Już w kolejnym miesiącu prawdopodobnie okaże się on być niższy niż w szczytowym okresie boomu gospodarczego z lat 2007-2008. Dalsze obniżanie bezrobocia będzie jednak stawać się coraz trudniejsze. Nawet jego utrzymanie na obecnym poziomie powinno jednak istotnie napędzać wzrost płac oraz inflacji – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
 
W czerwcu stopa bezrobocia rejestrowanego osiągnęła taką samą wielkość, co poprzednie minima z października 2008 r. Oznacza to, że dalszy jej spadek w lipcu choćby o 0,1 pkt proc. oznaczać będzie pobicie historycznego rekordu oraz ograniczenie skali rejestrowanego bezrobocia do najniższych poziomów od czasu transformacji gospodarczej. W przeważającej mierze wynika to z dobrej kondycji polskiej gospodarki, a w pozostałej części odpowiada za to ograniczanie skali fikcyjnego bezrobocia. Świadczy o tym m.in. następująca rozbieżność – w maju, gdy bezrobocie BAEL zmalało o 1,2 pkt proc. rok do roku, stopa bezrobocia rejestrowanego była niższa aż o 1,6 pkt proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.

Polecamy:  BIEC: bezrobocie będzie spadać
 
Mając na uwadze to, że według badań aktywności ekonomicznej ludności już miesiąc wcześniej odsetek osób pozostających bez pracy sięgał 6,2 proc., można sądzić, iż bezrobocie w Polsce jest już blisko swojego naturalnego poziomu. Oznacza to, że utrzymanie jego dalszego dynamicznego spadku będzie stawać się coraz trudniejsze, a z drugiej strony w coraz większym stopniu zacznie narastać presja płacowa oraz inflacyjna. Do zmniejszenia tempa ograniczania bezrobocia może również przyczynić się obserwowane spowolnienie w zakresie inwestycji oraz związane z nim ograniczenie liczby nowo tworzonych miejsc pracy.