Kierowca to zawód deficytowy niemal tak bardzo jak informatyk czy inżynier – wynika z ostatniego raportu portalu Pracuj.pl. Tylko w ciągu trzech miesięcy tego roku na przewoźników czekało ponad 4,4 tys. ofert pracy, czyli o 76% więcej niż w tym samym okresie 2010 r. Podobny popyt notują inne agencje pośrednictwa pracy, takie jak Ranstad, Adecco czy Otto.

Rosnące zapotrzebowanie na kierowców to efekt ożywienia gospodarczego w Polsce i innych krajach unijnych. Wraz ze wzrostem produkcji przemysłowej, a także zamówień eksportowych spółki spedycyjne niemal dwukrotnie zwiększyły liczbę kursów w porównaniu z ubiegłym rokiem. W Polsce jest obecnie zarejestrowanych około 500 tys. zawodowych kierowców, ale z roku na rok ich liczba maleje. To efekt m.in. zmian w systemie kształcenia. W ciągu ostatniej dekady zlikwidowano wiele szkół zawodowych i techników, które przygotowywały młodych ludzi do zawodu kierowca mechanik. Ich role przejęły ośrodki szkolenia kierowców. Jednak kurs kosztuje 5 – 6 tys. zł i wielu młodych ludzi nie stać na taki wydatek. O tym, że liczba uprawnionych do wykonywania zawodu maleje, świadczą też dane Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: w ubiegłym roku kategorię C lub D dostało tylko 75 tys. osób, podczas gdy w 2009 roku 114 tys. Według ekspertów ze Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce bez zmiany systemu szkolenia deficyt dobrych kierowców będzie się pogłębiał. Sytuacja może się pogorszyć po otwarciu niemieckiego rynku pracy, bo tamtejsze firmy już teraz szukają wykwalifikowanych przewoźników. A wynagrodzenia, które im oferują, są znacznie wyższe: kierowca w Polsce zarabia ok. 3 – 7 tys. zł netto, w Niemczech nawet 50% więcej.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 5 kwietnia 2011 r., Ewa Wesołowska