W 2013 r. strażacy gasili ponad 126 tys. pożarów, zmagali się z orkanem Ksawery i grudniowymi wichurami - w niedzielę obchodzą swoje święto. Podczas uroczystości w Warszawie kilkuset z nich odbierze promocje na stopnie oficerskie.
"Zawód strażaka jest na pewno jednym z najtrudniejszych. Trzeba działać często pod presją czasu, w bardzo trudnych warunkach - w zadymieniu, w wysokiej temperaturze; mając na sobie ok. 50 kg sprzętu" - powiedział rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.
Jak dodał zmienia się pomału charakter służby - coraz więcej jest akcji ratowniczych np. tych związanych z wypadkami drogowymi; zmniejsza się liczba wyjazdów do pożarów. Polscy strażacy mają też m.in. jedną z najlepszych na świecie ciężkich grup poszukiwawczo-ratowniczych, która bierze udział w wielu akcjach zagranicznych związanych z katastrofami lub kataklizmami - tak jak np. po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 r.
W sumie w straży pożarnej służy obecnie ponad 30 tys. strażaków i 1974 pracowników cywilnych. Zdecydowana większość spośród funkcjonariuszy - ponad 28,7 tys. to mężczyźni; zaledwie 1228 to kobiety. Tylko 36 z nich bierze udział w akcjach. Wiele z pań służy natomiast na stanowiskach kierowania.
Strażaków zawodowych wspierają strażacy ochotnicy. Z informacji m.in. Komendy Głównej PSP wynika, iż do krajowego systemu ratowniczo–gaśniczego włączonych jest ponad 3,7 tys. ochotniczych straży pożarnych - to w sumie ok. 120 tys. druhów w wieku od 18 do 60 lat. Oni też w niedzielę mają swoje święto.
"Od zawsze, od dziecka marzyła mi się taka służba i udało się. Podobało mi się to, że strażacy mogą nieść pomocy innym" - powiedziała PAP Agnieszka Niezborała z komendy powiatowej PSP w Czarnkowie. Jak dodała, na co dzień jej praca polega na odbieraniu zgłoszeń z numeru 997 lub przekierowanych ze 112 m.in. o pożarach czy wypadkach. "Następnie wysyłam na miejsce jednostki zarówno państwowych jak i ochotnych straży pożarnych z całego powiatu. Stres się pojawia, szczególnie w sytuacjach, kiedy wiem, że zagrożone jest czyjeś życie. To ode mnie zależy jak szybko i ile jednostek dojedzie na miejsce zdarzenia" - zaznaczyła. Przyznała, ze łatwo nie jest. Ludzie dzwoniący na alarmowe telefony są często bardzo zdenerwowani, bywa, że krzyczą. "Muszę wydobyć od nich podstawowe informacje. Czasami trzeba najpierw taką osobę uspokoić" - dodała Niezborała.
Z danych straży pożarnej wynika, że strażacy od momentu zgłoszeniu do wyjazdu potrzebują od. 30 sekund.
Życie codzienne strażaków to nie tylko gaszenie pożarów i akcje związane z wypadkami drogowymi czy budowlanymi; zmagają się też m.in. z powodziami czy wichurami. "Anomalie pogodowe są na pewno dużym wyzwaniem. W ubiegłym roku mieliśmy mniej pożarów, bo była krótsza wiosna i tak naprawdę nie było sezonu wypalania traw. W grudniu jednak mieliśmy orkan Ksawery - ponad 12 tys. różnego rodzaju akcji - powalone drzewa, zerwane dachy, a w okresie świąt Bożego Narodzenia wichury w województwie małopolskim i śląskim" - zaznaczył Frątczak.
Przyznał, że strażacy często też wyjeżdżają do tzw. fałszywych alarmów. W ubiegłym roku takich akcji mieli ponad 21 tysięcy.
Jeśli chodzi o sprawy techniczne, polscy strażacy dysponują np. 7 tys. 320 pojazdami, z których 5 tys. 526 to samochody pożarnicze. "W tej grupie 1760 to wozy ratowniczo-gaśnicze. W 2013 r. kupiliśmy 280 nowych samochodów. Może się wydawać, że nie jest to dużo, ale te pojazdy nie kosztują 100 tys. zł tylko zdecydowanie więcej. Przykładowo samochód ratownictwa chemiczno-ekologicznego to koszt ok. 2 mln zł, żuraw gaśniczo-ratowniczy kosztuje 3 mln zł" - zaznaczył Frątczak. Środki na zakup aut strażacy mają m.in. z różnego rodzaju projektów unijnych.
Ciekawostką jest to, że najwyższa drabina jak jest obecnie na wyposażeniu polskich strażaków na 50 metrów (jest ich 4), najwyższy podnośnik - 68 metrów (również 4).
W niedzielę w Dniu Strażaka na Pl. Piłsudskiego w Warszawie stopnie oficerskie dostanie 406 strażaków. Główne uroczystości odbędę się jednak 10 maja w Białej Podlaskiej - tego dnia tamtejsza straż pożarna obchodzić będzie 140-lecie.

Święty Florian był legionistą rzymskim w czasach cesarza Dioklecjana. Podczas prześladowań chrześcijan został aresztowany wraz z 40 żołnierzami i przymuszony do złożenia ofiary bogom. Wobec stanowczej odmowy wychłostano go i poddano torturom. Przywieziono go do obozu rzymskiego w Lorch koło Wiednia. Namiestnik prowincji starał się oficera rzymskiego zmusić do odstępstwa od wiary: groźbami i obietnicami. Kiedy jednak te zawiodły, kazał go biczować, potem szarpać jego ciało żelaznymi hakami, wreszcie uwiązano kamień u jego szyi i utopiono w rzece Enns. Miało się to stać 4 maja 304 roku.
Jego ciało odnalazła Waleria i z czcią je pochowała. Nad jego grobem wystawiono z czasem klasztor i kościół benedyktynów, objęty potem przez kanoników laterańskich. Do dnia dzisiejszego jest ośrodkiem życia religijnego w Górnej Austrii. Św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
W roku 1184 na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława Krzywoustego, Kraków otrzymał znaczną część relikwii św. Floriana. W delegacji odbierającej relikwie miał się znajdować także bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski. Ku ich czci wystawiono w dzielnicy miasta, zwanej Kleparz, okazałą świątynię. Kiedy w 1528 r. pożar strawił tę część Krakowa, ocalała jedynie ta świątynia.
Odtąd zaczęto św. Floriana czcić w całej Polsce jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów. (ks/pap)