszcze gorszej sytuacji postawi osoby z niepełnosprawnością intelektualną, które padają ofiarą nadużyć cztery razy częściej niż osoby pełnosprawne. Jak podkreślała ekspertka, w ich przypadku skupianie się wyłącznie na emocjonalnej stronie relacji przyniesie niewielkie efekty.

 

Nikt nie porozmawia z nastolatkiem

- Przepis dotyczy osoby małoletniej, czyli takiej, która nie ukończyła 18. roku życia. Tymczasem współżycie seksualne dzieci w wieku  17 lat nie jest zachowaniem, nielegalnym karalnym. Więc pojawia się pytanie dlaczego kolegę, który pochwala fakt rozpoczęcia współżycia przez dwóch swoich równolatków należy pociągnąć do odpowiedzialności karnej na podstawie kodeksu karnego - mówi Prawo.pl dr hab. Agnieszka Barczak-Oplustil - Druga kwestia to kwestia językowa, w tej propozycji trudno jest odróżnić propagowanie od edukacji i są problemy z wykładnią znamienia propaguje - dodaje. Przywołuje opinie SN, z której  wynika, że jako propagowanie rozumie się też rozpowszechnianie wiedzy i nie musi ono być zabarwione pozytywnym nastawieniem do tego o czym mówić - mówi. Dodaje też, że w dobie internetu przepis wywoła też mrożący skutek w sytuacji, gdy ktoś chciałby sprostować informacje, które dziecko znalazło w internecie.

 

Obszerną opinię do projektu wydała też Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Według organizacji: "autorzy projektu w zupełności pominęli fakt, że w świetle obowiązującego stanu prawnego edukacja seksualna nie tylko jest w Polsce legalna, lecz jej prowadzenie stanowi obowiązek władz publicznych". Paradoksalnie też wdrożenie nowych rozwiązań będzie - według HFPCz - naruszeniem zapisów Konstytucji, na które autorzy przepisów sami się powołują, czyli art. 48 ustawy zasadniczej.

- W ramach tych uregulowań, ostatnie słowo w zakresie edukacji seksualnej dziecka należy do rodzica. To on ma prawo do wyrażenia sprzeciwu względem udziału dziecka w tego rodzaju zajęciach i to z nim należy konsultować treści pojawiającej się w ich trakcie. Do niego powinna należeć decyzja, czy prezentowane zagadnienia będą odpowiednie do wieku i rozwoju jego dziecka - tłumaczy HFPCz.

 

Kara również za zinterpretowanie przepisu

Jak wskazuje HFPCz w opinii, nowy przepis kodeksu karnego objąłby tak szeroki zakres czynów, że możliwe byłoby ukaranie osoby, która w ogóle powie siedemnastolatkowi, że współżycie z osobą, która ukończyła piętnaście lat, jest legalne. A zatem prawo z jednej strony dopuszczałoby świadome rozpoczęcie życia seksualnego przez osoby 15 –letnie, a jednocześnie zakazywałaby wskazywania, że podjęcie takiej decyzji jest prawem nastolatka.

 

- Podtrzymując generalne zdanie co do nieracjonalności dokonania kryminalizacji omawianych czynów, zdecydowanie krytycznie odnieść się należy również do przewidzianych w Projekcie sankcji za ich popełnienie. Porównanie zagrożenia karą za omawiane zachowania (do 3 lat pozbawienia wolności) pozwala postawić tezę o absolutnej nieracjonalności Projektodawcy w tej mierze -- wskazuje HFPCz. Za nowe przestępstwo groziłaby ta sama kara, jak choćby za dużo poważniejsze nadużycie stosunku zależności dla doprowadzenia innej osoby do obcowania płciowego (art. 199 § 1 k.k.) lub posiadanie pornografii dziecięcej.