Mając na względzie pewną tendencję Komisji Europejskiej w kwestii walki z segmentacją na rynku pracy, czyli z różnicowaniem pracowników ze względu na posiadaną umowę, wyrok Trybunału nie powinien stanowić wielkiego zaskoczenia – komentuje Urszula Milewska-Marzyńska, Dyrektor Biura SAZ – Już przecież jakiś czas temu pojawiły się propozycje KE dotyczące wprowadzenia tzw. „single, open-ended contract” czyli jednolitej i stałej umowy o pracę, której towarzyszyłyby długie (tj. nawet 6-miesięczne) okresy wypowiedzenia. Bruksela więc poważnie już zastanawiała się nad niwelowaniem zmian pomiędzy obiema umowami.
Przypomnijmy, że Trybunał wskazał, że polska regulacja dotycząca długości okresu wypowiedzenia przy umowie na czas określony i przy umowie na czas nieokreślony jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej. Przedmiotowa sprawa została skierowana przez Sąd Rejonowy w Białymstoku do Trybunału. Trybunał orzekł, że zawarcie z pracownicą 5-letniej umowy na czas określony było podyktowane chęcią pracodawcy obejścia przepisów prawa i zapewnienia jej słabszej ochrony pracowniczej aniżeli pracownikom zatrudnionym na czas nieokreślony.
Trybunał orzekł niedopuszczalnym różnicowanie okresów wypowiedzenia pracowników zatrudnionych na umowę na czas określony z tymi zatrudnionymi na czas nieokreślony. W przypadku pracowników zatrudnianych na czas nieokreślony, długość okresu wypowiedzenia jest zależna od stażu pracy, z kolei w przypadku pracowników z umową czasową takiej zależności już nie ma. Trybunał zakwestionował przepis art. 33 Kodeksu pracy zgodnie z którym przy zawarciu umowy o pracę na czas określony dłuższy niż 6 miesięcy, strony mogą przewidzieć możliwość wcześniejszego rozwiązania umowy za dwutygodniowym wypowiedzeniem.
Biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę, orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości miały często zastosowanie bezpośrednie, czyli miały pierwszeństwo przed ustawodawstwem kraju członkowskiego. Oznacza to, że polscy pracownicy, w razie zaistnienia sporu z pracodawcą, będą mieli możliwość powołania się na wyrok Trybunału.
W świetle omawianego wyroku, zróżnicowanie pracowników mogłoby wskazywać na swego rodzaju dyskryminację, jednak przed wydaniem takiego osądu należy przyjrzeć się bliżej samej idei umowy terminowej i jej zastosowaniu na gruncie typowo polskim – zauważa Urszula Milewska-Marzyńska.
Obecnie w Polsce na umowę terminową pracuje 3,4 mln osób czyli ok. 27 % pracowników. Elastyczne formy zatrudnienia w okresie spowolnienia gospodarczego i niepewności na rynku, pozwoliły wielu pracodawcom uniknąć masowych zwolnień pracowników, tym samym zachowując miejsca pracy.
Należy także zauważyć, że nadużywanie umów na czas określony już w znacznej mierze wyraźnie zostało ograniczone przez sądy. Orzeczenia polskich sądów często traktują długoterminowe umowy na czas określony jako te zmierzające do obejścia prawa.
Przemiany, które są widoczne na rynku pracy, w tym te dotyczące elastycznych form zatrudnienia i elastycznego czasu pracą są odpowiedzią na potrzeby współczesnej gospodarki, migracji pracowników i powiązanej z tym ogólnoeuropejskiej tendencji do odchodzenia od sztywnych, ramowych form pracy. Nie można niezauważać, że coraz więcej osób pracuje na innej podstawie niż ta, którą przewiduje Kodeks pracy. Twierdzenie, że umowy terminowe i umowy na czas nieokreślony powinny praktycznie niczym nie różnić się, powoduje swego rodzaju niebezpieczeństwo. Konsekwencją bowiem takiego podejścia będzie kolejne usztywnianie prawa i doprowadzanie do rozrastania się szarej strefy, bo pracodawca w niepewnych czasach mając do wyboru umowę na czas nieokreślony czy inną formę zatrudnienia, wybierze te bardziej elastyczną formę typu samozatrudnienie a część z pracodawców sięgnie nawet do zatrudnienia pracownika „na czarno”. Jednym z rozwiązań, które mogłoby doprowadzić do „ukrócenia” stosowania umów terminowych przy jednoczesnym zachowaniu charakteru umowy terminowej, byłoby być może wyraźne wskazanie maksymalnego terminu jej zawierania– reasumuje Milewska-Marzyńska.