Banglijskie stowarzyszenie fabrykantów i eksporterów odzieży (BGMEA) zamknęło w poniedziałek fabryki, pracujące głównie dla amerykańskiego koncernu Walmart, szwedzkiej sieci sklepów odzieżowych H&M, hiszpańskiego Inditex (Zara) czy francuskiej sieci sklepów Carrefour, uzasadniając decyzję "kłopotami ze strony robotników".
Robotnicy opuścili 80 proc. zakładów w przemysłowej strefie Ashulia koło Dhaki, domagając się podwyżek i ukarania właściciela ośmiopiętrowego budynku z pięcioma fabrykami, który zawalił się 24 kwietnia. Demonstracje robotników w rejonie Savar, gdzie doszło do katastrofy, odbywały się niemal codziennie. Zawalone fabryki zatrudniały ok. 3 500 ludzi.
BGMEA, które zrzesza 4,5 tys. fabryk odzieżowych w kraju, podjęło w czwartek decyzję o wznowieniu produkcji w strefie Ashulii, po zapewnieniach ze strony rządu o "dużo większym bezpieczeństwie" w fabrykach - powiedział przedstawiciel BGMEA Shahidullah Azim. Według niego w piątek, który jest dniem wolnym od pracy w kraju o większości muzułmańskiej, w fabrykach pracuje tylko 60-70 proc. zatrudnionych.
Bangladesz jest drugim po Chinach eksporterem ubrań na świecie ze względu na tanią siłę roboczą. Przemysł ten zatrudnia ponad 40 proc. pracowników w kraju i dostarcza 80 proc. całego banglijskiego eksportu. Eksport, głównie do USA i Europy, przyniósł w 2011 roku ok. 20 mld dolarów.
Banglijscy robotnicy często zarabiają mniej niż równowartość 30 euro miesięcznie za swoją pracę w skandalicznych warunkach. Warunki te i normy BHP w zakładach w Bangladeszu od lat są poddawane krytyce przez organizacje pozarządowe.