Zdaniem prof. Jacka Pyżalskiego z Zakładu Specjalnych Potrzeb Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, do wypalenia zawodowego dochodzi, gdy pracownik przez dłuższy czas nie radzi sobie z obciążeniami i stresorami występującymi w środowisku pracy. – Wtedy jego system odporności psychicznej przestaje funkcjonować. Dochodzi do wyczerpania emocjonalnego. Negatywne emocje, których doświadcza, stanowią dla niego zbyt silne przeciążenie. Z niechęcią przychodzi do firmy, ma poczucie, że wszystko go przerasta – mówi prof. Pyżalski. Wyjaśnia, że osoby dotknięte wypaleniem zawodowym zaczynają negatywnie myśleć o swojej pracy. Postrzegają ją jako bezsensowną, nie dającą im satysfakcji i możliwości rozwoju. – Często przyjmują też negatywną postawę wobec ludzi. Traktują ich bezosobowo, poświęcają mniej uwagi, łatwo się denerwują – wylicza profesor.

Winny jest stres
Przyczyn wypalenia zawodowego jest wiele. Do tego syndromu prowadzą głównie stresory takie jak: zbyt duże obciążenie obowiązkami, niemożność ustalenia wymagań przełożonych oraz oddziaływania na decyzje dotyczące wykonywanej pracy, a przede wszystkim brak wsparcia ze strony przełożonych i współpracowników. – Coraz częstszym powodem wypalenia zawodowego są niewłaściwe relacje pomiędzy pracownikami o charakterze mobbingu lub wrogie stosunki na linii przełożony – pracownik. Ale w niektórych zawodach do wypalenia mogą też prowadzić trudne sytuacje zawodowe związane np. z agresywnymi zachowaniami odbiorców, na rzecz których pracujemy np. uczniów – zaznacza prof. Pyżalski. Dodaje też, że syndrom wypalenia może również dotknąć osoby, których profesja nie jest zgodna z ich kompetencjami. Dotyczy również pracowników, których obowiązki zawodowe wymagają zbyt dużo czasu i wysiłku, przez co nie mogą czerpać satysfakcji z życia osobistego.

[-DOKUMENT_HTML-]

Czują się gorzej
Wypalenie zawodowe bardzo niekorzystnie odbija się na zdrowiu pracowników. Powiązane z nim mogą być m.in. choroby serca, udary, cukrzyca, otyłość, bóle głowy i mięśni. Skutkami tego procesu są też nadmierny stres, chroniczne zmęczenie, bezsenność i depresja. – Nawet jeśli u osób z wypaleniem zawodowym nie zdiagnozowano konkretnej choroby, to one i tak czują się gorzej. Wśród nich zauważa się też dużo zachowań mających negatywny wpływ na zdrowie: nadużywanie środków przeciwbólowych, nasennych oraz używek – podkreśla prof. Pyżalski. Dodaje, że osoby dotknięte wypaleniem zawodowym niejednokrotnie mają gorsze relacje rodzinne, partnerskie i towarzyskie.

Jak sobie radzić?
Syndromowi wypalenia zawodowego można przeciwdziałać. Radzić sobie z nim można indywidualnie bądź w miejscu pracy, na poziomie całej organizacji. W indywidualnym mierzeniu się z tym problemem prof. Pyżalski zaleca poszukanie odskoczni od pracy. Po wyjściu z firmy należy zająć się czymś zupełnie innym, co wyzwoli w nas pozytywne myślenie na swój temat. Bo najlepszym sposobem na uchronienie się przed wyniszczającym nas skutkiem wypalenia zawodowego jest świadomość własnych wartości. Można np. rozwijać zainteresowania i hobby oraz kontakty towarzyskie. Wsparcia poszukiwać wśród rodziny i przyjaciół. Dobrym sposobem jest też aktywność fizyczna. – Ale ograniczenie czynników obciążających pracowników wskazane jest także w miejscu pracy. W celu ich zniwelowania niezbędne jest m.in. budowanie sieci wsparcia społecznego. Dobre rezultaty przynoszą też szkolenia w zakresie trudnych sytuacji w pracy, z którymi sami nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Najpierw jednak pracodawca, w którego firmie pojawił się problem wypalenia zawodowego, musiałby dobrze rozpoznać to, co naprawdę jest dla ludzi w pracy trudne, a dopiero potem do tych czynników dostosować potrzeby szkoleniowe – zaznacza profesor.

Lekceważony problem
Jednak żeby pracodawcy zaczęli przeciwdziałać syndromowi wypalenia zawodowego, najpierw musieliby dostrzec ten problem. – Ale dla większości z nich on wciąż jest marginalny – ocenia prof. Pyżalski. Na wypalenie zawodowe najczęściej narażone są osoby o dużym stopniu zaangażowania i oczekiwań wobec swojej efektywności w pracy. – Coś musi się palić, żeby się wypalić. Gdyby pracodawca zadał sobie trud i rozpoznał, jak wcześniej funkcjonował pracownik, którego obecnie dotknęło wypalanie, to z całą pewnością zobaczyłby osobę zaangażowaną, wkładającą w pracę dużo uwagi i wysiłku. Ale jak na razie trudno na to liczyć, bo wypalenie zawodowe to w Polsce wciąż temat piątej kategorii – zauważa naukowiec z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.



Autor: Beata Gajdziszewska