W 2016 r. PIP stwierdziła nielegalną pracę obywateli z 34 państw. Podobnie jak w latach ubiegłych największą grupę stanowili Ukraińcy – niemalże 5 tys. Ze sprawozdania inspekcji wynika, że zatrudnienie cudzoziemców w szarej strefie występuje głównie w dużych aglomeracjach. Najwięcej w województwach: śląskim (36 proc. wszystkich przypadków), pomorskim (27 proc.) oraz mazowieckim (11 proc.). Natomiast biorąc pod uwagę wielkość kontrolowanej firmy, największą liczbę pracujących na czarno ujawniono w mikroprzedsiębiorstwach – 58 proc. wykazanych przypadków, oraz w małych podmiotach zatrudniających od 10 do 49 pracowników – 25 proc. Pracodawcy najczęściej łamią prawo, bo zatrudniają osoby, które nie mają wymaganego zezwolenia na pracę (90 proc. cudzoziemców nielegalnie świadczących pracę) oraz pisemnej umowy (10 proc.).

[-DOKUMENT_HTML-]

– Pracownicy ze Wschodu nakłaniani są do nielegalnej pracy przez właścicieli firm i pośredników, którzy przekonują ich, że to się im bardziej opłaci, bo nie będą musieli odprowadzać podatków ani składek. Więcej zostanie im w kieszeni – mówi Jurij Kariagin, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników z Ukrainy. – Ale to jest złudne. Takie osoby często wcale nie dostają wynagrodzenia za swoją pracę albo dostają w zaniżonej wysokości. Nie mają żadnego dokumentu, z którego wynikałoby, że zostali zatrudnieni i za jaką stawkę. Pracodawcy grożą im też, że jeżeli się poskarżą na policji albo w urzędzie, czeka ich deportacja – dodaje Kariagin.

Z tą diagnozą nie zgadzają się pracodawcy.

– Skłonność do oszukiwania nie tłumaczy tak lawinowego wzrostu nielegalnie pracujących osób w Polsce. Przyczyny należy szukać gdzie indziej – mówi Łukasz Kozłowski. – Obecnie polski rynek pracy jest szeroko otwarty dla pracowników z Ukrainy – wyjaśnia. Cudzoziemcy z sześciu państw (Ukrainy, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Armenii) mogą podjąć pracę w Polsce jedynie na podstawie oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy obcokrajowcowi. Na tych zasadach coraz więcej osób znad Dniepru przyjeżdża do Polski. Nie jest im potrzebne zezwolenie. – Problem polega na tym, że dzięki oświadczeniu można pracować w Polsce tylko przez kilka miesięcy w ciągu roku. Nie jest to praca stała. Zatem osoby, które na tej podstawie wjechały do Polski i podjęły zatrudnienie, potem przechodzą do szarej strefy i dalej pracują nad Wisłą. Nie muszą wracać na Ukrainę. To może być przyczyna tak gwałtownego wzrostu liczby nielegalnie pracujących obcokrajowców – dodaje Kozłowski.

Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"