Sprawą znaleziska niebezpiecznych materiałów w Pionkach prokuratura zajęła się w grudniu 2015 r. Po doniesieniu złożonym przez burmistrza miasta, prokurator wszczął śledztwo w sprawie zgromadzenia bez wymaganego zezwolenia i pozostawienia w miejscu do tego nieprzeznaczonym materiałów wybuchowych w postaci nitrocelulozy.
Jak poinformowała PAP w środę szefowa wydziału I śledczego Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Duszyk, śledczy przez cały czas badają, czy składowisko było efektem odpadów powstałych w wyniku procesów technologicznych, czy też może niebezpieczne materiały były celowo przez kogoś gromadzone w tak dużej ilości na terenie fabryki.
W sprawie przesłuchiwane są kolejne osoby m.in. z byłego kierownictwa Pronitu i b. pracownicy wydziałów zajmujących się produkcją nitrocelulozy i prochu, z lat 70. i 80. XX wieku.
Prokuratura czeka także na opinię z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia, która ma pomóc w stwierdzeniu, czy składowana w Pionkach nitroceluloza stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach.
W 2011 i 2012 r. - na terenie zakładu w Pionkach w wyniku wybuchu niebezpiecznych materiałów zginęły trzy osoby. Po tych tragicznych zdarzeniach miasto otrzymało na utylizację ujawnionych wówczas 240 ton niebezpiecznych materiałów łącznie 3 mln zł z NFOŚiGW i WFOŚiGW. W trakcie prac odkryto kolejne ponad 800 ton nitrocelulozy.
W styczniu Rada Miasta w Pionkach zgodziła się na zaciągnięcie pożyczki wysokości 1,7 mln zł na utylizację nitrocelulozy. W sumie koszt przedsięwzięcia szacowany jest na ok. 8,5 mln zł. 80 proc. ma pokryć Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Zakłady Tworzyw Sztucznych Pronit-Pionki (ZTS Pronit) wywodzą się z powstałej w 1923 r. Państwowej Wytwórni Prochu i Materiałów Kruszących (PWPiMK). Początkowo Państwowa Wytwórnia Prochu produkowała głównie materiały wybuchowe na potrzeby polskiej armii. Po II wojnie światowej zakład rozszerzył asortyment. Rozpoczęto produkcję tworzyw sztucznych, klejów i polichlorku winylu. Utworzono też tłocznię płyt gramofonowych. W 2000 r. sąd ogłosił upadłość zakładu, powołano syndyka masy upadłościowej, pracę straciło około 1,5 tys. osób. (PAP)