Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, czy i jak władze samorządowe stosują klauzule społeczne przy przetargach. To np. możliwość zastrzeżenia w zamówieniu, że oferent ma zatrudniać określony odsetek osób mających trudności na rynku pracy (niepełnosprawni, bezrobotni, młodociani) albo by jego pracownicy byli zatrudnieni na umowach o pracę.

"Dziennik Gazeta Prawna" zapoznał się z efektami tej kontroli, w ramach której przeprowadzono ankietę wśród 1914 jednostek. Jedynie 101 z przebadanych samorządów zastosowało w okresie 2013–2016 klauzule społeczne.

[-DOKUMENT_HTML-]

Z czego wynika powszechna niechęć samorządów do stosowania klauzul społecznych? Jak podaje NIK, najczęściej wskazywane przyczyny to obawa przed unieważnieniem przetargu, ograniczenia finansowe zamawiającego (konieczność zapewnienia większych środków na realizację zamówienia) czy... zbyt mała wiedza o tym zagadnieniu.

Samorządowcy przyznają otwarcie – najważniejsze są dla nich cena i terminowość wykonania zamówienia. Ich zdaniem stosowanie klauzul może przysporzyć gminom kłopotów. Na korzyść lokalnych włodarzy przemawia to, że stosowanie klauzul jest w gruncie rzeczy fakultatywne, a sama możliwość ich stosowania istnieje od kilku lat.

Być może samorządy chętniej stosowałyby klauzule, gdyby przykład szedł z góry. W skontrolowanych przez NIK jednostkach administracji rządowej (m.in. kancelaria premiera, GUS i cztery ministerstwa) w latach 2013–2016 umowy uwzględniające klauzule społeczne stanowiły zaledwie 0,9 proc. zawartych umów w tym okresie oraz niecałe 17 proc. ich wartości.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna